[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w mieÅ›cie. Mróz topi siÄ™ w oparach wilgoci, buty Å›lizgajÄ… siÄ™ na nasolonych jak Å›ledziowe pÅ‚aty chodnikach. SÅ‚oÅ„ce robi siÄ™ leniwe i wybredne. Noszone od trzech miesiÄ™cy zestawy czapko- szaliko-rÄ™kawiczek zaczynajÄ… dziaÅ‚ać mi na nerwy. Jakby tego byÅ‚o maÅ‚o, zakupoholiczne nawyki znowu zaczynajÄ… sterować moimi myÅ›lami i portfelem. Wielkie minus siedemdziesiÄ…t procent Å‚apie mnie na swój lep, wraz z caÅ‚ym rojem innych zakupożerców na konsumpcyjnym haju. Pozwalam siÄ™ zmanipulować obietnicom rabatów, wytrzeszczajÄ…cym swoje gigantyczne minusy w upstrzonych okazjami witrynach odzieżowej sieciówki. WchodzÄ™ do paru sklepów. Z półek Å‚ypiÄ… rozpaczliwym wzrokiem ubraniowe ochÅ‚apy. Nic sensownego już siÄ™ chyba nie zachowaÅ‚o. ZgorzkniaÅ‚ym spojrzeniem rejestrujÄ™ ceny nowych kolekcji. Po czterdziestu minutach bezowocnego polowania odwracam siÄ™ na piÄ™cie, morderczym truchtem zbiegam po ruchomych schodach i raz jeszcze lÄ…dujÄ™ na rozmokniÄ™tych Å›ledziowych pÅ‚atach chodnika. Jestem rozczarowana i w przypÅ‚ywie desperacji zaglÄ…dam w piwniczne czeluÅ›ci usadowionego vis-à-vis galerii ciucholandu. To miejsce znam z czasów liceum. PamiÄ™tam, jak moja nastoletnia, pożądajÄ…ca oryginalnoÅ›ci natura kazaÅ‚a mi wtedy grzebać w bezÅ‚adnych, podejrzanie pachnÄ…cych zwaÅ‚ach szmat. Czasem udawaÅ‚o siÄ™ znalezć w takim kotle prawdziwÄ… perÅ‚Ä™. PiÄ™tnaÅ›cie lat lumpeksowej prosperity zmieniÅ‚o ciucholand nie do poznania. Rozpylony w powietrzu zapach kawy i ciepÅ‚a, lekko jazzujÄ…ca muzyka zachÄ™cajÄ… mnie do caÅ‚kiem przyjemnych Å‚owów. Ubrania koÅ‚yszÄ… siÄ™ na Å‚adnych wieszaczkach. Tu i ówdzie puszczajÄ… oko znajome metki. Obok ciuchów lÄ…dujÄ… książki i porcelanowe cacka. WÅ›ciekÅ‚ość wyprzedażowej porażki zmienia siÄ™ w nieÅ›miaÅ‚Ä… euforiÄ™. Eureka! Tu można siÄ™ obÅ‚owić! Dlaczego, do jasnej anielki, od dawna omijam to miejsce szerokim Å‚ukiem? Aapczywie chwytam ten Å›wieżutki, prawie genialny pomysÅ‚. Zamiast wyprzedaży lumpeksowe eldorado. Codziennie poszukam jakiegoÅ› ciuchowego arcydzieÅ‚a i wydam na nie nie wiÄ™cej niż piÄ™tnaÅ›cie zÅ‚otych. W ciÄ…gu piÄ™ciu dni roboczych przepuszczÄ™ siedemdziesiÄ…t pięć zÅ‚otych. Mniej wiÄ™cej tyle, ile wydaÅ‚abym na jeden, góra dwa fataÅ‚aszki z wyprzedaży. DzieÅ„ pierwszy. Mój Å‚up: czarna dzianinowa sukienka z falbankowÄ… stójkÄ…, plisowana od pasa w dół, koÅ„czÄ…ca żywot tuż za kolanem. DwanaÅ›cie zÅ‚otych za niepowtarzalny, dekadencki image. MruczÄ™ z zadowolenia jak kot gÅ‚askany pierwszymi promieniami marcowego sÅ‚oÅ„ca. DzieÅ„ drugi. Z bÅ‚yskiem w oku zaglÄ…dam do maÅ‚ego ciucholandu, który zdarzaÅ‚o mi siÄ™ mijać w drodze do pracy. Już po chwili trafiam na prawdziwe cudeÅ„ko: krwistoczerwony obcisÅ‚y blezer z fikuÅ›nymi granatowymi guzikami. Aksamitny w dotyku jak kark impali. Osiem zÅ‚otych i dobry humor na resztÄ™ dnia. DzieÅ„ trzeci. Zachwyca mnie jedwabny szal w fioletowo-zielone wielgachne kwiatowe wiechcie, made in India. Sześć zÅ‚otych. Nie mogÄ™ siÄ™ opanować i dorzucam do tego jeszcze purpurowy skórzany pasek z rÄ™cznie grawerowanymi miniaturowymi scenami z Kamasutry na sprzÄ…czce za cztery zÅ‚ote. DzieÅ„ czwarty. Znowu wyruszam w miasto! Po zajÄ™ciach jadÄ™ do lumpeksu w sÄ…siedniej dzielnicy, o której sÅ‚yszaÅ‚am sporo dobrego. ZmÄ™czona wielogodzinnym urabianiem studentów przerzucam od niechcenia kilka wieszaków. Rozczarowanie czai siÄ™ już w opuszczonych kÄ…cikach ust. Nie poddajÄ™ siÄ™ jednak i z uporem wygÅ‚odniaÅ‚ego zwierza próbujÄ™ wyniuchać choćby skromny drobiazg z duszÄ…. Wynagradza mi to niewiarygodnie elegancka czarna, weÅ‚niana, ołówkowa spódnica z wysokim stanem, z kieszeniami i biaÅ‚ym Å›ciegiem obrysowujÄ…cym wszystkie ciÄ™cia. Dziewięć zÅ‚otych! Do tego pod wpÅ‚ywem euforii dorzucam czarne legginsy w wielkie biaÅ‚e kropy za dwa zÅ‚ote. DzieÅ„ piÄ…ty. Odważnie zaglÄ…dam do niepozornego sklepiku z używanÄ… odzieżą przy ryneczku, w którym odnajdujÄ™ moje najpraktyczniejsze znalezisko: ogromnÄ… patchworkowÄ…, zamszowÄ… torbÄ™ idealnÄ… na laptopa. CzternaÅ›cie zÅ‚otych. Summa summarum na wszystkie upolowane cudeÅ„ka wydajÄ™ pięćdziesiÄ…t pięć zÅ‚otych. Z planowanego budżetu zostaje mi jeszcze różowa dwudziestka, wiÄ™c kupujÄ™ za niÄ… górÄ™ znalezisk za zÅ‚otówkÄ™. WÅ›ród nich dziesięć kartek z reprodukcjami prerafaelitów, rÄ™cznie malowane drewniane pudeÅ‚ko na kolczyki, pięć szydeÅ‚kowych misiów oraz caÅ‚kiem spory stosik książek w jÄ™zyku angielskim, na czele z Angela s Ashes i Brokeback Mountain and Other Stories. Tygodniowe Å‚owy owocujÄ… mocnym postanowieniem poprawy. Koniec z faÅ‚szywymi okazjami z galerii. Niech żyjÄ… powstaÅ‚e z martwych lumpeksy! TydzieÅ„ trzydziesty szósty ZAOTA LEWA RCZKA Jednym z ulubionych powiedzonek mamy, które metodÄ… zdartej pÅ‚yty zapisaÅ‚o siÄ™ w moim mózgu, jest jej nieÅ›miertelne: Jak ktoÅ› ma dwie lewe rÄ™ce, to nie ma siÄ™ co dziwić . BÄ™dÄ…c posiadaczkÄ… dwóch lewych rÄ…k, przez lata reagowaÅ‚am panikÄ… na wszelkie beznadziejne domowe przypadki w rodzaju niedomykajÄ…cej siÄ™ szafki albo zapowietrzonego kaloryfera. Kiedy mieszkaÅ‚am z mamÄ…, z reguÅ‚y uchodziÅ‚o mi to na sucho, zawsze znalazÅ‚ siÄ™ w okolicy jakiÅ› wujek albo pociotek chÄ™tny do zaprezentowania swoich umiejÄ™tnoÅ›ci. Pech chciaÅ‚, że zanim poÅ›lubiÅ‚am Wojtka, nie zrobiÅ‚am mu testu na potencjaÅ‚ zÅ‚otej rÄ…czki. Kiedy przeprowadziliÅ›my siÄ™ do naszego wÅ‚asnego gniazdka, szybko okazaÅ‚o siÄ™, że mój mężczyzna nie jest ani zÅ‚otÄ…, ani srebrnÄ…, ani nawet brÄ…zowÄ… rÄ…czkÄ…. ZostaÅ‚am zatem ze swoimi dwiema lewymi rÄ™kami, skazana na wieczne poszukiwanie wszelkiej maÅ›ci zaklinaczy domowych sprzÄ™tów. Przyjęłam to ze stoickim spokojem, akceptujÄ…c nasze ograniczenia jako naturalnÄ… kolej rzeczy. WytrwaÅ‚abym tak pewnie do zÅ‚otych godów, gdyby nie to, że z braku natchnienia na trzydziesty szósty tydzieÅ„ zaczęłam wiercić dziurÄ™ w caÅ‚ym. Wojtek, zrób coÅ› z tymi drzwiami, skrzypiÄ… jak jakiÅ› naćpany skrzypek! bulgoczÄ™ z buziÄ… peÅ‚nÄ… maminych klusek na parze. A jak majÄ… skrzypieć? Wojtek trzÄ™sie uszami i nie odrywa siÄ™ od talerza. Wooojtek! No co mam zrobić? Mam powiedzieć drzwiom, żeby siÄ™ zamknęły? Ironia tylko napÄ™dza mojÄ… zÅ‚ość. Nerwowo poÅ‚ykam ostatniÄ… kluskÄ™. Nie, żeby siÄ™ przymknęły! syczÄ™ przez zÄ™by, cudem powstrzymujÄ…c siÄ™ przed prawdziwÄ… eksplozjÄ…. No to chyba równie dobrze ty możesz to zrobić! Wojtek gwaÅ‚townie odstawia kubek, rozlewajÄ…c herbatÄ™ na kuchenny stół. Nie żądam od ciebie, żebyÅ› siÄ™ rzucaÅ‚ na zepsute krany, ale drzwi to mógÅ‚byÅ› naoliwić! A czemu ty ich nie naoliwisz? Przecież to ty wciąż walczysz o domowy parytet, nie ja. Mąż tym razem nie daje siÄ™ ugÅ‚askać. Jasne. Jak siÄ™ pojawia problem, do akcji musi wkroczyć kobieta marudzÄ™, trÄ…cajÄ…c mÄ™czeÅ„skÄ… strunÄ™. Przypominam, że to ty masz problem, nie ja! Skutecznie zamyka mi usta, a to wcale nie poprawia mi humoru. Tym razem nie mam jednak ochoty na kłótnie. Postanawiam wziąć sprawy w swoje rÄ™ce i rozwiÄ…zujÄ™ problem nastÄ™pujÄ…co: a) nie bez trudu zdejmujÄ™ drzwi z zawiasów, b) nalewam do zawiasowych wnÄ™trznoÅ›ci oliwy z pierwszego tÅ‚oczenia, c) wkÅ‚adam drzwi z powrotem na zawiasy, d) przykÅ‚adam ucho, by posÅ‚uchać zmian w natężeniu skrzypienia, e) odnotowujÄ™ olÅ›niewajÄ…ce zmiany skrzypienie ustaÅ‚o, f) odnotowujÄ™ efekty uboczne oleisty wyciek z okolic zawiasu górnego, g) wyciek wycieram miÄ™towÄ… chusteczkÄ… do nosa, h) zacieram rÄ™ce i obwieszczam domowej ferajnie swój triumf! Tak wÅ‚aÅ›nie budzÄ™ w sobie zahibernowanÄ… zÅ‚otÄ… lewÄ… rÄ…czkÄ™. Obudzona doznaje szoku z powodu nadmiaru endorfin
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksLE Modesitt Recluce 10 Magi'i of Cyador (v1.5)Mistress Margot A Tale of Sapphic Ensl Susanna ValentCole Hilary Oszo_omienieCWIHP Bulletin nr 3Zagadki Tuptusia 1Philip K Dick Blade RunnerMacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the Highlanderphenyl 2 alkenes.aldol grobMcEwan Ian NiewinniCarey Basil Kapitan Krystyna(1)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|