[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Greg, niestety, nie mogłabym. - Co znowu! - spojrzał na nią zachęcająco. - Musisz skosztować musu czekoladowego. Jest tak gładki, tak esencjonalny, tak... - Zgoda - zamruczała Mickey. - Czekolada należy do moich słabostek. Rozpływającego się w ustach, zimnego musu nic nie mogłoby zastąpić. Powoli jadła, delektując się każdą łyżeczką, aż spojrzała na Grega i stwierdziła, że jego talerzyk jest pusty, a on obserwuje ją rozbawiony. - Nie śpiesz się - powiedział - mamy masę czasu. A poza tym... wyglądasz przy tym bardzo seksownie. Zaczerwieniła się, a rumieniec objął jej twarz i szyję. - Po prostu smakowało mi - broniła się. - Wiem - uśmiechnął się figlarnie. - Niemniej jednak to było seksowne. - Jeszcze szerzej się uśmiechnął. - Ale wszystko, co ciebie dotyczy, jest takie. RS 63 Twoje włosy, oczy. Czy ktoś ci już powiedział, że twoje oczy kojarzą się z myślą o łóżku? - Nie - szepnęła. - Nikt mi tego nie powiedział. - A jednak - głęboki głos Grega brzmiał łagodnie - to prawda. Po prostu prawda. Nie spuszczał swoich ciemnych oczu, które skłaniały ją, by zajrzała w ich głąb. Pomyślała, że powinien mówić o sobie, a w tej samej chwili zapragnęła znalezć się w jego ramionach. - Jeśli dalej tak będziesz na mnie patrzeć - wyszeptał - to z pewnością stracisz szansę zakupów. Nie zawiózł jej jednak do hotelu i w pół godziny pózniej wchodzili do eleganckiego, małego sklepu. Wydał się Mickey bardzo mały, ale teraz już oswoiła się z długimi, wąskimi wnętrzami sklepów w Nowym Jorku. Mosiężny dzwonek zapowiedział ich wejście i z zaplecza wyłoniła się Lenore. Wysoka, ciemnowłosa, dobrze ubrana kobieta wyglądała na trzydzieści lat. - Greg, jak miło, że przyszedłeś. - Serdecznie go uścisnęła. - Gdzie się ukrywałeś? - Pracowałem - odparł Greg, oddając jej serdeczny uścisk. Mickey w głębi serca zaprotestowała na tę serdeczność, ale nie odezwała się. Greg miał prawo mieć przyjaciół. - Przedstawiam ci Mickey Callahan. - Wyciągnął ramię do Mickey, a ona natychmiast poczuła jego uspokajające dotknięcie. - Cześć, Mickey. Cieszę się z poznania ciebie. - Głos Lenore był przyjacielski, a jej brązowe oczy witały ją serdecznie. - Jesteśmy z Gregiem starymi kumplami. Czym mogę ci służyć, przyjacielu? - zaraz zwróciła się do Grega. - Poszukuję sukni dla Mickey. - Zcisnął jej ramię. - Bardzo specjalnej sukni. Lenore z uznaniem spojrzała na Mickey. - Hmm... Długa suknia - uznała. - Miękka, przylegająca do ciała tkanina. Mickey odwróciła się, stwierdzając, że twarz Grega była niepokojąco blisko niej. Tak blisko, że zdawało jej się, iż drętwieje jej język. Pokój wypełniał śmiech Lenore. - Nie martw się, Mickey. My z Gregiem myślimy podobnie. Prawdę mówiąc, powiedziałam mu kiedyś, że powinien szukać kariery w dziedzinie mody. RS 64 Greg się roześmiał. - Czyż nie wyglądałbym wdzięcznie, kręcąc się wokoło z kuponem materiału przewieszonym przez ramię i centymetrem wokół szyi? Teraz wszyscy się śmieli, ale Mickey w myślach dodała tę informację do tego, co już wiedziała o Gregu. Ten mężczyzna, który przytrzymywał jej ramię, mógł być twardy jak beton ze swymi hardymi szczękami, ale był także wrażliwy na piękno. - Zobaczymy, czy trafię z kolorem - Lenore spojrzała na Mickey z zastanowieniem. - Jasnozielona? Greg potrząsnął głową. - Taką już ma. - Jasny oranż? Kremowa? Odcień żółci? Beż? Za każdym razem Greg potrząsał przecząco głową. - Nie. To dobre kolory, ale chcę coś specjalnego. - Po dramatycznej pauzie powiedział: - Kolor bursztynu. Lenore tylko przez krótką chwilę się zastanawiała. - Oczywiście! Niech pomyślę. Sądzę, że mam coś takiego. - Poszła na zaplecze sklepu. - Chodz, Mickey, ty zaczekaj tutaj. - Uśmiechnęła się do niego przelotnie. - Wiesz, jak kobiety tracą głowę, gdy dotrzymujesz im towarzystwa na zapleczu - zażartowała. Na zapleczu sklepu wiele się działo. Wszędzie było widać zapracowane dziewczęta, szpilkami przypinały materiały, szyły, prasowały. Lenore wskazała Mickey małą kabinę. - Zdejm kostium i stanik. Zaraz tu wrócę. Zniknęła, zanim Mickey zdążyła zaprotestować. Do tej pory nie chodziła bez stanika i z całą pewnością nie zacznie tego robić teraz. Zdjęła jednak kostium i bluzkę, zainteresowana, jak będzie wyglądać w tej specjalnej sukni. Zycie wymagało od niej tyle wysiłku fizycznego, że nigdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksD153. Browning Dixie NiepewnoĹÄ uczuÄ1080. Carpenter Teresa Cenny podarunekAnne Holly Waking Kara (pdf)Norton_Andre_ _Gwiezdne_bezdrozaDiana Palmer Long tall Texans 26 Romans poza kontrola (Man in Control)Understanding the Galdrabók 1Milan Pugelj Bela vranaDee Tenorio All of You (pdf)Zmagając się ze Âświatem. Znaczenie zasobów osobistychAppiano Alessandra PrzyjacióśÂki@it
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|