[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzy niezdecydowanie. - On ma cztery lata. Potrzebuje ciÄ™. Aóżko papy jest najlepszym miejscem dla chorego dziecka. Alessandro zerknÄ…Å‚ na syna. Julian patrzyÅ‚ na niego z nadziejÄ…, ale i odrobinÄ… lÄ™ku. PoczuÅ‚ przypÅ‚yw wzruszenia i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ serdecznie do syna. - Naturalmente - powiedziaÅ‚ - il mio piccolo bambino, viene al papa. Nat uÅ›miechnęła siÄ™ triumfalnie. ZnaÅ‚a wÅ‚oski wystarczajÄ…co dobrze, by zrozumieć, że Alessandro pozwoliÅ‚ synowi zostać. Wyraz twarzy chÅ‚opca dowodziÅ‚, że on również to pojÄ…Å‚. PrzytuliÅ‚ siÄ™ do ojca i zamknÄ…Å‚ oczy. Nat obserwowaÅ‚a ich przez chwilÄ™ i zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że wyglÄ…dajÄ… jak ojciec i syn, których Å‚Ä…czy bliski zwiÄ…zek uczuciowy. %7Å‚e Julian musi być w tej chwili równie szczęśliwy jak ona, dawno temu, w objÄ™ciach swe- go ojca. Potem wyszÅ‚a po cichu z pokoju, choć miaÅ‚a wielkÄ… ochotÄ™ poÅ‚ożyć siÄ™ obok nich. R L T ROZDZIAA ÓSMY To zdumiewajÄ…ce, jak wielkie zmiany mogÄ… nastÄ…pić w ciÄ…gu zaledwie kilku tygodni, myÅ›laÅ‚a Nat, siedzÄ…c na plaży i obserwujÄ…c Juliana oraz Alessandra, którzy budowali nad morzem zamek z piasku. SpÄ™dzili caÅ‚y dzieÅ„ na półwyspie Noosa, pÅ‚ywajÄ…c, rzucajÄ…c piÅ‚kÄ… i jedzÄ…c smażone ryby w jednej z wielu nadbrzeżnych restauracji. Dwudniowa choroba chÅ‚opca zapoczÄ…tkowaÅ‚a nowÄ… erÄ™ w stosunkach miÄ™dzy ojcem a synem. Julian byÅ‚ teraz mniej nieufny, a Alessandro otaczaÅ‚ go troskliwÄ… opiekÄ…. Stali siÄ™ sobie o wiele bliżsi, a sytuacja ulegaÅ‚a popra- wie z każdym mijajÄ…cym dniem. Julian uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ do ojca i chÄ™tnie nawiÄ…zywaÅ‚ z nim rozmowÄ™, a z jego twarzy znikÅ‚ wyraz niepokoju i rezygnacji. Alessandro zaÅ› przestaÅ‚ wreszcie wyglÄ…dać jak stuletni starzec. - Nat! Nat! - zawoÅ‚aÅ‚ Julian, machajÄ…c do niej rÄ™kÄ…. - Chodz i zobacz, co zbudowaliÅ›my! Nat uÅ›miechnęła siÄ™ i wstaÅ‚a. Celowo odsuwaÅ‚a siÄ™ w ciÄ…gu minionych tygodni na drugi plan, chcÄ…c, by spÄ™dzali jak najwiÄ™cej czasu w swoim to- warzystwie. ByÅ‚a zadowolona, że jej taktyka przynosi pożądany skutek, ale niekiedy czuÅ‚a siÄ™ zepchniÄ™ta na margines i samotna. - Czyż nie jest wspaniaÅ‚y? - spytaÅ‚ Julian z entuzjazmem, kiedy siÄ™ do nich zbliżyÅ‚a. R L T - Cudowny! - przyznaÅ‚a, gÅ‚aszczÄ…c go po wÅ‚osach. Alessandro uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej i mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo. MiaÅ‚ na sobie obcisÅ‚Ä… plażowÄ… koszulkÄ™ i szorty. - Czy już ci mówiÅ‚em, że podoba mi siÄ™ twoje bikini? - Tak - odparÅ‚a ze Å›miechem. - Chyba ze sto razy. Pod wpÅ‚ywem jego spojrzenia wstrzymaÅ‚a oddech. MiaÅ‚a ochotÄ™ przewrócić go na piasek i nacieszyć siÄ™ jego ciaÅ‚em. ByÅ‚ bez wÄ…tpienia najbardziej pociÄ…gajÄ…cym mężczyznÄ… na caÅ‚ej plaży. - Papa i ja idziemy zbierać muszelki - oznajmiÅ‚ Julian. - Czy możesz popilnować zamku, żeby nikt go nie zburzyÅ‚? Nat znowu poczuÅ‚a siÄ™ wykluczona. Ale byÅ‚a zadowolona, że Julian chce spÄ™dzać czas ze swoim ojcem. Jeszcze kilka tygodni temu prosiÅ‚by jÄ…, żeby to ona poszÅ‚a z nim po muszle. - OczywiÅ›cie - odparÅ‚a. - BÄ™dÄ™ go strzec jak zrenicy oka. - Chodzmy, papo! - zawoÅ‚aÅ‚ Julian, ruszajÄ…c w kierunku szumiÄ…cego oceanu. Alessandro poszedÅ‚ za nim, ale przedtem pochyliÅ‚ siÄ™ nad Nat. - ChciaÅ‚bym, żebyÅ› miaÅ‚a na sobie to bikini, kiedy pójdziemy dziÅ› wie- czorem do łóżka - oznajmiÅ‚ namiÄ™tnym szeptem. R L T NastÄ™pnego dnia robili popcorn, czyniÄ…c przygotowania do wieczornej sesji filmowej. Alessandro i Julian wstÄ…pili do sklepu z pÅ‚ytami wideo i wybrali kilka klasyków Disneya. - Chyba już dość tego masÅ‚a - powiedziaÅ‚a Nat do Juliana, który topiÅ‚ kukurydzÄ™ w tÅ‚uszczu. - WidzÄ™, że jesteÅ› fanatyczkÄ… zdrowego odżywiania - oÅ›wiadczyÅ‚ żarto- bliwym tonem Alessandro, a potem mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo do syna. - Rusz siÄ™, kolego, idziemy na film. Przeszli obok Nat, a ona staÅ‚a przez chwilÄ™ w miejscu, zdumiona poufa- Å‚ym tonem Alessandra, który zaczÄ…Å‚ zwracać siÄ™ do syna tak samo jak ona. Gdy wyszÅ‚a za nimi z kuchni, rozlegÅ‚ siÄ™ dzwonek do drzwi wejÅ›ciowych. Kto może skÅ‚adać nam wizytÄ™ w niedzielne popoÅ‚udnie? - spytaÅ‚a siÄ™ w myÅ›lach. Pewnie ten mieszkajÄ…cy w sÄ…siednim domu chÅ‚opiec, z którym Julian siÄ™ ostatnio zaprzyjazniÅ‚. - Otwieram! - zawoÅ‚aÅ‚a gÅ‚oÅ›no, wychodzÄ…c do holu, który wyglÄ…daÅ‚ te- raz zupeÅ‚nie inaczej niż dawniej. Na podÅ‚odze leżaÅ‚ barwny dywan, a na Å›cianach wisiaÅ‚y dwa duże obrazy i wielkie krysztaÅ‚owe wÅ‚oskie lustro. Gdy otworzyÅ‚a drzwi wejÅ›ciowe, nie ujrzaÅ‚a na progu maÅ‚ego chÅ‚opca, lecz dorosÅ‚ego mężczyznÄ™, który wyglÄ…daÅ‚ na stuprocentowego WÅ‚ocha. ByÅ‚ wysoki i opalony jak Alessandro, ale w jego oczach lÅ›niÅ‚a wesoÅ‚ość, a twarz rozjaÅ›niaÅ‚ urzekajÄ…cy uÅ›miech. Na jej widok zmarszczyÅ‚ brwi i wydawaÅ‚ siÄ™ zaskoczony. - Eee... DzieÅ„ dobry. Chyba trafiÅ‚em pod zÅ‚y adres. Czy tu mieszka Alessandro Lombardi? R L T MiaÅ‚ taki sam akcent jak Alessandro i byÅ‚ do niego tak podobny, że mu- siaÅ‚ być z nim w jakiÅ› sposób spokrewniony. Może to jego mÅ‚odszy brat? Ale czy on ma braci? ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że prawie nic o nim nie wie, że do tej pory nie zna nawet imienia jego żony. - TrafiÅ‚ pan pod wÅ‚aÅ›ciwy adres - odrzekÅ‚a z uÅ›miechem, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™ na powitanie. - Jestem Nat. UÅ›cisnÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„ i obrzuciÅ‚ jÄ… tak badawczym spojrzeniem, że poczuÅ‚a zakÅ‚opotanie. Może byÅ‚ zgorszony, że Alessandro mieszka z kobietÄ…, choć od Å›mierci jego żony nie upÅ‚ynÄ…Å‚ jeszcze rok. OtworzyÅ‚a usta, by mu wszystko wyjaÅ›nić, ale zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że w gruncie rzeczy żadne tÅ‚umaczenie nie zabrzmi przekonujÄ…co, WiÄ™c odwró- ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i zawoÅ‚aÅ‚a: - Alessandro! Gospodarz pojawiÅ‚ siÄ™ po kilku sekundach i powitaÅ‚ goÅ›cia promiennym uÅ›miechem, a potem objÄ…Å‚ go serdecznie i ucaÅ‚owaÅ‚ w oba policzki. Nie by- Å‚a tym zaskoczona, bo wiedziaÅ‚a, że tak okazujÄ… swÄ… radość ze spotkania wszyscy WÅ‚osi, bez wzglÄ™du na pÅ‚eć. Ale mimo wszystko poczuÅ‚a lekkie ukÅ‚ucie zazdroÅ›ci. - Valentino, poznaj Nathalie - powiedziaÅ‚ Alessandro. - Nathalie, to jest mój kuzyn, Valentino. PrzyjechaÅ‚ aż z Londynu przez Rzym. ByÅ‚ zachwycony wizytÄ… swego krewnego. Val poinformowaÅ‚ go za po- mocÄ… mejla, że bÄ™dzie niebawem w Australii, ale nie spodziewaÅ‚ siÄ™ zoba- czyć go tak szybko. R L T - MiÅ‚o mi ciÄ™ poznać, Nathalie - powiedziaÅ‚ Valentino, siÄ™gajÄ…c po jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksC Offutt Andrew Conan i miecz SkelosAndrew Herman 666 stopni FahrenheitaAmy Lane Little Goddess 03 BoundMcDonagh Margaret Najlepsza partiaBots, Dennis Hotel 13 01 Das Abenteuer beginntShreve Anita Ciezar wodykurs.strzelania.z.wiatrowkiLyn Hamilton [Archeological Mystery 01] The Xibalba Murders (v1.0) [lit]05. Dni Mroku52TY
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|