[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niu poszła do kuchni po talerze i serwetki. - Jak się trzyma Liz? - zapytała. - Zdumiewająco dobrze. Marleen i Frank wspiera ją ją, jak mogą. - Będą musieli. - Wróciła z talerzami. - Chyba zdają sobie sprawę z tego, że będzie im potrzebna pomoc psychologa. - Rozmawiali już o tym z doktor Mailer. Obiecała, że pomoże im znalezć dobrego terapeutę. - Bez po- 192 śpiechu pokroił pizzę i nałożył ją na talerze, a potem zaczął mówić, uważnie dobierając słowa. - Po pierw sze, chciałbym ci podziękować. I proszę, nie przerywaj mi, Thea, bo muszę to wreszcie z siebie wyrzucić. - W porządku. - Usiadła i wzięła kawałek pizzy. - Wyrzuć to z siebie. - Nie mówię tylko o naszej oficjalnej współpracy oraz twojej roli w odnalezieniu Liz i odbiciu jej z rąk tych drani. Jestem ci nieskończenie zobowiązany, ale to sprawa zawodowa. Nie masz nic do popicia? - W kuchni jest trochę burgunda. - Ja przyniosę powiedział, widząc, że się pod nosi. - Jak chcesz. - Althea wzruszyła ramionami i znów sięgnęła po widelec. Gdy Colt wrócił z butelką i dwo ma kieliszkami, kończyła drugi kawałek. - Musiałam być potwornie zmęczona, skoro nie zauważyłam, że umieram z głodu. - Wobec tego nie muszę cię przepraszać, że cię obudziłem. - Napełnił oba kieliszki, nie napił się jednak, tylko mówił dalej: - Po drugie, chcę ci po dziękować za opiekę nad Liz. Myślałem, że wystarczy ją stamtąd wyciągnąć, robiąc to, co cię tak irytuje, czyli odgrywając rycerza na białym koniu. Tymczasem okazało się, że to nie wystarczy. Nie wystarczy też powiedzieć jej, że jest już dobrze, że po wszystkim. Ona potrzebowała ciebie. - Potrzebowała kobiety. - Ty nią jesteś. Może liczę na zbyt wiele, ale po twoim wyjściu Liz parokrotnie pytała o ciebie. - Za czął obracać w palcach nóżkę kieliszka. - Oni zostaną tu parę dni. Miałem nadzieję, że jeszcze porozmawiasz z Liz. - Nie musisz mnie o to prosić, Colt. - Ujęła go za rękę. - Ja też się w to zaangażowałam. 193 - Tak samo jak ja. - Podniósł do ust ich splecione ręce i ucałował dłoń Althei. - Zakochałem się w tobie. Nie wyrywaj się, proszę. - Wzmocnił uścisk. - %7ładnej innej kobiecie tego nie powiedziałem. Owszem, uży wałem innych sformułowań: szaleję za tobą, jesteś dla mnie kimś szczególnym i tak dalej. Nigdy nie padło słowo kocham". Dopiero teraz. Wierzyła mu. Co gorsza, chciała mu wierzyć. Bądz ostrożna, nakazała sobie w duchu. Nie spiesz się. Nie wszystko naraz. - Posłuchaj, Colt, odkąd się spotkaliśmy, żyjemy w obłędzie - a znamy się przecież tak krótko. W takich warunkach człowiek zatraca poczucie proporcji. Mam na myśli różne problemy, w tym również emocjonalne. Nie moglibyśmy zwolnić trochę tempa? Była potwornie zdenerwowana, ale tym razem wca le go to nie śmieszyło. - Nie zdołam zmienić tego, co spotkało Liz. I przy znam, że trudno mi się z tym pogodzić. Nie mogę również zmienić moich uczuć do ciebie. Ale z tym o wiele łatwiej się pogodzić. - Nadal nie wiem, czego ty tak naprawdę ode mnie chcesz, Colt. Boję się też, że nie potrafię ci tego dać. - Z powodu tego, co cię wcześniej spotkało, i o czym opowiadałaś Liz w poczekalni? - To sprawa między Liz a mną - rzuciła zimno, zamykając się w sobie - Nie mieszaj się do tego. Takiej reakcji się spodziewał i był na nią przygoto wany. - Wiemy oboje, że to nieprawda. Porozmawiamy jeszcze na ten temat, kiedy do tego dojrzejesz. - Sięg nął po kieliszek. - Słyszałaś, że dają Scottowi szanse pół na pół, że się wykaraska? - Słyszałam - odparła z westchnieniem. - Zanim 194 się położyłam, zadzwoniłam do szpitala. Boyd zaczął już przesłuchiwać Donnera i Kline'a. - Nie mogę się doczekać, żeby im się dobrać do skóry. A ty? - Ja też. - Wiesz, kiedy usłyszałem te strzały, serce mi zamarło. - Nieco odprężony, ugryzł kawałek pizzy. - Pognałem z powrotem, gotowy im dokopać, rozwalam drzwi, wpadam i co ja widzę? - Stuknął kieliszkiem w jej kieliszek, kręcąc głową - Ciebie, z zakrwawioną twarzą... - Urwał, by dotknąć delikatnie opatrunku na jej skroni. - Z pistoletami w obu rękach. Olbrzym, sto trzydzieści kilo żywej wagi, wykrwawia się u two ich stóp. Dwaj inni leżą twarzą w dół, z rękami za głową. A ty stoisz nad nimi jak bogini Diana po skończonych łowach, recytując kodeks. Muszę przyznać, że poczułem się zbyteczny. - Doskonale się spisałeś, Nightshade. - Westchnę ła cicho. - Chyba zasłużyłeś na to, by usłyszeć, że bardzo ucieszyłam się na twój widok. Wyglądałeś jak Jim Bowie w twierdzy Alamo. - On przegrał. Pochyliła się, by go pocałować. - Ale ty wygrałeś. - My - poprawił, szczęśliwy, że jej usta są tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksKościuszko Robert Wojownik Trzech Czasów 4 PoczątekC Roberts John Maddox Conan zuchwałyHeinlein, Robert A Rocket Ship GalileoRobert Haasler Tajne sprawy papieży4 Robert A. Haasler Życie seksualne księżyHoward Robert E Conan KullHeinlein, Robert A Take Back Your GovernmentMakłowicza Roberta Wędrówki kulinarneRoberts Nora 02 Dziewczyna z okładkiRoberts Nora Miłość i paragraf
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|