[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ruszenie zabawy". Kulig musiał być oczywiście wcześniej obmyślony, trzeba było ustalić kolejność odwiedzin, przygotować dom na przyjęcie z noclegiem tak wielkiej liczby osób, zaopatrzyć odpowiednio spiżarnię i piwnicę, zamówić orkiestrę. Zajmowały się tym ponoć głównie "dziewczęta, czasem i matki pohulać jeszcze lubiące". Myślę, że panie zmuszone prowadzić dom nie bardzo dowierzają tej informacji pana Kolberga, który, acz wielce znający zwyczaje i obyczaje, był przecież mężczyzną, a mężczyzni, wiadomo, o harcówce przy urządzaniu przyjęć mają bardzo uproszczone pojęcia. Na pewno przed takim kuligowym najazdem napracowały się do siódmego potu również wszystkie ciotki, babki i różne totumfackie, nie mówiąc już o służbie zaoranej po uszy. "Nietrudny był wybór domów, do których zjechać miano - podaje Oskar Kolberg - bo cały powiat, całe nieraz województwo żyło z sobą jako jedna rodzina szlachecka, wiedząc jedni o drugich, biorąc udział w szczęściu i niedoli każdego. Otwartością i miłością sąsiedzką stało dawne nasze życie, uprzejmością i gościnnością wszelka zabawa". To, że jedni sąsiedzi wiedzieli o drugich wszystko (czasem nawet więcej niż było w istocie), okazało się bardzo przydatne w urządzaniu kuligów. Bo jeśli "przeniknęli, że gdzieś czegoś brakować może, to nasełali po sąsiedzkiej znajomości, ten trunków, ów zwierzyny, często też razem z kuligiem zajeżdżały sanie z zapasami, które nieznacznie przechodziły do kuchni, tak gospodyni, co była w kłopocie, jak tylu gości uraczyć, pózniej czuła, że jej serce rosło, kiedy się wszystko dostatkiem znalazło". Tu trzeba dodać, że każdy przyjmujący gości robił wszystko, aby wypaść jak najokazalej, dary zaś przyjmował jako upominek bardzo miły, lecz niekonieczny. Mniej zamożni z braci szlacheckiej zaczynali gromadzić zapasy już jesienią, nim jeszcze śniegi okryły ziemię. A gdy nadszedł czas... "Młodzież w kształtnych zaprzęgach zjeżdżała się do swego przywódcy, tam zwoływano muzykę, i gdy już wszystko było gotowe, obesłano po domach laskę z kulą u wierzchu, która zwoływała kulig, i wyprawiano arlekina, a ten z trzepaczką w ręku wpadał do domu, gdzie się naprzód zjechać miano i śpiewał skacząc: Ej! Kulig! kulig! kulig! poczem znikał." I teraz dopiero w domu zaczynało się prawdziwe urwanie głowy: gorączkowa krzątanina przy nakrywaniu stołu, zapalanie świateł od wielkiego dzwonu, ostatnie instruowanie dzieci, jak się mają zachować, aby uważano je za lepiej wychowane niż są. W kuchni piekło. "Przyjeżdżano ze zmrokiem w towarzystwie hucznej muzyki, głuszonej przecież śmiechem, przy świetle kagańców i pochodni (...). Zdala słychać było orszak po tętencie koni, po (...) jednorazowym w takt trzaskaniu biczów. Wjeżdżano galopem na podwórze, podwoiło się trzaskanie, głośniej zahuczała muzyka, wybuchły naraz śmiechy i wiwaty a z jaśniejącego rzęsiście dworu wychodził gospodarz i gospodyni witając uprzejmie kuligowe towarzystwo, ten (gospodarz) klucz do piwnicy, ta klucze od spiżarni przewodnikowi kuligu oddając. We dworze znajdowano już dziewczęta, które z kuligiem nie zjechały; więc mężczyzni wyhyliwszy pierwsze zdrowie na cześć gospodarza, puścili się razno w taniec (...) Ileż to miłych scen, ile spotkań radosnych, ile okazyj przy wesołości i zabawie do zawiązania stosunków, do skojarzenia się par, do załatwiania interesów(...). Często, kiedy młódz weseliła się, starsi odtańczywszy polskiego, odchodzili do komnaty osobnej, wywiadując się, porozumiewając, naradzając (...)." Wreszcie wieczerza. Gospodarze proszą do stołu, sumitując się z udaną skromnością: "czym chata bogata, tym rada", goście wyrażają ochy i achy zdumionego zachwytu, węszą podniecającą woń mięsiw i sosów... Ale oddajmy znów głos imć panu Kolbergowi: "Kilkugodzinna na mrozie przejażdżka obok tańca i wesołości zaostrzyły apetyt; znikały ze stołu z szybkością niepodobną do wiary ogromne misy zwierzyny, kiełbas, zrazów, szynek, kapusty i delikatniejszych potraw, ciast i konfektów (cukierków, łakoci - Mz) dla kobiet. Krążyły częste
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksD.Sieczkowski Angielsko polski sĹownik tematyczny dla uczniĂłw i studentĂłw (2013)RodziewiczĂłwna Maria Jazon BobrowskiBoruśÂ, Krzysztof Próg nieśÂmiertelnośÂciBenzoni Juliette Katarzyna tom 6Koontz R. Dean Braciszek OddE.Orzeszkowa MartaAntologia SF StaśÂo sić jutro 7 Janusz A. ZajdelTeresa od Jezusa Sprawozdania duchowebrainwashing. a synthesis of the russian textbook on psychopoliticsAlex Archer Rogue Angel 03 The Sp
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|