[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szklarni. Co prawda, na miejscu znaleziono termos Joego, ale Derek wątpił, by to właśnie on był pomysłodawcą hodowli. Jego brat, Willa, prawdopodobnie maczał w tym palce. Ale czy miało to teraz jakiekolwiek znaczenie? Joe nie żył, szklarnia została opróżniona, a dystrybutorzy odesłani tam, skąd przyszli. Porozmawia z Willą, kiedy będzie w Autisaq, ale to wszystko. Za tydzień zadzwoni do DeSouzy i powie mu, że rozwiązał problem. Otworzył drzwi posterunku i wszedł do środka. Stevie siedział ze wzrokiem wlepionym w komputer. - O, cześć Derek. Ta cholerna maszyna się zepsuła. Mógłbyś rzucić okiem? Palliser podszedł do biurka i od razu zauważył, w czym problem. Kiedy był tu Jono Toolik, ktoś - zapewne zresztą był to sam awanturnik przypadkowo kopnął kabel zasilacza, tak że wtyczka wypadła z gniazdka. - Idz zobaczyć, co z psami, Stevie, a ja się tym zajmę. Posterunkowy wstał, a Derek zajął jego miejsce i udawał, że sprawdza stan komputera. Gdy Stevie w końcu wyszedł, włożył wtyczkę z powrotem do gniazdka. Maszyna rozbłysła i zaczęła się włączać. Palliser postanowił dokończyć raport z wiosennego patrolu. - O, udało ci się zmusić tę piekielną machinę do współpracy - powiedział Stevie po powrocie. - Nawet monitor działa. - Wystarczyło tylko zrestartować - wyjaśnił Derek. Stevie usiadł. - Pewnie, najlepiej mocnym kopnięciem. Nagle coś mu się przypomniało. - Słuchaj Derek, jak cię nie było, przyszła tu ta dziwna kobieta. Palliser pomyślał o całej liście prawdopodobnych kandydatek. Znajdowały się na niej Jessie Toolik (wbrew pozorom nie była ona krewną Jona), która od czasu do czasu skarżyła się mu, że śledzi ją CIA, płacząca z byle powodu Susan Kalqiq, i Ellie Tarnaq, kierowniczka miejscowego kółka plotkarskiego. No i oczywiście... - Edie Kiglatuk? - Tak, to właśnie ona. - Czego chciała? Stevie wzruszył ramionami. - Mówiła, że zignorowaliśmy jej wiadomości. Była wściekła, ale powiedziała, że wybiera się na dwie noce na ryby nad Inuak i że masz do niej przyjechać albo... -Urwał nagle. - Albo co? Stevie spojrzał znacząco na tylne drzwi. Misha wróciła z pracowni i miała ponury wyraz twarzy. - Hej - powiedział. - Gdzie ty się podziewasz? Potrzebowałam pomocy przy rzezbie. Teraz już po wszystkim. - Przecięła powietrze dłonią. Derek pamiętał ten gest z poprzedniego razu. Pamiętał też, że za nim nie przepadał. Mimowolnie westchnął i poczuł, jak ściska mu się żołądek. Stevie spojrzał na niego ze współczuciem. Misha specjalizowała się w trójwymiarowych modelach chmur, które najpierw rzezbiła w glinie, a następnie odlewała w brązie. Według niej jej praca stanowiła postmodernistyczną eksplorację nieznośnej lekkości bytu, cokolwiek by to miało znaczyć. Ostatnio zaczęła eksperymentować z modelowaniem chmur za pomocą futra lisa rozciągniętego na drutach, ale było to zadanie dla dwóch osób, więc musiała mieć pomocnika - w tym przypadku Dereka - który przytrzymywałby szkielet. - No cóż, chyba pójdę do domu - powiedział Stevie, wkładając wierzchnie okrycie. Miłego wieczoru. - Dzięki - powiedział Derek, siląc się na uśmiech. Wcale nie był to miły wieczór. Misha zamknęła się w mieszkaniu, więc Derek spędził noc na krześle w biurze. Obudził się wczesnym rankiem, zesztywniały jak zamrożona focza tusza i w równie żywotnym nastroju. Zaczął masować łydki, by przywrócić w nich krążenie, i przypomniał sobie, że Edie czeka na niego nad Inuak, a poza tym dzwoniła do niego kilkakrotnie, gdy był na patrolu. Domyślał się, że dowiedziała się o ogrodniczej działalności Joego i chciała się upewnić, że Derek nie podejmie w tej sprawie żadnych kroków. W każdym razie dobrze mu zrobi, jeżeli wyrwie się z Kuujuaq na dzień czy dwa. Załadował sprzęt kempingowy i apteczkę na policyjny skif, nalał gorącej herbaty do termosu Nashville Predators i wyruszył na zachód. Zostawił też Steviemu wiadomość, że nie będzie go przez parę dni. Chciał w końcu porozumieć się z Edie, spędzić trochę czasu sam ze sobą, z dala od Mishy, ale nie chodziło tylko o to. Po obu stronach rzeki rozciągały się łąki pełne turzyc. Skaliste wychodnie chroniły je przed wschodnimi wiatrami, a wśród poszycia gniezdziły się duże stada lemingów. Jeżeli faktycznie wkrótce miało dojść do pędu, to z pewnością zacznie się on właśnie w okolicach Inuak. Wyruszył w łagodnej mgle. Po raz pierwszy od wiosennego patrolu czuł dawną determinację. Widoczność była ograniczona, ale Derek dobrze znał wybrzeże Ellesmere, więc nie musiał się niczego obawiać. Gdy dotarł do fiordu Jakeman, chłód bijący od lodowców rozwiał mgłę. Policjant przyspieszył.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksDante Alighieri Boska Komedia PiekĹoMontgomery Lucy Maud BiaĹa magia1082. McMahon Barbara Escape Around the World 1 Podróśź w chmurachJohn Norman Gor 16 Guardsman of GorAlexander, Lloyd Chronicles of Prydain 05 The High KingBhikkhu Bodhi The Noble Eightfold Path Way to the End of SufferingChristie Agatha Pora przyplywukraszewski józef ignacy póśÂdiable weneckieWeber Katharine Lekcja muzykiNubile Treat
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|