[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy Kurpik oznajmił, że nie mają pieniędzy ale gotowi są pracować, żeby odrobić należność, a pan Michał zastanawiał się nad odpowiedzią, Bunia stała już przy nodze chłopa. Podeszła cicho, wolno, leniwie. Nikt się nie zorientował, co chce zrobić, a ona powąchała portki i spokojnie, łagodnie nawet, wbiła się zębami w łydkę Kurpika. Pan Kalinowski nie zdążył postanowić, czy ma być szczodry, czy pamiętliwy. Kurpik wrzasnął, skoczył jak oparzony. Pan Michał natychmiast ocenił niebezpieczeństwo. - Bunia, puść! - nakazał ostro. Ale suka nie odpowiedziała na wezwanie. Wbiła zęby w mięśnie chłopa i trzymała je zaciśnięte przez kilka sekund. Kurpik wił się i krzyczał. A z garści wypadły mu monety. Całe trzy ruble, jak potem dokładnie policzono. - Puść! - powtórzył pan Michał i ruszył ku schodom werandy, żeby zejść na podwórze. Bunia usłuchała polecenia, otworzyła pysk i uwolniła nogę. Odeszła na dwa kroki i z politowaniem spojrzała na swojego właściciela. Wzrok jej łagodnych, spokojnych oczu zdawał się mówić: Czego ty chcesz, człowieku? Pokazałam ci, że ten tu to zwykły oszust i naciągacz. Po czym dostojnie i powoli wróciła na swoje miejsce, wyciągnęła łapy i położyła na nich głowę. Było to tak naturalne i tak prawdziwe, że wszyscy, którzy wiedzieli tę scenę, opowiadali potem, że suka działała jakby we śnie, albo jakby kierowana niewidzialną ręką, a była to zapewne ręka nieznosząca krętactwa i oszustwa. Na wrzaski Kurpika zbiegli się zaraz ci, co byli w pobliżu, jedni drugim opowiadali, co się wydarzyło. Kurpik obalił się na piasek, trzymał pogryzioną nogę w górze i krzyczał. - I po co było kłamać? - spytał pan Kalinowski. - Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Nie takim, to innym sposobem. Zszedł z ganku, żeby rzucić okiem na rany Kurpika, a ten nadal u jego stóp wzywał Jezusa i Pannę Najświętszą. - Powierzchowne rany - ocenił pan Michał. - Bunia miała jak najlepsze intencje. Chciała tylko pouczyć. Ale oczywiście trzeba opatrzyć. Zajęła się tym kucharka Serafina, co to posiadała też inne lekarskie umiejętności - najlepiej w okolicy stawiała bańki, a podobno umiała też zamówić chorobę. Szczęśliwie dla Kurpika była całkiem trzezwa. Na potrzeby czynności lekarskich pani Katarzyna dała klucz do spiżarni, skąd Wacia Potocka przyniosła butelkę wódki. Serafina zalała ranę alkoholem, próbując uprzednio, czy lekarstwo jest odpowiednie, po czym zawiązała nogę Kurpika kawałkiem płótna. - Do wesela się zagoi - pocieszyła. Kurpik krzyczał wniebogłosy Pani Katarzyna stała na ganku i z daleka czuwała, by wszystko odbywało się w należytym porządku. - Rzeczywiście to lekka rana - zauważyła z pewnym zawodem Wacia Potocka. - Jak kiedyś starego Szymusiuka ugryzł wściekły pies, to go musieli całego w ziemi zakopać, żeby jad wyszedł. Był zupełnie szalony i nie wiedział, co się z nim dzieje, wszystkich naokoło chciał gryzć. To wykopali dziurę, wrzucili go tam i dawaj zasypywać. Zasypali po szyję, to on się uspokoił. Ale jeden taki, co tam był, znający się na rzeczy, powiedział, żeby za wcześnie nie odkopywać, bo jad mógł jeszcze nie wyjść. To go zostawili tak na noc. A jak rano przyszli, to on już skonał całkiem... Kurpik stanął już na własnych nogach, w tym na jednej grubo obandażowanej, i kuśtykał. - Jak to może być, żeby na człowieka znienacka napadać - odezwał się hardo do pani Kalinowskiej. - Do sądu pójdę, żeby sprawiedliwości dochodzić. Pani Katarzyna zastukała laską. - Milcz! - nakazała. - To kara za niedobre zachowanie i chęć oszustwa. I tylko ostrzeżenie było. Następnym razem może się dużo gorzej skończyć. Pies mądrzejszy od ciebie, Kurpik. Na drugi raz dobrze się zastanów, zanim kogoś oszukasz. Taki z ciebie oszust nieudolny, jak i nieudolny gospodarz. Pies od ciebie mądrzejszy, od razu cię przejrzał. Kurpik odszedł, kuśtykając. Pani Katarzyna odebrała od kucharki butelkę, solidnie już opróżnioną, i kazała Waci ponownie ją zamknąć w szafce. - No i masz tych swoich kmiotków! - powiedziała do pana Michała. - Tylko patrzą, jak człowieka oszukać. Niby cierń tkwiło w niej wspomnienie z lat młodości, gdy chłopi buntowali się przeciwko dworom, nawet z bronią w ręku, i co jakiś czas wygłaszała w tym zakresie ostrzeżenie. - Pomoc dla wieśniaków pomocą. Chwalebna to rzecz. Ale trzeba ich trzymać w karbach, bo inaczej gotowi za równych się zacząć uważać i będą brali naszą uprzejmość za słabość. W kilka dni o wszystkim wiedziała już dokładnie cała parafia. W niedzielę stosowne do owego wydarzenia kazanie wygłosił w Zabłudowie ksiądz Miodyński. Napiętnował on uchylanie się od obowiązków, unikanie nałożonych kar, próby oszukiwania i wyłudzania. Wizja piekła, jaką przedstawił wiernym tego dnia, była koronkowej roboty. Dużą rolę pełniły tam psy, wymuszające przyznawanie się do prawdy oraz wymierzające sprawiedliwość w imieniu Pana. Po nabożeństwie wierni roztrząsali bardzo udane kazanie proboszcza i tym sposobem rozniosła się po okolicy historia wizyty Kurpika w Kalinówce i zdarzenie z udziałem starej suki. Bunia urosła w oczach
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksLaurie King Mary Russel 06 Justice Hall (v1.0) [lit]Carol Lynne [Cattle Valley 06] Out of the Shadow (pdf)Fred Saberhagen Vlad Tepes 06 A Matter of Taste(Zapomniany ogrĂłd 06) Ucieczka Merete LienLE Modesitt Recluce 06 Fall of Angels (v1.5)Bailey_Bradford_ _Love_in_Xxchange_06_ _A_Bite_of_MeMargit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (02) Blask twoich oczuSaga o Ludziach Lodu 45 KsiÄ
ĹźÄ czarnych salSaga o Ludziach Lodu 36 Magiczny ksiÄĹźycKwiatek Wojciech Piotr Ewa wzywa 07... 139 Za Ĺźadne pieniÄ
dze
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|