pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z tajemnych miejsc między niebem i ziemią wystrzeliła w górę ściana ludzkich głosów.
Zdawało się, że przebije sklepienie.
- In Te, Dotnine, speravi: non confudar in aeternum! - śpiewał niewidzialny, może naprawdę
nigdy nieistniejący chór, a gwałtowna, pełna rozmachu muzyka potęgowała dostojność hymnu.
- Czad, czad! Ale czad! - pisnęła obok podniecona staruszka, brzęcząc bransoletami na
rękach i nogach. - Kumaj, Agucha! Nie wsiąkaj! - szturchała łokciem sąsiadkę, nie za bardzo widać
zorientowaną, gdzie jest i co się dzieje.
Tymczasem chór zamilkł, prezbiterium zalała błękitna poświata, rozległy się słowa księdza,
dzwięczne, donośne, osadzone na ledwo teraz słyszalnym, lecz niepokojącym keyboardowym
rytmie:
- Judica me, Deus, et discerne... et doloso erue me!
Z różnych stron odpowiadały im starannie wypracowane brzmieniowo głosy altarystów,
niewidzialnych tak samo jak chorus:
- Quia tu es Deus, fortitudo mea... Et introibo ad altare De/... Sicut erat in principio...
Ksiądz składał i rozkładał ręce, wstępował na stopnie ołtarza i sfruwał z nich niczym czarny
obłok. Przemieszczał się tak, jakby nogi wcale nie były mu potrzebne; można było odnieść
wrażenie, że płynie kilka centymetrów nad mozaiką podłogi.
Irkowi jednak wyraznie czegoś brakowało w tej doskonałości ruchów, w tym od dawna
przecież zapomnianym obrazie liturgii, lśniącego ornatu, rzędów świec. Po chwili już wiedział:  On
przecież ani razu nie ukląkł!
Uczestnicy nabożeństwa nie musieli nic robić. Naokoło ciągle zmieniały się kolory,
chóralne pieśni rozbrzmiewały gdzieś nad ich głowami, piękne głosy za nich wypowiadały teksty
łacińskich i rodzimych modlitw. Niektórzy z zachwytem przyglądali się coraz to nowym efektom,
inni z zamkniętymi oczami podrygiwali do taktu muzyki.
Smuga światła odsłoniła ogromną księgę, spoczywającą na kamiennym pulpicie. Ksiądz
pełnym namaszczenia ruchem przewrócił jedną kartę i ogłosił czytanie z Ewangelii świętego
Mateusza. Ale to nie on był lektorem Zwiętej Przypowieści.
Najpierw uroczyście zagrzmiały trąby, a pózniej z wysoka, znad ołtarza, spod samego stropu
udającego niebo, rozległ się poważny, budzący respekt głos:
/ przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze, i kusząc, prosili Co, żeby im pokazał znak z
nieba.
A On, odpowiadając, rzekł im: Gdy nastanie wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo się niebo
czerwieni.
A rano: Dziś będzie niepogoda, bo się niebo czerwieni i jest zachmurzone. Oblicze nieba
umiecie rozpoznawać, a znamion czasów nie potraficie?
Ród zły i cudzołożny domaga się znaku, ale znak nie będzie mu dany, chyba tylko znak
jonasza. I opuściwszy ich, odszedł.
Po tych słowach zapadła ciemność i cisza, dopiero za czas jakiś wiązka jasności wyłoniła
księdza na wąskiej mównicy, podkreślając bladość policzków i rysy, które nagle stały się ostre,
podobne do płaskorzezb na gotyckich sarkofagach.
- Czcigodni i prawi! - przemówił duchowny twardym tonem. - Kiedy Bóg Ojciec w akcie
tworzenia wyrzekł owo pamiętne: Fiat!, kiedy z ziemskiego prochu ulepił człowieka i w imię
ojcowskiej miłości nadał mu rozum i wolną wolę, nie oznaczało to, iż pozostawia go samemu sobie.
Na ogół umieliśmy spożytkować te najcenniejsze Boskie dary. Tysiąclecia rozwoju ludzkości
dowodzą, że nasze próby i błędy, nasze kluczenie, jak mówi poeta: między drogami prostymi a
manowcami, przybliżało nas coraz bardziej do absolutnej wiedzy o tym, czym jest ów Boski
intelekt i czym jest Boskie rozumienie wolności. Każdy wynalazek, każda nowa książka, ale też i
każdy niegodny występek, pojedynczy bądz zbiorowy, granice tejże wolności coraz silniej
precyzuje i określa. Nie w tym rzecz, aby były one stałe, bo cóż stałego na tym świecie, cóż
niezmiennego? Chodzi o to, aby były zawsze jasne i każdemu wiadome. Drodzy i czcigodni! Mimo
że tyle mamy powodów do dumy, że wiemy o sobie tak wiele, iż więcej chyba wiedzieć już nie
można, to często w chwilach złudnego zwątpienia zdarza nam się porównywać nasze życie do
żaglowca dryfującego po oceanie. Rzadko pamiętamy o Bogu, gdy wiatry znoszą nas na spokojne
wody, ku cichym, słonecznym zatokom; wtedy zapominamy
nawet o prostym słowie: dziękuję. Inaczej jednak jest, gdy nieubłagany prąd popycha nas ku
strefom burz i zdradzieckim skałom!
Ksiądz dramatycznie zawiesił głos, rozległ się złowrogi świst wichru, łopot płótna,
przerażający trzask łamanych desek. Powiew prawdziwego, zimnego wiatru smagnął po policzkach
i czołach zebranych. Ponury blask powlókł ludzi, sprzęty i samą osobę kaznodziei grubą szarością,
jakby warstwą popiołu.
- Wtedy dopiero wznosimy oczy ku niebu i gorączkowo wołamy: Dopomóż! Uratuj! W
Tobie nasza nadzieja! A więc: Pokaż znak z nieba, interweniuj, działaj, zrób coś w mojej sprawie!
Ale zrób tak, by przy okazji jeszcze udowodnić, że w ogóle jesteś! - Spuścił pełen zażenowania
wzrok i zaraz dodał z wyrzutem: - Zupełnie jak owi faryzeusze do Jezusa Chrystusa, o czym w
czytaniu dzisiejszym rzecze Ewangelista! Tysiąclecia minęły, a nic, nic się nie zmieniło. %7łądamy
zatem, aby nagle przyszło wybawienie z zewnątrz, aby jakaś tajemnicza siła zniszczyła powody
naszych strapień. Chory chciałby ręki sięgającej z nieba, która cudownie usunie ognisko cierpień i
zablizni rany, dłużnik marzy o piorunie obracającym w perzynę bankowe bazy danych, lokator
rozbieranego domu śni o nagłej odmianie losu i zażywaniu spokoju pod zacisznym dachem.
Oblicze nieba umiecie rozpoznawać, a znamion czasu nie potraficie? - pyta Jezus. Trudna jest
Boska miłość, tak jak każda inna wymaga i cierpliwości, i zrozumienia, i wyrzeczeń. Ale nie
szukajcie jej wśród gwiazd, nie patrzcie w niebo - patrzcie w siebie! Choremu potrzebny będzie nie
skalpel niebiański, ale odporność i potęga ducha, dłużnikowi nie czarodziejskie wymazanie cyfr, ale
w czwórnasób zwiększony wysiłek, nieszczęśliwemu panu domu nie zbawienne sny, ale
pomysłowość,
upór, a może i przebiegłość w Boskim dziele budowy nowego gniazda!
Nagle rozstąpiły się chmury i ziemię zalało płynne złoto, pomieszane z radosną,
rozkrzyczaną purpurą. Wszystko naokoło zdawało się brodzić w jasności. Była ona wszechobecna, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksMARIA ZIӜKOWSKA Szczodry wieczór, szczodry dzieśÂ„. Obrzć™dy polskieJordan Penny Skrywana namić™tnośÂ›ć‡391. Pershing Diane Podróśź przeznaczeniaCox Maggie Samba we dwoje 353GR1046.Grady_Robyn_Bojac_sie_namietnosci1==03==Bracia Devaney Woods Sherryl KUSICIELKAHassel_Sven_ _Krolestwo_Piekiel_ _Powstanie_warszawskieA Strong Hand Catt FordMacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 05 Taming the ScotsmanNubile Treat
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com