[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- PowiedziaÅ‚am ci, że niczego nie chcÄ™ - odparÅ‚a zachry¬pniÄ™tym gÅ‚osem. - PragnÄ™ tylko odzyskać dla Jeffreya jego samolot. Beau wymamrotal co~ bardzo wulgarnego, na co Daniel gwizdnÄ…Å‚ przeciÄ…gle. - W takim razie pÅ‚yÅ„my jak najszybciej na brzeg i odzy¬skajmy wÅ‚asność ukochanego Jeffreya - powiedziaÅ‚ z gorzkÄ… wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… Beau. OdwróciÅ‚ siÄ™ do Daniela. - Nie my~lÄ™, że¬by~ to zauważyÅ‚, skoro przewalaÅ‚eÅ› siÄ™ tu pół dnia rozmawia¬jÄ…c z Kate, ale przypÅ‚ynÄ™li~my wystarczajÄ…co blisko brzegu, by wyrzucić łódkÄ™, oczywiÅ›cie jeÅ›li to nie sprawi ci zbyt duże¬go kÅ‚opotu. - Nie ma sprawy - odpowiedziaÅ‚ dobrotliwie kapitan, podnoszÄ…c siÄ™ leniwie. - zawsze do usÅ‚ug, Beau. Beau parsknÄ…Å‚ niegrzecznie. - Kiedy ci to pasuje. - To siÄ™ samo przez siÄ™ rozumie - powiedziaÅ‚ Seifert z bÅ‚yskiem w oczach. - Czy to nie szczęście, że tym razem siÄ™ zgo¬dzÄ™? - OdszedÅ‚ wolnym krokiem z wdziÄ™kiem, który dziwiÅ‚ u tak ogromnego czÅ‚owieka. OddaliÅ‚ siÄ™ jedynie o parÄ™ kroków, po czym stanÄ…Å‚, pa¬trzÄ…c na horyzont. Tym razem gwizdnÄ…Å‚ krótko i ze zdziwie¬niem. - MyÅ›lÄ™, że teraz trzeba zapomnieć o łódce. Chyba zaraz bÄ™dziemy mieć goÅ›ci. Kate skoczyÅ‚a na równe nogi. Serce jej biÅ‚o gwaÅ‚townie. SpojrzaÅ‚a w tym samym kierunku, co Seifert. zaczerpnęła gÅ‚Ä™boko powietrza. Szalupa pomalowana w maskujÄ…ce kolo¬ry pÅ‚ynęła w ich stronÄ™. - To chyba tutejsi marynarze - mruknÄ…Å‚ kapitan. ZerknÄ…Å‚ na Beau. - Chcesz, żebym próbowaÅ‚ uciekać? - Mamy jakÄ…Å› szansÄ™? - NiewielkÄ…" - To pozwolimy im wejść na pokÅ‚ad. MogÄ… jedynie zająć statek, z tym sobie poradzimy. Th tylko kwestia czasu. - Julio! - Ostry krzyk Kate przywoÅ‚aÅ‚ latynoskiego chÅ‚o¬pca z drugiego koÅ„ca statku. - Julio, pospiesz siÄ™! - BiegÅ‚a wzdÅ‚uż barierki. Przy odrobinie szcz~cia maszt mógÅ‚ ukryć jÄ… przed spojrzeniem oczu patrzÄ…cych przez lornetkÄ™. Julio znalazÅ‚ siÄ™ przy niej, Na jego twarzy również malowaÅ‚o siÄ™ napiÄ™cie. - Nie majÄ… szansy, żeby nas dogonić - powiedziaÅ‚a pospiesznie, zdejmujÄ…c tenisówki. - Oni ich wpuszczÄ… na po¬kÅ‚ad .. Julio rzuciÅ‚ przekleÅ„stwo i zaczÄ…Å‚ zdejmować buty. Beau i Daniel znalezli siÄ™ przy nich. Twarz Beau pocie¬mniaÅ‚a. - Co ty, do cholery, robisz? - warknÄ…Å‚. - Nie mamy siÄ™ cze¬go bać. Nieważne, jakie Despard ma powiÄ…zania z rzÄ…dem, moja korporacja może kupić i sprzedać caÅ‚e Castellano. - On ma racjÄ™, Kate - dodaÅ‚ szybko kapitan. - WidziaÅ‚em już, jak to robiÅ‚. Beau musi wysilić tylko trochÄ™ swoje finan¬sowe mienie i już jesteÅ›my bezpieczni. - Wy jesteÅ›cie bezpieczni - odpowiedziaÅ‚a poważnie Kate. PrzechodziÅ‚a przez barierkÄ™. - Bez trudu wyciÄ…gnÄ… was z biuro¬kratycznych szponów. Ze mnÄ… i z Julio nie byÅ‚oby tak Å‚atwo. - SpróbowaÅ‚a uÅ›miechnąć siÄ™ pocieszajÄ…co do zmartwionego Seiferta. - Nie przejmuj siÄ™, nie jesteÅ›my daleko od brzegu, obydwoje dobrze pÅ‚ywamy. Skacz, Julio! ChÅ‚opiec przeÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ przez barierkÄ™ i wpadÅ‚ do morza jak kamieÅ„. Kate zaczerpnęła gÅ‚Ä™boko powietrza i wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚a za nim skoczyć, kiedy Beau schwyciÅ‚ jÄ… brutalnie za ramiona. - Nie! To szaleÅ„stwo! MówiÄ™ wam, że obydwoje jesteÅ›cie caÅ‚kowicie bezpieczni, do cholery! MogÄ™ was ochronić! - Tak ci siÄ™ tylko wydaje. - Kate walczyÅ‚a wÅ›ciekÅ‚a. - Puść mnie! Wiesz, co siÄ™ dzieje z kobietami, które trafiÄ… do wiÄ™¬zienia w Castellano? Ten zbiorowy gwaÅ‚t, o którym mówiÅ‚eÅ›, byÅ‚by w porównaniu z tym krótki i przyjemny! - Nie dotknÄ™liby ciÄ™ - odparÅ‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… Beau. - Nie pozwoliÅ‚bym im. - Nie zdoÅ‚aÅ‚byÅ› ich powstrzymać - krzyknęła Kate. BÅ‚ysz¬czaÅ‚y jej oczy. - Twój parawan ochronny, z którego jesteÅ› dumny, nie dziaÅ‚a dla takich ludzi jak Julio i ja. - Dlaczego, u licha? - Ponieważ nie mamy kraju, do którego można by nas odesÅ‚ać. Po prostu nas zamknÄ… i wyrzucÄ… klucz. - PatrzyÅ‚ wciąż na niÄ…, niczego nie rozumiejÄ…c, szalupa zbliżaÅ‚a siÄ™ z każdÄ… sekundÄ…. - żadne z nas nie ma paszportu, do cholery! - Co? - Beau poluzniÅ‚ uchwyt, Kate wyrwaÅ‚a mu siÄ™ i sko¬czyÅ‚a do morza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksRobert Haasler Tajne sprawy papieśźyAnonimo Il NovellinoCree, Ann Elizabeth Lord Rotham's Wager (Mills & Boon)Quinn Julia Zakochany hrabiaC E Murphy [Walker Papers 05] Demon Hunts (pdf)Craven Sara Kobieta sukcesuJohn Connolly CP 04 The White Road (com v4.0)Jerzy Drwć™cki 01 Magnetyzer Lewandowski Konrad TKukliśÂ„ski Piotr Saga Dworek Pod Malwami 11 Zagubieniustawa o sśÂ‚uśźbie wojskowej śźolnierzy zawodowych
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|