pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stronę. Czarownika nie znajdziemy, a z wiarą, sam widzisz... - Grain wzruszył ramionami. - Jest i trzeci
sposób - powiedział po chwili z wahaniem. - Ucieczka. Czar jest z rodzaju tych, które słabną wraz ze
wzrostem odległości, bowiem zależy on od umysłu maga.
- Ucieczka? Nie, nie, wykluczone - nerwowo wychrypiał Alenharst. - Czarodziej! Musi być gdzieś blisko.
Znajdę go. Zabiję!
- Lukka ma sto tysięcy mieszkańców. Dodaj do tego okoliczne wioski. Szukałbyś rok i nie znalazłbyś
nikogo - stwierdził Grain.
W tym momencie do celi wbiegł Rippen. Był śmiertelnie blady.
- Szybko, na wierzę - krzyknął do Alenharsta. - Obserwator.
Namiestnik zerwał się i wybiegł z lochu. Stanąwszy na szczycie baszty, spojrzał w kierunku wskazanym
przez jednego z żołnierzy pełniących wachtę.
Chmury rozpełzły się na boki. Krwawe koło wieczornego słońca chowało się za horyzontem. Hen daleko,
od purpurowego tła odcinały się czarne punkciki. Całe mrowie. Okręty wyspiarzy.
- Nim dzień na dobre nastanie, będą tutaj - podsumował Rippen. - Możemy nie zdążyć z buntownikami.
Bez obaw - odparł dowodzący akcją Morgens. - Opór się łamie. O świcie nie będzie w mieście jednego
rebelianta.
- Oby nas zostało wystarczająco wielu - odparł Alenharst. Rada dłużyła się okrutnie. Jedyne, co go
interesowało w owej chwili, to mała cela, w której leżała Egis. Tam też zbiegł, ledwie narada się skończyła.
Mag leżał w malutkim pokoiku wynajętym tydzień wcześniej w karczmie na obrzeżach miasta, z dala od
terenu walk. Jak się okazało, śmierć Alenharsta nie była konieczną, by pogrążyć miasto w chaosie.
Szczęście to, pomyślał, bowiem zrozumiał, że oporu dziewczyny nie da się przełamać. Gdy ostatnim razem
próbował nagiąć jej psychikę, była półprzytomna. Badał ją medyk znajdujący się w królewskich
więzieniach. Ten, w przeciwieństwie do poprzednich, miał niejakie pojęcie, co dzieje się z Egis. Lecz tym,
że dziewczyna może zostać wyrwana spod jego wpływu, mag przestał się martwić, gdy tylko wzrok Egis
przyzwyczaił się do panującego w celi półmroku. Jej oczyma ujrzał to, czego bezskutecznie szukał od
dwóch tygodni.
Intuicja mnie nie myliła, pomyślał, rozpoznając kanclerza Księstwa Brackiego wraz z żoną. Ten mały to
pewnie syn Weslava... Teraz w twierdzy rojno od wojska. Poczekam na przybycie Svaroha. Nie uciekną.
Jarva Grithe zaśmiał się swym specyficznym śmiechem, w którym nie ma cienia radości.
Grain położył ręce na skroniach dziewczyny. Czoło przecięły zmarszczki.
- Sługa Pana Jadów. Nikt inny nie mógłby rzucić tego czaru.
Egis leżała spokojnie, krew przestała ciec z jej nosa. Na dziewczęcej twarzy pojawił się wyraz ulgi,
jednak oblubienica namiestnika wciąż pozostawała w śpiączce.
- Zmierć jej nie grozi. Niczego więcej ode mnie nie oczekuj. Reszta leży w twych rękach.
Namiestnik pokiwał głową. Spojrzał z roztargnieniem na Graina i rzekł:
- Dzięki i za to. Czy jest sposób, bym ci się odwdzięczył?
Sobmir wiedział, że Grain jest zbyt honorowy, by prosić o cokolwiek. Zapewne uważał, że był to jego
obowiązek. O siebie były kanclerz nie dbał, ale los Jeszy leżał mu na sercu. Była też Księga.
- A i owszem - odparł nieoczekiwanie zapytany. - Mnie i moim przyjaciołom zbrzydł nieco wikt
więzienny. Widzisz też zapewne, że żadni z nas szpiedzy. Zresztą Odheyn już blisko. Chcę więc, byś nas
uwolnił, zaopatrzył na drogę i wyprowadził za miasto! Jeśli leży ci na sercu dobro Egis, ona również
powinna stąd uciec.
- Dokąd? - spytał.
- W głąb kontynentu, byle daleko stąd.
Namiestnik namyślał się chwilę. Przywołał jednego ze strażników, wytłumaczył coś ściszonym głosem, po
czym odrzekł:
- Dostaniecie wszystko, czego wam trzeba. Wskażę też sekretne przejście stąd za miasto. Nie proś o
więcej. A twoje rady... Do diabła z nimi, nie będę uciekał jak szczur z tonącego okrętu.
- Na tym właśnie polega wolność wyboru - rzekł Grain, uśmiechając się lekko. - Ja tylko wskazuję
możliwości.
Alenharst nie odpowiedział. Wyjął zza pasa butelkę gorzałki, pociągnął obfity łyk i usiadłszy przy Egis,
ukrył głowę w dłoniach.
Wiatr wył potępieńczo, dziko, niosąc zapowiedz koszmarów nadchodzących dni. Wszechogarniający lęk
był w powietrzu, którym oddychano w Lucce, był w wodzie, którą pito z niejakim przestrachem, czaił się w
każdym spojrzeniu, w każdym słowie. Rzeczywistość drżała tak, jak drżały serca mieszkańców miasta.
Czuli wyraznie, że coś się kończy, że nadchodzi zmiana. Nie mieli jednak bladego pojęcia o tym, co się
zaczyna.
Przekleństwo wątpliwości, pomyślał Alenharst. Od kilku godzin bił się z myślami. Czuł się pokonany.
Przed momentem wyszedł Rippen, który przyniósł garść wieści. Bunt wprawdzie zduszono, lecz wśród
mieszczan rodziła się nowa partia ugody i układów. Pobieżne rachunki wskazywały, że w razie oblężenia
jedzenia starczy najwyżej na trzydzieści dni. Spichlerze były mocno nadwerężone srogą zimą. Trzystu
gwardzistów straciło życie podczas tłumienia rebelii. Z miasta uciekały całe rodziny. Kawalkada wozów,
wyładowanych dobytkiem i przestraszonymi ludzmi, była długa na milę. Namiestnik rozumiał, że walka
została przegrana, nim jeszcze się rozpoczęła.
Poczuł nagłą chęć, by uciec z Egis. Obrona wydała mu się naraz bezsensowna, głupia. Czy ktokolwiek
mógł docenić jego wierność? Gdyby chociaż wierzył w jakichś bogów! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksKuczyński Maciej Babcia robot przy kominkuMaciejewski Jarek RozdartaC E Murphy [Walker Papers 05] Demon Hunts (pdf)Appiano Alessandra PrzyjacióśÂ‚ki@it1050. Fielding Liz Wymarzony śÂ›lubRafferty Carin Na Âślubnym kobiercuChristine Michaels [Menage Everlasting] Kat RMercedes Lackey Bardic Voices 02 Robin & the KestrelCathy McAllister Huter der Elemente 01 Volcans GlutJackson Brenda Thorn's challenge
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com