pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludziom młodym wydaje się, że możliwe są radykalne zmiany  ale wydaje
im się tak dlatego, że po prostu są młodzi i brak im skali porównawczej.
%7łycie, poza zmianami w scenografii, to wieczny powrót tego samego.
I właśnie te nawroty trzeba wytrzymać. Zacisnąć zęby i spróbować je
przetrwać. Kto sądzi inaczej, mydli ludziom oczy. Zbija swój medialny
kapitał na ich lękach, fobiach, nadziejach. Podsyca je wszystkie, żeby potem
przejąć nad nimi kontrolę, a na końcu wystąpić w charakterze mesjasza,
który nas wyzwoli od strachu. Lekarza, który najpierw wmawia pacjentowi
chorobę, żeby pózniej zapisać mu lekarstwa, od których sprzedaży ma zysk.
Proszę mi wierzyć, to nic innego jak zasady ekonomii i wyzysku
kapitalistycznego przeniesione w sferę ducha. Marketing intelektualny.
Sztuczne pompowanie popytu na idee, żeby tym więcej można było ich
pózniej sprzedać, powiększając własny kapitał intelektualny.
 Bezinteresowny obiektywizm ,  najwyższa prawda ,  złogi samooszustwa,
przez które należy się przebić ,  zacieśnianie więzi społecznych ,
 wychowanie do dojrzałości  gdy słucham takiego patetycznego smęcenia-
ględzenia-pierdzenia, rzygać mi się chce. Wystarczy spojrzeć na ludzi
dokoła, by stwierdzić, że wychowywanie sprowadza się najczęściej do
budowania w nich poczucia winy, dzięki czemu będą pózniej bardziej podatni
na manipulację. Co bystrzejsi sami się uczą przy okazji, jak manipulować
innymi. Ci stają się pózniej specami od moralności. Co się pan tak dziwi,
większość z nas to bezrozumne bydlęta, których nie interesuje nic poza tym,
by znalezć kogoś, kto  zajmie stanowisko w naszym imieniu tak, abyśmy
w spokoju mogli przeżuwać naszą dzienną porcję trawy. Ta trawa nawet nie
musi być szczególnie świeża. Byle tylko ktoś co rano zaprowadził nas na
pastwisko, a my już sami chętnie nałożymy sobie łańcuch na łeb, wbijemy
kołek w ziemię i pozostaniemy tam aż do usranego wieczoru. Następnego
dnia tak samo. I tyle. To jest życie większości ludzi, kto twierdzi inaczej,
niczego nie rozumie. Nauka? Kultura? Sztuka? Religia? Dzięki nim ma się
nam żyć znośniej? Jeśli dzięki czemuś żyje się nam znośniej, to dzięki
pieprzeniu. Do tego to się wszystko sprowadza, ta cała nauka, sztuka,
religia, kultura. Dopieprzyć, przepieprzyć, zapieprzyć, odpieprzyć,
spieprzyć. Pieprzyć! Pieprzyć! Pieprzyć! Wszyscy pieprzymy, ja pieprzę, ty
pieprzysz, on-ona-ono pieprzy, my pieprzymy, wy pieprzycie, oni pieprzą.
Pieprzyć! Pieprzyć! Pieprzyć! Wszyscy pieprzymy, ja pieprzę, ty pieprzysz,
on-ona-ono pieprzy, my pieprzymy, wy pieprzycie, oni pieprzą. Pieprzyć!
Pieprzyć! Pieprzyć! Wszyscy pieprzymy, ja pieprzę, ty pieprzysz, on-ona-ono
pieprzy, my pieprzymy, wy pieprzycie, oni pieprzą. Przyjdz pan jutro, na dziś
koniec.
& Przepraszam najmocniej za wczoraj. Mam nadzieję, że nie żywi pan
urazy i wysłucha tego, co stary człowiek ma do powiedzenia, nawet jeśli
czasami puszczają mu hamulce emocji. A teraz do rzeczy, kończąc wczorajszy
wątek: miałem nadzieję, że Szymon K. nie pójdzie kuszącą drogą
intelektualnego celebrytyzmu. %7łe zachowa miarę w słowach  nie
wyrzekając się ich, ale i nie popadając w nadmierną egzaltację retoryczną.
Gdyby taką miarę znalazł, miałby szansę stać się wielkim człowiekiem,
ważnym dla współczesnej humanistyki. Wielki człowiek to nie wielki umysł.
Wielkim umysłem być stosunkowo nietrudno, wystarczy mieć talent do
wynajdywania odpowiednich słów w odpowiednim momencie. Ale znajdować
odpowiednie słowa w odpowiednim momencie, i do tego jeszcze stosować
się do nich we własnym życiu  to bardzo rzadka umiejętność,
charakterystyczna właśnie dla wielkich ludzi. W tamtym okresie wydawało
mi się, że Szymon K. miał szanse, by taką umiejętność w sobie wykształcić,
i to mimo niebezpieczeństw związanych z rosnącym znaczeniem jego prac
w licznych kręgach polskiej humanistyki, zwłaszcza młodszego pokolenia,
znużonego jałowym przeintelektualizowaniem starych wyjadaczy. Przed
samouwielbieniem ratowały Szymona K. autoironia, dystans do samego
siebie i przede wszystkim pokora wynikająca  co może nieco dziwić, bo
często zarzucano mu właśnie arogancję  z ogromnej pewności siebie,
a dokładnie takiego jej rodzaju, którego zródłem jest głębokie przekonanie,
że cudze pochwały nic nie znaczą, ponieważ tym, co najwięcej się liczy, jest
tylko i wyłącznie uznanie we własnych oczach. Szymon K. był zawsze swym
najwyższym i najsurowszym sędzią, i dawał to do zrozumienia swojemu
otoczeniu, tym samym pozbawiając je przyjemności wyrażania opinii na swój
temat  z czego zapewne brały się oskarżenia o arogancję. Co prawda należy
oddać Szymonowi K., że zadowolony był z siebie rzadko. Zawsze chciał
czegoś więcej, wydawało mu się bowiem  być może słusznie  że stać go na
więcej. Stąd chyba brały się jego rozliczne zwroty intelektualne,
nieoczekiwane zmiany poglądów, punktów widzenia, perspektyw, czy nawet
stylu, jakim pisał swe prace. W przeciągu jednego miesiąca potrafił stworzyć
dwa albo i trzy artykuły zupełnie odmienne w wymowie, argumentacji,
tonie. Odmienne, a nawet sprzeczne ze sobą, jak gdyby zostały napisane
przez osoby w różnym wieku, o innej osobowości, innym pochodzeniu,
innych doświadczeniach życiowych. Aatwo się domyślić, że ludzie nieżyczliwi
wysuwali wobec Szymona K. oskarżenia o chwiejność i brak zasad, a nade
wszystko o lekceważenie reguł akademickiego rzemiosła, które jakoby nie
przewidują tego rodzaju intelektualnych wolt. Zresztą Szymon K. chyba
rzeczywiście nie był dobrym rzemieślnikiem. Raczej określiłbym go jako
wizjonera, niemającego cierpliwości do szczegółów. Człowieka, który
w jednym krótkim przebłysku świadomości ogrania natychmiast całość
obrazu. Dokładność nużyła go, nazywał ją akademicką buchalterią, którą
uważał  w czym często nie miał racji  za zasłonę dymną dla ograniczoności
i braku wyobrazni. Pociągała go zmienność, niepochwytność. Chciał być
jeden i ten sam, a równocześnie rozproszony, rozsiany. To był zresztą główny
powód, dla którego nigdy nie przestawał z przedstawicielami wyłącznie
jednego środowiska intelektualnego, jednego czasopisma, jednego
wydawnictwa. To by krępowało jego swobodę ruchów. Pod jednym wszakże
względem sytuacja ta miała swoje wady: Szymon K.  wszędzie obecny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksRoberts Nora MiśÂ‚ośÂ›ć‡ i paragrafAppiano Alessandra PrzyjacióśÂ‚ki@itElaine Corvlib_0888Catherine Mann Papierowe maśÂ‚śźeśÂ„stwoColin Evans Great Feuds in History, Ten of the Liveliest Disputes Ever (2001)DeNosky Kathie Niespodziewane szcz晜›cieMcEwan Ian Niewinni68 Fortuna i miśÂ‚ośÂ›ć‡ Morgan SarahAnthony, Piers Cluster 4 Thousandstar
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com