[ Pobierz całość w formacie PDF ]
resztę swego ciała dla innych i na inne okazje. Każdemu cząstka. To wspaniała zabawa, oddawać się tylko częściowo. Emmanuelle nie odważyła się wykrzyknąć: "A pan, pan, do czego pan zmierza? Na jaką część mego ciała ma pan chrapki?". W przystępie drwiny zaczęła się zastanawiać, czy Mario zadowoli się tym, że przez chwilę pieścił jej pierś. On zaś powstał zwinnie i sprężyście, klasnął w dłonie i zawołał: - Może byśmy zjedli kolację? Chodzmy, cara! Chciałbym, aby spróbowała pani potrawy, które ożywiają zmysły. Pomógł jej zejść z sofy, podkładając jedną rękę pod ramiona, a drugą pod obnażone nadal nogi, które teraz, w zmiennej grze świateł papierowych lampionów, sprawiały wrażenie jeszcze dłuższych. Kiedy postawił ją na podłodze, czarna spódniczka opadła z powrotem. Ruchem pełnym gracji Emmanuelle nachyliła się, aby ją poprawić. Na dywanie dostrzegła niewielki, ciemny kawałek materiału i zawahała się, nie wiedząc, co zrobić. W tej samej chwili Mario ujął majteczki koniuszkami palców i przycisnął je do ust. - Nic to, zerwać z realnymi rzeczami, ale inaczej jest już ze wspomnieniami! - zadeklamował. - Serce pęka, gdy żegna się z marzeniami, tak mało rzeczywistości tkwi w ludziach. To mówiąc, wsunął wonne majteczki do kieszeni swojej jedwabnej marynarki, ujął oniemiałą Emmanuelle za rękę i zaprowadził do małego, okrągłego stołu, wokół którego stały trzy renesansowe krzesła z wysokim oparciem. Emmanuelle nie śmiała spojrzeć Quentinowi w oczy. Mimo woli zaczynała już odczuwać w całej tej osobliwej przygodzie przyjemność, wszelkie zastrzeżenia wobec Maria poszły w niepamięć. Doszła do przekonania, że właściwie miał rację, powstrzymując ją przed oddaniem się temu przystojnemu, ale całkowicie nieznajomemu młodzieńcowi, do którego przecież nie czuła nic a nic. Zresztą i tak nie zamierzała iść do łóżka z każdym, kto przebiegnie jej drogę, otwierać się przed pierwszym lepszym, kto położy dłoń na jej kolanie. W samolocie posunęła się już wystarczająco daleko. Zazwyczaj potrafiła z wdziękiem rozwiać nadzieje mężczyzn, że mogliby posiąść ją inaczej, niż samymi rękami! W przypadku Maria wyglądało to trochę odmiennie... Przyznała w duchu, że nie widzi w tym nic zdrożnego, jeżeli mężatka wezmie sobie kochanka. A od czasu, gdy Marie-Anne nabiła jej głowę tą myślą, nie potrafiła się od niej uwolnić. Chciała jednak mieć tylko jednego kochanka! I miał to być Mario... może przerwał jej igraszki z Quentinem tylko dlatego, że sam miał na nią ochotę. To przypuszczenie poprawiło jej humor. Nie zamierzała mu jednak ułatwiać sprawy. Zaczęła ośmieszać dogmaty i tezy jego filozofii; nie dlatego, że przywiązywała do nich wagę, ale w ten sposób chciała mu udowodnić, że nie jest wcale naiwna. - Nie bardzo rozumiem, jak można pogodzić pańską miłość na raty z estetyką, jaką zachwalał pan wczoraj wieczorem. Skoro chodzi o to, aby roztrwonić się, unicestwić, to dlaczego dziś radzi mi pan, abym skąpiła siebie, oddawała się tak oszczędnie? - A więc dobrze, proszę oddać się za jednym razem! Ale co wtedy, kiedy będzie już po wszystkim? - zapytał Mario. - Po wszystkim? - Kiedy kobieta, która pozowała do "Owalnego Portretu", utraci już ostatnie barwy, kiedy westchnie po raz ostatni, jakaż sztuka wchodzi jeszcze w rachubę? Finita la commedia! Kiedy jej usta wydadzą ostatni jęk rozkoszy, dzieło przestaje istnieć. Znika jak sen, tak jakby w ogóle nie istniało. A czy najświętszy ze wszystkich obowiązków tego śmiertelnego świata, w ogóle jedyny obowiązek, nie polega na tym, aby zapewniać wieczność? Unicestwić się? Proszę bardzo, ale w taki sposób, aby trwało to w nieskończoność. - A więc i pan straszy mnie bliskim końcem? A przecież powinien pan uzgodnić to z Marie-Anne. Podczas gdy ona namawia mnie, abym dała z siebie wszystko, pan chciałby, żebym się oszczędzała. I w obu przypadkach motywacją ma być krótki żywot! - Widzę, moja droga, że nie zrozumiała mnie pani ani trochę! Być może, wyraziłem się nie dosyć jasno. Marie-Anne sformułowała lepiej to, co ona i ja mamy na myśli. Młode dziewczęta posiadają zdolność jasnego wypowiadania się, która zanika z wiekiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksBogdanowicz Marta O dysleksji czyli specyficznych trudnoĹciach w czytaniu i pisaniuAlfred Jarry Ubu krol czyli Polacytolkien j r r hobbit czyli tam i z powrotemmy czyli jak byc razem demoGrenville Hilary Slodka Wenecja05Karta Kwalifikacyjna BMP2012Hezjod Theogonia(1)Numbers TheirOccultVirtuesBuilding Autonomous Line Followers using Arduino and PID
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|