pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od nowa, jakby to była pierwsza randka.
- Ale w ubiegłym tygodniu poszliśmy na obiad i do kina
w Kansas City.
- Słusznie. Więc to nasza druga randka - potwierdził z
radością.
Po posiłku wrócili do Lynnwood i pojechali do kręgielni.
Jack szybko się zorientował, że Trish nie jest doświadczonym
graczem. Natychmiast skorzystał z okazji i pod pretekstem
nauki, objął ją. Niestety, jego pomoc nie na wiele się zdała.
Kula sama wybierała sobie drogę. Jack podśmiewał się z
Trish, ale przede wszystkim czekał na moment, żeby znów
móc ją objąć. Wydawało im się, że dopiero zaczęli, gdy gra
dobiegła końca.
- Może powinnam się cieszyć, że dawniej nie byliśmy ze
sobą. Jesteś kompletnie zwariowany - powiedziała Trish,
śmiejąc się.
Jack spojrzał na nią.
- Jeszcze nie wiesz, na co mnie stać.
- Dziś było bardzo miło - powiedziała z uśmiechem, gdy
podeszli do samochodu. - Jeśli na tym polegały szkolne
randki, to żałuję, że tyle straciłam.
- Nigdy nie jest za pózno - stwierdził, otwierając przed
nią drzwi. - Pojedziemy jeszcze w jedno miejsce.
- Już prawie północ. Co w tym miasteczku może być
czynne o tej porze?
- To nie w miasteczku - wyjaśnił Jack, zamykając jej
drzwi. Okrążył dzipa i usiadł za kierownicą. - Jedziemy do
Grogan's Point.
- Poważnie? - spytała Trish. - Tam jezdzi się z rodziną na
piknik.
- Słusznie - przyznał - ale dawniej tam jezdziło się na
randki.
- Zabierałeś tam Missy? Spojrzał na nią zdziwiony.
- Parę razy. Zwykle jednak spieszyłem się na spotkanie z
tobą, więc musiała zadowolić się pocałunkiem na dobranoc
przed drzwiami swojego domu.
Na najbliższym skrzyżowaniu Jack zjechał z asfaltu na
drogę pokrytą żwirem.
- Widzę, że mówiłeś poważnie - zauważyła. - Naprawdę
chcesz mnie tam zabrać?
Spojrzał na nią.
- Chyba że nie masz ochoty.
- Dlaczego nie? - powiedziała, rumieniąc się. - Nigdy tam
nie byłam w nocy.
Uśmiechnął się i mocniej nacisnął pedał gazu.
- No to w drogę.
Trish leżała z rękami za głową i leniwie obserwowała
niebo. Chwilę wcześniej, kiedy Jack zaczaj wyciągać koc z
bagażnika samochodu, zaniepokoiła się. Ale gdy wyjaśnił, że
rozłoży go na trawie i będą mogli wygodnie gapić się na
gwiazdy, odetchnęła z ulgą.
- Ciekaw jestem, o czym myślisz - powiedział Jack,
przerywając ciszę.
- Zastanawiam się, dlaczego właściwie tu przyjechaliśmy.
Po co?
- Nie podoba ci się tu? - spytał, wspierając się na łokciu.
Trish wzruszyła ramionami.
- Jest w porządku, ale muszę szczerze przyznać, że trochę
nudno.
- Rozumiem - stwierdził. Nawet w słabym świetle
zauważyła błysk w jego oczach. - Pam życzy sobie, żeby coś
się działo.
Bez słowa Jack objął ją i przytulił. Trish zachichotała,
znów poczuła się jak uczennica. Przytuliła się do niego.
Poczuła zapach jego wody kolońskiej.
- Czy tak lepiej? - spytał chrapliwym głosem.
- Miło jest tak się poprzytulać - przyznała.
- Miło? - zapytał z udawanym oburzeniem. - To nasza
pierwsza randka. Staram się nie wystraszyć mojej dziewczyny.
- Randka jest druga i nie musisz być aż taki bardzo
grzeczny.
- Nie trzeba mnie prosić dwa razy - zapewnił.
- Ja nie prosiłam...
Jack przerwał jej pocałunkiem i Trish nie zamierzała
dochodzić, kto i o co prosił. W miarę upływu lat nauczyła się
trzymać mężczyzn na odległość, jednak w ramionach Jacka
zdała sobie sprawę, jak bardzo była samotna, jak bardzo
brakowało jej właśnie Jacka.
- Nadal się nudzisz? - spytał.
Poczuła na karku dotyk jego warg i delikatnie odchyliła
głowę do tyłu.
- Troszkę - skłamała.
Jack objął dłońmi jej twarz, zajrzał w oczy.
- Tym razem nie musimy się spieszyć - powiedział cicho.
Ostatnie dziesięć lat spędziła z dala od niego. Teraz znów
się pojawił, burząc jej spokój pocałunkami i pieszczotami.
Może nie miało to sensu, ale nigdy jeszcze nie czuła się tak
dobrze w jego towarzystwie.
- Kto mówi o pośpiechu - szepnęła. - Mamy całą noc.
Jack odpowiedział uśmiechem. Trish zanurzyła palce w jego
bujnej czuprynie. Całowali się i czuła, że z każdą chwilą
pragnie go bardziej. Jack dotknął jej piersi.
- Powinni być gdzieś tutaj - usłyszeli męski głos. Jack
cofnął rękę, a Trish zamarła.
- Głupie dzieciaki - grzmiał głos od strony
zaparkowanego samochodu.
- Masz latarkę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksMine 5 Mine To Have Cynthia EdenVerne Juliusz Rozbitek z CynthiiRoberts Nora 02 Dziewczyna z okładki03 NASZE forever [Ever] Jasinda WilderBrian Keene The Conqueror WormsMercedes Lackey Bardic Voices 03 Eagle and the Nightingales(1)Jeffers Susan Nie bój sić™ bać‡Ann Rule Small SacraficesLiu M. Marjorie PocaśÂ‚unek śÂowcy 01 PocaśÂ‚unek śÂ‚owcyLyn Hamilton [Archeological Mystery 01] The Xibalba Murders (v1.0) [lit]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • own-team.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com