[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przydarzyło poprzedniego ranka. - O Boże, musiałaś to strasznie przeżyć. Dobrze, że się to w ten sposób skończyło. - Nie rozumiem, jak oni mogą się ogłaszać w normalnej gazecie i uchodzi im to na sucho. - A cóż im można zrobić? Dlaczego ktoś miałby uwierzyć tobie, a nie jemu? - To nie fair. - Fair? - Cynthia uśmiechnęła się - a co jest fair na tym świecie? Trzeba walczyć o wszystko. Mary Beth pokiwała głową, kiedy Cynthia już wstawała od stołu. - Muszę lecieć; mój kierowca czeka. Odwróciła się do okna i zobaczyła Billa, który rozpaczliwie wymachując rękami, starał się ją przywołać. - Najlepsze pośrednictwo pracy w mieście to Bowles and Bowles. Idz do nich. Nigdy nic nie wiadomo. Może szukają kogoś takiego jak ty. - Dzięki, Cynthia. - Nie ma za co. Baw się dobrze. - Ty też. - Jeszcze filiżankę kawy? - Tak, proszę. Max nalał jej kawy i zaczęła przeglądać ogłoszenia. Czytając, poczuła na sobie czyjś wzrok. Podniosła głowę i zobaczyła przystojnego mężczyznę, który się w nią wpatrywał. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się. Spuściła szybko głowę w zakłopotaniu, ale zapamiętała oczy. Były niebieskie. Mężczyzna nie był tak młody jak 27 S R Bill, ale był dojrzały. Ukradkiem zerkała w jego kierunku, ale gdy to zauważył i uśmiechnął się ponownie, wróciła do ogłoszeń. Po chwili wyszedł, mówiąc coś na pożegnanie do Maxa i Mabel. Natychmiast Max zjawił się przy jej stoliku. - George chciał się dowiedzieć, kim pani jest. - George? - powtórzyła udając, że nie ma pojęcia, o kogo chodzi. - Ten, co właśnie wyszedł. - No i...? - No i musiałem mu powiedzieć, że jest pani tu nowa i nie wiem, jak się pani nazywa. - Mary Beth Anderson. Mary Beth wystarczy. - Jestem Max. Uśmiechnęła się dopijając kawę. Chociaż było przyjemnie, nie mogła tu siedzieć bez końca. Trzeba iść za radą Cynthii i spróbować w Bowles and Bowles. Kiedy wy- chodziła, taksówka Billa podjechała pod bar. - Hej, dokąd idziesz? - Wracam do siebie. Podbiegł do niej: - Nie zjemy razem śniadania? - Właśnie skończyłam. Jadłam z Cynthią. - Tak, wiem. Opowiedziała mi, co ci się wczoraj przytrafiło. Paskudna sprawa. Obiecaj mi, że zanim się na coś znowu zdecydujesz, pogadasz ze mną albo z Cynthią, dobrze? Poruszyło ją to: - Dobrze, dziękuję, Bill. Cynthia powiedziała mi, gdzie mam się zgłosić. - W porządku. Ale pamiętaj: zanim gdzieś pójdziesz, najpierw my. A teraz, może chociaż kawa? - Naprawdę, Bill, powinnam już iść. - No to może, skoro nie jest mi dane zjeść śniadania z tobą, mógłbym ci pokazać miasto. Podjadę o siódmej i wybierzemy się na Fisherman's Wharf. Zjemy jakąś rybę i pospacerujemy trochę. Wahała się przez moment. Był dużo młodszy od niej. Ale przecież nie było w tym nic złego. Miała tylko jedno zastrzeżenie: 28 S R - Powiem tak, jeżeli płacimy po połowie. - Za kogo ty mnie bierzesz? - Za dobrego przyjaciela i nie chcę, żebyś wydawał na mnie pieniądze. - Moim obywatelskim obowiązkiem jest przywrócić twoją zachwianą wiarę w to miasto. Nalegam na płacenie. - Nie, Bill. Pójdę tylko pod tym warunkiem. - No dobrze, skoro nalegasz - zgodził się z rezygnacją. - Nalegam. - Do siódmej, w takim razie. Czuła się na tyle pewna tego wieczoru, aby ubrać jeansy i szykowną bluzkę, którą kupiła po południu. Bill musiał być co najmniej osiem lat młodszy, czego była aż nazbyt świadoma. Ale wiek kalendarzowy się nie liczył. To, co miało znaczenie, to była dojrzałość, a musiała się przyznać, że od przyjazdu tutaj, jej zachowanie było bardziej dziecinne niż Billa. Była zadowolona z wrażenia, jakie wywarła w firmie Bowles and Bowles. Kobieta, z którą rozmawiała, była uprzejma i szczera wyjaśniając jej trudności, które może napotkać szukając takiej pracy, jaką chciała dostać, przy jej ograniczonych kwalifikacjach. Na koniec obiecała, że przeglądnie wszystkie oferty i oczywiście skontaktuje się, jak tylko coś się pojawi. Aczkolwiek nie należało sobie wiele obiecywać, Mary Beth czuła, że wywiązała się ze swojej roli dobrze. Właśnie miała nałożyć szminkę, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiona, zaprosiła do środka: - Proszę. - Cześć, Mary Beth. Gotowa na randkę z kochankiem? - Do pokoju weszła Cynthia z nieodłącznym uśmiechem na twarzy. Nie mogła się doszukać ani odrobiny sarkazmu w tym, co mówiła Cynthia, a jednak była ciekawa, czy to, że wychodzi z Billem, sprawia jej przykrość. Jej myśli musiały się odbić na twarzy, ponieważ Cynthia zaraz dorzuciła: - Cokolwiek sobie myślisz, zapomnij o tym. Bill to miły chłopak i lubię go bardzo, ale ani on nie należy do mnie, ani ja do niego. 29 S R Mary Beth nie wiedziała, co ma sądzić o tej prostocie i braku uprzedzeń do spraw
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksSurrender 1 Surrender Melody AnneAnne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot PegazaAnne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)Anne McCaffrey Cykl Planeta piratĂłw (1) Sassinak0838. Winston Anne Marie Marzenia modelkiHerries Anne Narzeczone lorda Ravensdena027. Logan Anne Glos przeznaczeniaAnne Rice 2. Kara dla ĹpiÄ
cej KrĂłlewnyAnne Holly Waking Kara (pdf)155._Herries_Anne_ _Ukochany_nicpoÄšâ
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|