[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i roześmiani. - Mama! - Harry zdumiał się. - Co ty tu robisz? - Dzień dobry, lady Susanno - powiedział Percy, znacznie mniej zaskoczony od przyjaciela. - Cieszę się, że panią widzę. Diabelnie zimno na dworze. - Dzień dobry, lady Susanno. - Oliwia zarumieniła się i dygnęła, wyraznie zakłopotana niespodziewanym spotkaniem. Harry przeszedł przez pokój i pocałował matkę w policzek. - To bardzo miło, mamo, że się o mnie troszczysz, ale nie powinnaś była wyruszać w długą podróż przy takiej złej pogodzie. - Nie będzie jej dobrze w moim zajezdzie - stwierdził Percy z chmurną miną. - Jest ogromnie hałaśliwy. - Lady Susanna naturalnie zamieszka u nas - powiedziała natychmiast Beatrice. - Pan może wziąć mój pokój, lordzie Ravensden. Ja wprowadzę się do Oliwii, a lady Susanna do pańskiego pokoju. Nie ma lepszego rozwiązania, więc jestem pewna, że zniesie pan jeszcze jedną przeprowadzkę. - Nie ja będę cierpiał niewygodę z tego powodu - powiedział Harry, spoglądając na nią ciepło. - Jeśli jest pani pewna, że to nie przeszkadza... - Skądże znowu. Za nic nie moglibyśmy się zgodzić na to, żeby lady Susanna zamieszkała w zajezdzie. Tutaj, z nami będzie jej dużo wygodniej. - Wobec tego nie powiem ani słowa więcej na ten temat - stwierdził Harry i uśmiechnął się do matki. - Dziś po południu robiłem zakupy w Northampton, mamo. Znalazłem tam niejakiego Hammonda, i kupiłem u niego kilka bel materiału. Pokażę ci je pózniej i mam nadzieję, że ci się spodobają. Lady Susanna wydała się zaskoczona. - To bardzo miło z twojej strony. - Przywiozłem również podarki dla wszystkich tu obecnych - ciągnął Harry. - Pani, Oliwio, kupiłem wachlarz i tomik poezji. Dla pani Willow mam kupon dobrego, granatowego sukna. Mam nadzieję, że będzie jej odpowiadało. Dla Percy'ego kupiłem parę rękawiczek z kozlej skórki. Dla pana Roade mam skrzynkę porto i skrzynkę madery. Dla Idy i Lily są ciepłe chusty. Dla Bellowsa - nowa para butów, dowiedziałem się od niego, jaki nosi rozmiar... - urwał i zatrzymał wzrok na Beatrice. - A dla panny Roade kupiłem suknię. Pani Willow pożyczyła mi wczoraj pani własność, Beatrice, więc modniarka mogła przysposobić jeden z gotowych wzorów, które miała na sprzedaż. Zapewniła mnie, że będzie idealnie pasować. Beatrice spłoniła się rumieńcem. Co za przewrotność! Dobrze wiedział, że odmówiłaby przyjęcia prezentu, gdyby próbował go dać tylko jej, więc obdarował wszystkich. Pokiwała głową, zdumiona jego taktem. - Musiał pan wydać na to krocie. - Przynajmniej miałem co robić w deszczowe popołudnie - odrzekł Harry. - Pani rodzina przyjęła mnie i moich bliskich z niezwykłą szczodrością i życzliwością. Chciałem odwdzięczyć się każdemu z was przynajmniej jakimś drobnym podarkiem. - Podzielam zdanie Harry'ego - włączył się Percy, najwidoczniej wciągnięty do spisku już dosyć dawno temu. - Dlatego i ja kupiłem kilka podarków, panno Roade. Nic wielkiego, rękawiczki i perfumy. Nie mam wprawy w wybieraniu takich drobiazgów. Zwykle po- wierzam to Merry. Ona radzi sobie doskonale. - Zadumał się. - Wiecie co? Dziś wieczorem jeszcze zjem z wami obiad, a jutro z rana wracam do Londynu. Wszystko tutaj jest w porządku, nie będę przeszkadzał, a lady Dawlish na pewno za mną tęskni. - To prawda. - Harry przesłał mu szeroki uśmiech. - Jeszcze dzień i będziemy tu mieli również Metry, która przyjedzie sprawdzić, gdzie się podziałeś. Lepiej wróć szybko do domu, żeby ją uspokoić, Percy. - Tak właśnie pomyślałem - odrzekł przyjaciel i uśmiechnął się dość zagadkowo. - Muszę porozmawiać z Lily i wydać dyspozycje do obiadu - powiedziała Beatrice. Rozejrzała się po radosnych twarzach osób zgromadzonych w salonie. - Czeka nas bardzo przyjemny wieczór. Będzie nam pana brakować, lordzie Dawlish. - Przykro mi, że muszę wyjechać, panno Roade, ale przypuszczam, że w przyszłości będziemy się widywać dość często. Mimo woli trochę się zasmuciła. Przez ostatnie kilka dni było nadzwyczaj przyjemnie, więc niechętnie myślała o pustce po wyjezdzie gości. Skinęła głową i bez słowa opuściła salon. Miała nadzieję, że może Oliwia udzieli jej gościny, kiedy zostanie żoną lorda Ravensdena. Należało tylko pamiętać, by właściwie go tytułować! Przy okazji mogło dojść również do spotkania z lordem i lady Dawlish. Ale to będzie już co innego. Wszystko stanie się inne, gdy Harry poślubi Oliwię. Nie ma sensu się łudzić. Beatrice zostawiła Lily, która kończyła przygotowania do obiadu, i poszła na górę do pokoju, który znów dzieliła z Oliwią. Siostra przebierała się w uroczą niebieską kreację. Na łóżku czekała rozłożona druga suknia, w kolorze szmaragdowym. - Musiała ją uszyć jakaś francuska modniarka - powiedziała Oliwia. - Będzie ci w niej prześlicznie, Beatrice. Harry dobrze wybrał, no, ale on słynie ze znakomitego gustu. Jego dom w Londynie jest wspaniały. Byłam tam tylko raz, lecz zdążyłam zauważyć, że w środku są same piękne rzeczy. Beatrice zerknęła na suknię, a potem z namaszczeniem dotknęła jej czubkami palców. Nigdy w życiu nie miała ani nie nosiła niczego równie eleganckiego. Oliwia przyglądała się siostrze, która przez chwilę nawet bała się wziąć tę suknię do ręki.. - No, włóż - przynagliła ją siostra. - On kupił tę suknię specjalnie dla ciebie. Chce, żebyś ją nosiła. Nie możesz odmówić, skoro zadał sobie tyle trudu. To byłoby niegrzeczne. Beatrice skinęła głową. Słowa uwięzły jej w gardle, więc po prostu poszła za parawan umyć się i przebrać. Kilka minut pózniej wyszła stamtąd w nowej sukni. Nerwowo spojrzała na Oliwię. - I jak wyglądam? - Pięknie. - Oliwia roześmiała się i zaciągnęła ją przed lustro. - Pozwól, że ułożę ci włosy, moja droga. Możesz włożyć jeszcze moje bursztynowe korale. - A ty nie chcesz ich włożyć? - spytała Beatrice, gdy Oliwia zapięła jej na szyi sznur niewielkich koralików na złotym druciku. - Są takie delikatne. - Włożę krzyżyk na łańcuszku, który mama przysłała mi rok przed śmiercią - powiedziała Oliwia i pocałowała siostrę w policzek. - Możesz zatrzymać te korale, jeśli chcesz. Dostałam je od przyjaciółki. Kosztowniejsze klejnoty zostawiłam u Burtonów. Może postąpiłam niemądrze, ale nie chciałam ich wziąć. - Słusznie - zapewniła ją Beatrice, a Oliwia zaczęła układać jej fryzurę, znacznie swobodniejszą niż zwykle. Opadające loki tworzyły wrażenie czarującego nieładu. - Może któregoś dnia znowu będziesz miała ładne rzeczy. - Wachlarz, który kupił mi Harry, jest wspaniały - powiedziała Oliwia, pokazując prezent siostrze. - Popatrz na te złote, filigranowe zdobienia. - Bardzo eleganckie - przyznała Beatrice. Ukradkiem jeszcze raz przejrzała się w lustrze. Suknia układała się na niej tak, jakby uszyto ją na miarę. Miała dość głęboki dekolt, odsłaniający skrawek piersi, krótkie, bufiaste rękawy, szeroką szarfę w talii i spódnicę akcentującą figurę w tak doskonały, że niemal nieprzyzwoity sposób. - Czy ta suknia nie jest trochę zbyt śmiała, Oliwio? Siostra szukała czegoś w szkatułce z
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksSurrender 1 Surrender Melody AnneAnne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot PegazaAnne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)Anne McCaffrey Cykl Planeta piratĂłw (1) Sassinak0838. Winston Anne Marie Marzenia modelki027. Logan Anne Glos przeznaczeniaAnne Rice 2. Kara dla ĹpiÄ
cej KrĂłlewnyAnne Holly Waking Kara (pdf)Anne Wealle Bed of Roses (pdf)33. Spencer Anne SĹodkie oddanie
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|