pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaczął masować jej kostkę.
- Dlaczego czuje się pan ogłuszony, skoro wie o Nickym od miesiąca? Prze-
praszam, ale nie mogłam tego nie usłyszeć, a... - Zawahała się. Już-już miała po-
wiedzieć, że i tak wszyscy o tym wiedzą, ale ugryzła się w język.
Nie od razu odpowiedział. Chłodnymi palcami masował jej kostkę i Alex po-
myślała, że jest w tym coś dziwnie hipnotyzującego. Ból zaczął ustępować.
Nie trzeba jej było wiele, by oczami wyobrazni ujrzeć te same palce przesu-
wające się badawczo po jej ciele i rozbudzające zmysłowość - na tę myśl robiło jej
się jednocześnie gorąco i zimno.
- Na początku nie chciałem w to uwierzyć - rzekł wreszcie. - A nawet kiedy
się okazało, że to prawda, nie potrafiłem sobie tego po prostu wyobrazić. Nie wi-
działem Cathy od ponad sześciu lat. Przeprowadziła się do Perth, kawał drogi stąd.
- Skrzywił się. Przerwał masowanie i spojrzał w oczy Alex. - Na początku nie mo-
głem uwierzyć, że to prawda, ale wyniki testów mówiły same za siebie. Byłem
wściekły na Cathy, ale wciąż myślałem: syn... Chciałem więc natychmiast udać się
do Perth, ale poprosiła, bym tego nie robił. Powiedziała, że potrzebuje trochę wię-
cej czasu, by oswoić z tym Nicky'ego. - Wzruszył ramionami. - Od tamtej pory sie-
dzę jak na szpilkach.
- A... teraz? - zapytała cicho.
- Teraz? Było tak, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch. Pierwsze słowa, jakie do
mnie powiedział to:  Naprawdę jesteś moim ojcem? Tak naprawdę to nie wierzy-
łem, że go mam. Teraz? - powtórzył. - Nie spocznę, dopóki nie przekona się, że ma
ojca, na którym może polegać.
Ostatnie zdanie wypowiedział cicho, ale Alex wyczuła kryjące się w tym po-
stanowieniu przejęcie. Wzruszyło ją to i odwróciła wzrok.
S
R
- Dlatego też - kontynuował, wracając do masowania kostki - jestem gotowy
zadać sobie wiele trudu, by to się udało. A pani... - Przez chwilę patrzył na nią w
zamyśleniu - pani wydaje się mieć świetny kontakt z dziećmi. Jak to możliwe?
- Mieliśmy w internacie dzieci z bardzo daleka, które na początku strasznie
tęskniły za domem. Jakoś nigdy nie miałam problemów z dogadywaniem się z ni-
mi.
- Czy tak trudno będzie pani pomóc mi z Nickym? - zapytał. - Być może uzna
to pani za degradację ze stanowiska tłumaczki? - uśmiechnął się blado.
Alex pokręciła głową.
- Oczywiście, że nie. Chodziło mi jedynie o sposób, w jaki pan to zrobił.
- Musiałem myśleć szybko - mruknął. - Przepraszam.
Alex cofnęła stopę.
- Dziękuję. Boli znacznie mniej i sądzę, że pomoże torebka z lodem. No więc
nie, nie mam nic przeciwko, by przez kilka dni pomóc przy Nickym. Tylko proszę
zrozumieć, że ta sytuacja nie może trwać długo.
Zmrużył oczy.
- Mówi to pani z większym przekonaniem, niż to się wydaje konieczne. Cie-
kawe dlaczego?
Westchnęła.
- Chodzi po prostu o to, że takie sprawy potrafią się... wlec. I tyle.
Wstał i z rękami w kieszeniach podszedł do okna.
- Pewnie się pani zastanawia, jak w ogóle mogło do tego dojść.
- Niezupełnie. - Nie miała zamiaru zagłębiać się w kwestie tych pełnych
udręki relacji, jakie łączyły Maxa Goodwina i matkę Nicky'ego, choć... - Nie ma
nadziei na to, byście dla dobra Nicky'ego odłożyli na bok nieporozumienia?
Odwrócił się od okna. Jego twarz miała surowy wyraz.
- Ona miała rację. To było albo niebo, albo piekło i niezwykle mało pomię-
dzy. W każdym razie nie można wykluczyć, że nigdy bym się o nim nie dowie-
S
R
dział. Aatwo by pani było wybaczyć coś takiego?
Alex wstała. Z nogą nie było już tak zle.
- Eee... nie sądzę, by ważna była teraz ta kwestia, lecz to, co jest najlepsze dla
waszego syna. No ale to nie ma nic wspólnego ze mną. Jeśli więc pan pozwoli, to
pójdę go poszukać.
- Przed czym tak pani ucieka?
To pytanie usłyszała, gdy była już przy drzwiach. Odwróciła się bardzo po-
woli i jej zaskoczenie tym, że tak dobrze odgadł jej uczucia, było nieudawane.
- Co ma pan na myśli?
- Odnoszę wrażenie, że nie może się pani doczekać, by stąd uciec.
- Nie. - Przełknęła ślinę. - Ja nie... nic mi nie jest... To znaczy, chciałabym
tylko iść się przebrać i może napić herbaty, to wszystko.
Lustrował ją spojrzeniem. Niezwykła burza jasnych, kręconych włosów, ele-
ganckie i jednocześnie dyskretne spodnium, buty w ręce i wyraz twarzy kogoś, kto
został schwytany w pułapkę.
Dlaczego? Moralna odraza? Niekoniecznie zaskakująca w odniesieniu do
dziewczyny z bardzo religijnego środowiska. A jednak, choć na początku sądził, że
ma osiemnaście lat, była bardzo dojrzałą dwudziestojednolatką. Wyjątkowo dobrze
dawała sobie radę jako tłumaczka; nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że kry-
je się za tym błyskotliwy intelekt. Uznał jednak, że jej ciało to zupełnie inna spra-
wa.
Czy kiedykolwiek poddała się mężczyznie, zatraciła w miłości lub pożądaniu?
Dlaczego w ogóle się nad czymś takim zastanawiał?
- W porządku - rzekł. - Przepraszam. Każę gospodyni zaprowadzić panią do
jej pokoju. Mam parę wolnych godzin i spędzę je z Nickym. Chyba zabiorę jego i
psa... - Skrzywił się - na plażę, pani więc może sobie odpocząć.
Gospodyni nie tylko zaprowadziła Alex do jej pokoju, ale także przyniosła
herbatę i woreczek z lodem do obłożenia kostki.
S
R
Był to zachwycający pokój. Zciany miały kolor szafranu, a trzy duże okna
miały kremowe, drewniane ramy i rzymskie rolety z kretonu. Podłoga była drew-
niana, a podwójne łóżko i stoliki nocne wykonane z jasnego buku. Po obu stronach
łóżka leżały miękkie dywaniki, natomiast w wazonie na toaletce stał bukiet kremo-
wych tulipanów. Narzuta miała odcień nieco ciemniejszy niż ściany. Aóżko zdobiło
kilka obleczonych w jedwabne poszewki poduszek w kolorze jasnej niebieskawej
zieleni i lawendy.
Przylegająca do pokoju łazienka to błyszczące połączenie marmuru, szkła i
chromu. Z łazienki wychodziły drzwi do jeszcze jednej sypialni. Alex zajrzała do
niej i zobaczyła rzeczy Nicky'ego.
Wzięła szybki prysznic. Jej ubrania zdążyły już zostać rozpakowane i prze-
brała się w dżinsy i bluzę. Wyjęła szkła kontaktowe i westchnęła z ulgą, założyw-
szy okulary. Następnie rozsiadła się na obitym lnem fotelu z regulowanym opar-
ciem, z którego miała doskonały widok na część Broadwater zwaną Aldershots.
Nalała sobie herbaty. Na talerzyku czekało kilka rodzajów kruchych ciaste-
czek. Ale jej myśli nie zaprzątała kwestia, które ciastko wybrać, ale jak to możliwe,
że Max Goodwin tak świetnie ją rozszyfrował.
Rzeczywiście uciekała. Przed nim. Coś ją do niego przyciągało. Napiła się
aromatycznej herbaty, po czym oparła wygodnie. Jednak jak mogło do tego dojść w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksArmstrong Lance Liczy sie każda sekundaM. Armstrong Blood Lines 2 ConduitArmstrong Mechele Bloodlines ConduitLindsay Yvonne Korzystne małżeństwoChristie Agatha Pora przyplywuDyskoteka przy Magnoliowej Sharon Owens56636913 Eye Of The BeholderBarbet Pierre Babel 3805The Balkans A History Of
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • own-team.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com