[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trochę zaniedbany dom z odpadającą farbą i zapadającym się gankiem. Naokoło pasły się krowy, a w trawie grały świerszcze. Nie słychać było żadnego człowieka wokół. Po drodze nie minęła wiele aut. Evan, brązowowłosy mężczyzna, otworzył drzwi. Etien przyprowadził ich wczoraj w nocy. Włosy miał przycięte nad skórą, a ubrany był w wełniany garnitur. Musiało mu być piekielnie gorąco, nic dziwnego, że wyglądał jakby był w złym humorze. Co tak długo?- Machnął ręką, żeby weszła, wnętrze było zdezelowane jak na zewnątrz. - %7łyjesz na głuchej prowincji, dlatego tak długo Evan.- - Masz dziewczynę?- Mówił urywanym tonem, jakby był w sądzie zamiast w środku kraju gospodarczego. Lucy zachichotała. Mam. Jest związana jak indyk na moim tylnym siedzeniu.- Miała dużo zabawy związując ją. Użyła więcej sznura, niż to konieczne. I zakleiła jej usta większa ilością taśmy izolacyjnej. Powinno boleć przy usuwaniu. Pragnęła uderzyć ją, ale nie chciała uszkodzić jej zaraz przed oddaniem jej wrogom Bastiana. - Moja Pani będzie bardzo zadowolona.- - Jestem Evan. Och tak, jestem.- Oboje odwrócili głowy i zobaczyli kobietę schodzącą skrzypiącymi schodami. Miała na sobie czarny skórzany kostium, jak Catwoman. Jej blond włosy miały prawie taki sam odcień jak Lucy, ale były krótsze. - Pani.- Głos Evana był pełen szacunku. Spojrzała na niego. Brzmiał tak, jakby ją czcił. Nie było tak, jak sobie wyobrażała. Wydawał się taki nienaruszony. Zadrżała i zacisnęła ręce ze strachu. Miała tylko dostarczyć dziewczynę Evanowi. Nie sądziła, że Evangeline będzie przy tym obecna. Ta, która chciała zemścić się na Bastianie. Ta zmiana planu nie była czymś, co przewidziała. Lucy spojrzała na drzwi. Ucieczka od wampirów prawdopodobnie nie będzie najmądrzejszą rzeczą. Musiała znalezć jakieś wyjście z tego. - Evan, wprowadz naszego najnowszego gościa. Jestem pewna, że będzie zadowolona przy spotkaniu.- 65 - Tak Pani.- Evan zamknął drzwi, jego zapał kazał Lucy być ostrożną. Czy robił to wszystko ze strachu czy z miłości? Jakoś pomyślała o obu. I jeśli bał się taki sługa, to i ona zaczynała się bać. Bardziej niż była przez dłuższy czas. Serce łomotał jej w piersi. - Musisz być Lucy.- Jej zimna dłoń popieściła policzek Lucy, której ledwo udało się nie drgnąć. Jestem Evangeline.- Jej piskliwy głos działał Lucy na nerwy. To przyjemność w końcu cię spotkać.- - Miło cię poznać Evangeline. Etiem dużo mi o tobie opowiedział.- - Zrobił to? Jesteś całkiem śliczną rzeczą.- głowa Evangeline zbliżyła się do niej, i zaciągnęła się głęboko. Etien cieszył się tobą.- Lucy skinęła głową. Tak.- Zrobiła jeden krok w stronę drzwi. - Jaka szczera jesteś. %7ładnego rumieńca lub wahania. Kobieta, która nie boi się własnej seksualności, Podobasz mi się.- Lucy wypuściła drżący uśmiech. Evan poruszył się przy drzwiach, niosąc Crimson, wciąż nieprzytomną. W końcu to było zrobione. Nareszcie pozbyła się suki. Teraz Bastian będzie mógł ją kochać. - Zanieś pięknego gościa do pokoju, który przygotowaliśmy. Upewnij się, że będzie jej wygodnie. Dopóki nie& przyprowadzimy tu Bastiana na rozmowę.- Evangeline przejechała dłonią po swoim kostiumie. - Kochasz Bastiana?- Spojrzała na Lucy zwężonymi oczami.- Tak. Tak, kocham.- A on kocha mnie, w końcu będziemy mieli trochę spokoju. - On cię kocha?- Lucy zrobiła kolejny krok w stronę drzwi, ręce jej drżały. Jej stopy gorąco zapragnęły uciekać. - Co?- Nie powiedziała tego głośno. A może jednak?- Muszę już wracać. Wkrótce zrobi się ciemno.- - Zwierzaku, myślisz tak głośno, że moje raczkujące wampiry cię słyszą. Etien powiedział mi, że mówiłaś, że Bastian kocha cię bardziej od Crimson.- Evangeline poklepała się w podbródek. Lucy ponowie cofnęła się do drzwi, dochodząc do nich z ulgą. Ciekawa informacja, nie sądzisz?- - Tak.- Wyrwało się Lucy. Potem skuliła się. Błąd. Przyznała się, że Bastian ją kocha, osobie pragnącej zemścić się na nim. Jej plany rozsypały się wokół niej. Miała użyć spisku Evangeline, żeby uzyskać to, czego chciała. Nie wciągać się w niego. Evangeline westchnęła. Nasz drogi Bastian ma takie skomplikowane życie. Chłopcy, zabrać ją.- Lucy rzuciła się do drzwi, szarpnięciem je otworzyła i odwróciła się, żeby wybiec. I uderzyła w coś, ale to nie była ściana, tylko człowiek. Potężny mężczyzna, który czekał przed drzwiami. Chwycił ją. Kopała go, ale bez trudu zarzucił ją przez ramię. Dwóch innych wyszło z cienia. - To nie było częścią umowy! Dałam ci Crimson! Miałaś mnie puścić jeśli to zrobię!- Evangeline poklepała jej tyłek i zatrzymała na nim rękę przez chwilę. Jaki ładny tyłeczek.- Potem dodała kapryśnym tonem. Jeśli Bastian cię kocha, muszę cię mieć. Zasady. Muszę mieć więcej rzeczy na swoją korzyść. Nieszczęśliwie dla ciebie zwierzaku.- 66 Jej kopanie było bezużyteczne. Wez ją na górę i zabezpiecz w pokoju z innymi. Pokój ma być gotowy do gry. Aha i zwierzaku? Mam już Crimson. Nie jestem pewna, kogo mi dostarczyłaś. Ale dowiem się, jak tylko nasza Zpiąca Królewna się obudzi. Pozwolę ci przy tym być. Zanim zabiję waszą trójkę.- 67 Rozdział dziesiąty Głosy wchodziły do świadomości Copper. Słabe, nie do odróżnienia wpadały do jej mózgu. Przewróciła głową. Nie podniosła powiek. Czuła jakby, maleńkie ostre igły wbijały się w nie. Głos wolno nabierał ostrości. - Copper! Zamkniesz się w końcu suko? Wiem, że chcesz Bastiana i wydostać się stąd. Wszyscy chcemy. Copper, obudz się.- Szlochający i zgryzliwy głos jej siostry. Zmusiła się do otwarcia oczu. Obejrzała pomieszczenie, jak przez mgłę. Lucy i Crimson siedziały na podłodze niedaleko. Salon. Meble. Sofa i stolik do kawy. Stół był popchnięty pod ścianę. Mnóstwo otwartej przestrzeni. Koliste pierścienie były przymocowane do prostego białego, suchego tynku, do którego Lucy i Crim były przykute. Nikogo innego raczej nie było w pokoju. Zamrugała. Chciała paść z powrotem w dół. Jej nogi i ręce były za ciężkie. Naćpana. Lucy ja odurzyła. Suka. Teraz siedziała i płakała. Copper chciała ją wypatroszyć. Odchyliła głowę do tyłu i niemal straciła przytomność. Ale zauważyła wystarczająco, żeby wiedzieć, że też jest przykuta, jak dwie pozostałe. - Miło, że dołączyłaś do imprezy, siostro.- - Crimson, wszystko z tobą ok.?- - Nigdy nie było lepiej. A z tobą? Zranili cię, przenosząc cię tu?- Crimson odchyliła się. Copper potrząsnęła głową. Podniosła się wyżej. W domu pachniało lasem. Kruchym. Czystym. Ciepłym. Słabiej wanilią. Kontrast z wyglądem przesączał się aż do kości. Mogą tutaj umrzeć. Nie. Nie myśl tak. Crimson oblizała spierzchnięte usta. Copper, nie mamy wiele czasu. Przykro mi. Nigdy nie powinnam dzwonić do ciebie i wplątywać cię do tego bałaganu.- Copper uśmiechnęła się. Cieszę się, że to zrobiłaś.- - Rozczulające spotkanie.- Głos Lucy był surowy, zachrypnięty. Oni zabiją kurwa nas wszystkie.- - Zamknij się suko. Ty nas tu przyprowadziłaś. Wciąż byłybyśmy bezpieczne u Bastiana, gdybyś mnie nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksArmstrong Lance Liczy sie kaĹźda sekunda241. Armstrong Lindsay Ĺťona dla AustralijczykaBloodlust Shannon WestM. Armstrong Blood Lines 2 ConduitHow to Win Friends and Influence PeopleMilan Pugelj ćÂŚrni panterJames Michener The BrTribĹŻ celtiche in EuropaElizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesCzarujaca pani doktor
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|