pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wygłosił tę mowę... a był pan już kiedyś w kostnicy?
Powiedziałem, że konie zjadły już chleb, więc dałem
każdemu chusteczkę i one je żarły, powoli i ze smakiem.
Nie byłem w kostnicy, odpowiedziałem. No to jak będzie
mecz, to się tam spotkamy, bo sędzia przebiera się w
kostnicy, tam ma jeszcze sporo czasu, żeby porozmawiać
ze swoim sumieniem, przez mur ma blisko na boisko, no i
w ogóle, gdyby się coś stało, bo u nas tłuczemy się na
boisku często, a z jaką dziką radością wlejemy sędziemu,
szczególnie jak nie odgwiżdże jedenastki, której nie było,
wie pan, nasi kibice są tacy wrażliwi, że gonią za sędzią
w pole tylko dlatego, że nie odgwizdał albo zle odgwizdał
aut albo róg... Kiedyś naprawdę wlaliśmy sędziemu, bo
przez pomyłkę nie odgwizdał ręki, której nie było.
Pognaliśmy za nim na boisko, a ten tam wlazł na sosnę,
która się pochyla nad cmentarzem, a myśmy się darli,
żeby złaził, a on krzyczał, Ja się boję, wy mnie chcecie
zbić, no i trwało to trzy minuty, myśmy krzyczeli, żeby
złaził, a on że nie zejdzie, więc skoczyłem po piłę i
podcięliśmy tę sosnę, której sędzia trzymał się jak
dzięcioł... tylko że nam ten sędzia spadł na cmentarz i
zanim myśmy obiegli mur, to on nam uciekł w pole, no i
tam, w kalafiorze żeśmy go troszkę sprali, śliczna
historyjka, co? Cieszy się pan, że jak się coś kiedyś panu
stanie, to pochowamy pana u nas, co? Zupełnie
skołowany wziąłem koszyk i koniom przy oknie
podsunąłem skarpetki, a wałachy jadły je ze smakiem, tak
jakby od wczoraj nic nie miały w pysku, a mnie zaświtała
nadzieja, że pan Iontek pojedzie już do domu.
Powiedziałem, No tak, w takim razie, gdyby kronika
wypadków była mi pisana, no to wtedy chcę być
pochowany na tym cmentarzu za boiskiem... obróciłem
się na krześle, żeby obejrzeć się w lustrze i rzekłem
rozdygotanym głosem, Ale przecież ja nie wyglądam na
takiego, co by miał zaraz umierać! Pan Iontek napoczął
kolejną butelkę i rzekł, Kronika wypadków żeruje na
ludziach, którzy mało że o śmierci nie myśleli, ale nawet
nie wyglądali na takich, co by mieli umrzeć, a tu nagle
trzask-prask! Dachówka spadnie, pęknie ośka w aucie,
wybuch, morderstwo... i po wszystkim, ale powiem panu,
że z pana cholerny szczęściarz, bo przywiozłem panu ten
stopień, no bo jak już w kronice wypadków o panu
nasmarują, to my, strażacy, pochowamy pana jak
swojego!
Więc tak, karawan z panem rusza spod  Nowej
Gospody", przejedzie koło remizy, która będzie otwarta,
czerwony wóz strażacki wystaje do połowy z bramy, ;na
wozie stoi w pełnym rynsztunku dwóch strażaków, przy
pompie przed gminą, gdzie się kondukt zatrzyma, więc
przy tej pompie klęczy i toporkami oddaje panu honory
też dwóch... a pózniej kondukt zatrzyma się przed  Starą
Gospodą", tam gdzie chodzimy obaj, i tam z dymnika
będzie zwisać czarna chorągiew, a przed rezerwową
pompą znowu klęczy dwóch strażaków, a pózniej my,
strażacy, odwieziemy pana na cmentarz za boiskiem, ja
będę przemawiał, daj Boże, żebym był zdrów, no i ja, w
mundurze, pożegnam pana... Konie zeżarły ostatnią,
skarpetkę, dziurawą skarpetkę, dziurawą jak i inne
skarpetki przeznaczone do cerowania. Będą żarły
ręczniki? pytam. Pan Iontek rzekł: Za ręcznikami to
przepadają, w zeszłym roku, zanim zdążyłem obrócić po
piwo, zeżarły na pastwisku wszystką bieliznę, sznur i
klamerki też, a kiedyś urządziliśmy sobie w klubie
zawody w zjezdzie ze schodów na rowerze, no i ja
wygrałem, ale w drugim wyścigu upadłem głową na
posadzkę, jedna rana, oblepili mi głowę papierem
klozetowym, chyba ze trzydzieści rolek, a ja miałem
przemawiać na drugi dzień, mowę miałem wspaniałą,
szczęście że trzymałem się na nogach, więc
przemawiałem, przyciąłem ten klozetowy papier żeby
widzieć kartkę, bo mowę muszę sobie zawsze napisać,
ależ to była mowa, i tylko wiatr dmuchał i szeleścił tym
klozetowym papierem, który przysechł do tych ran i
skaleczeń... opowiadał pan Iontek, spojrzał na mnie i
nagle zaczął płakać, ale to tak, że łzy mu ciurkały
strumyczkiem, otarł oczy i kiedy ponownie na mnie
spojrzał, znów zaniósł się rzewnym płaczem, łzy jak
gdyby wpadały do fontanny jego kapelusza i tłoczone
pompami z powrotem do gruczołów łzowych odtwarzały
te łzy, których tak wiele przed chwilą wyciekło.
Wystraszyłem się i wychyliłem na krześle, a kiedy
spojrzeniem z oczu do oczu napatrzyłem się w lustro do
syta, jęknąłem i krzesło uderzyło mocno przednimi
nogami o podłogę...
Chryste, czemu pan tak płacze, mówię, czego pan
żałuje, że pan tak płacze?... Pokiwał głową, loki
zawirowały 'i powiedział:
Tak, tak, nad panem płaczę, dlatego przywiozłem w
prezencie panu ten stopień  Wstał, włożył biały
kapelusz, pilśniowego stetsona, nasunął go palcami na
czoło, jednym haustem dopił butelkę wódki, a w tym
momencie zza chmur wyszło słońce, ostre słońce, światło
zalśniło na klamrach, łańcuchach i wyszywanych
chomątach, promienie słoneczne przenikały przez kąciki
końskich oczu i rozrzucały niebiesko-zielone odpryski,
sonie znieruchomiały, a ja widziałem, że to jest zaprzęg
pogrzebowy i że każdemu rumakowi sterczy nad głową
czarny wodotrysk żałobnego pióropusza. Pan Iontek
wytoczył się, jego biały kapelusz wyszedł na słońce, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksRoberts Nora Święte grzechy(1)Święty Augustyn WyznaniaBohumil Hrabal Obslugiwalem angielskiego krolaDr. Who Target 149 Ghost Light # Marc PlattCDHSWilliam Goldman The Ghost and The DarknessLaumer, Keith A Plague of DemonsBecky Wilde [Eagle River 01] Eagle River Alpha (pdf)Foster, Alan Dean Icerigger 2 Mission to Moulokin(ebook german) Das QBasic 1.1 Kochbuch
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com