pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szkoda, \e będziemy tylko we dwoje, bo dzieci chowają się
lepiej w większych rodzinach.
Mindy zale\y na tym, czego sama nie miała, pomyślał
Reed. Powinien wcześniej to zrozumieć, a tak\e przewidzieć,
\e poczuje się samotna. Nawet nie przyszło mu do głowy, \e
tak deprymująco podziała na nią zbli\ające się Bo\e
Narodzenie.
Sam nigdy nie doświadczał podobnych uczuć. Był
póznym dzieckiem i stracił rodziców, mając dwadzieścia kilka
lat. Od tamtej pory, a więc przez dziesięć lat, samotnie spędzał
Gwiazdkę i w jakiś sposób przyzwyczaił się do tego.
Przyzwyczaił? Do samotności nie mo\na przywyknąć,
choć gdy nie ma innego wyjścia, trzeba z nią \yć. Ale przede
wszystkim nie wolno u\alać się nad sobą. Ludziom układa się
ró\nie, jemu uło\yło się właśnie tak i trzeba się z tym
pogodzić.
Byłem i będę samotny, uznał Reed.
Tym razem jednak podczas Bo\ego Narodzenia nie musiał
zamykać się w czterech ścianach. Była przecie\ Mindy. Mo\e
oboje mogliby...
Nie, nie mogliby. Natychmiast sprowadził swoje myśli na
właściwie tory. Nie posłu\y się tą kobietą, aby osłodzić sobie
smutne, świąteczne dni. Byłoby to nie w porządku.
- Samotne Bo\e Narodzenie nie jest wcale takie złe -
powiedział. - Z czasem człowiek do tego przywyka. Zaczyna
cenić spokój i ciszę, uczy się wypełniać czas ró\nymi
zajęciami. - Ale to i tak nie pomaga zwalczyć wewnętrznej
pustki, dodał w myśli. Człowiek nigdy się jej nie pozbywa.
Ale fakt, \e wokół kręcą się krewni, niczego tu nie zmienia.
- Zabrzmiało to tak, jakbyś mówił na podstawie własnego
doświadczenia - zauwa\yła Mindy.
- Być mo\e. - Reed wzruszył ramionami.
- Nie spędzasz świąt z rodziną? Wiem, \e byłeś
jedynakiem, ale chyba masz jakieś ciotki, stryjów, przyrodnie
rodzeństwo?
Pokręcił głową.
- Gdy moi rodzice umarli, urwały się wszelkie rodzinne
kontakty. Zresztą większość mych krewnych mieszka daleko
stąd.
Mindy pochyliła się i oparła łokcie na kuchennym blacie,
mimo woli uwydatniając krągłe piersi. Reed z trudem
odwrócił wzrok i wlepił oczy w szerokie drzwi prowadzące na
ciemny balkon. Jak się miał przed tym bronić? Znów poczuł
przypływ po\ądania, a serce waliło mu jak młotem.
- Przykro mi z powodu twych rodziców - łagodnym
tonem odezwała się Mindy.
Reedowi te\ było przykro, ale z zupełnie innej przyczyny.
Nie dlatego, \e ju\ nie \yli, lecz dlatego \e nie okazali się
rodzicami, jakich zawsze pragnął mieć i jakich jako dziecko
potrzebował.
- Jeśli nie masz innych planów, przyjdz do mnie na
Wigilię, będziesz mile widziany. Jest to zresztą twoje
mieszkanie, a mnie się przyda towarzystwo.
Jeśli chodzi o same słowa, Mindy wypowiadała je całkiem
zwyczajnie, a jednak Reedowi wydawało się, \e robi to w
wielkim napięciu. Jej głos dr\ał z niepewności, tak jakby
obawiała się usłyszeć odpowiedz.
Przyjadę! Będę z tobą! Mo\esz na mnie liczyć! miał
ochotę wykrzyknąć. Wiedział jednak, \e zabrzmiałoby to
idiotycznie, a na domiar złego nie byłoby prawdą. Sam zgłosił
się na wigilijny dy\ur w szpitalu, aby pozostali koledzy
spędzili święta w rodzinnym gronie.
A poza tym Mindy zapewne wiązała z jego obecnością
nadzieje, których nie mógł zrealizować, a na których
spełnienie na pewno zasługiwała.
- Dziękuję za zaproszenie - powiedział, ponownie
spoglądając w jej stronę i czując bolesny skurcz serca - ale
będę pracował. Nie tylko w Wigilię, lecz tak\e w pierwszy
dzień świąt. Poniewa\ jestem samotny, zgłosiłem się na
ochotnika.
- Rozumiem. - Mindy z rezygnacją skinęła głową. - To
bardzo miły gest z twojej strony.
Miły gest? zdziwił się Reed. Robił to wyłącznie dla siebie,
\eby nie spędzać samotnie świątecznych dni. Absorbująca
praca sprawi, \e nie będą chodziły mu po głowie \adne smętne
myśli. Jednak Mindy nie musiała o tym wiedzieć, więc
prawdziwe powody  miłego gestu" postanowił zachować dla
siebie.
- Na mnie ju\ czas - oznajmił nieoczekiwanie.
- Chcesz iść? Tak szybko? - spytała z widocznym
rozczarowaniem. - Jest jeszcze wcześnie.
- Wcześnie? Mindy, ju\ dawno minęła północ. Dochodzi
wpół do trzeciej. Powinnaś odpocząć.
- Jest wcześnie rano. A poza tym jutro, a właściwie
dzisiaj, mam wolny dzień. Nie muszę jeszcze iść spać.
Mindy chciała, aby Reed z nią został. Dzisiejszy wieczór
był taki wspaniały, chyba najcudowniejszy w jej \yciu. Oby
trwał jak najdłu\ej.
Teraz.
Zawsze.
No có\, dobrze jednak wiedziała, \e rozpaczliwe
przedłu\anie spotkania z Reedem nie ma sensu. To, co
prze\yła, zachowa zawsze w pamięci, by móc wracać do tych
pięknych wspomnień w szczególnie trudnych chwilach, jakie
z pewnością ją czekały.
Mindy była pewna, \e dzięki temu przetrwa jakoś
nieskończenie długie, bezsenne noce. Ile\ bowiem czasu
upłynie, nim pozna kogoś podobnego do Reeda! O ile to w
ogóle nastąpi...
Wzięła się w garść.
- W porządku. Pozwól, \e przed wyjściem zapakuję ci
słodycze.
Gdy do du\ego pudełka wkładała ciastka, czuła na sobie
intensywne, niemal palące spojrzenie Reeda.
Czy\by jej po\ądał?
Nie, to niemo\liwe, skarciła się w duchu. A jednak przez
cały wieczór czuła się w obecności Reeda inaczej ni\ zwykle,
tak dziwnie się jej przyglądał... Mindy zrozumiała, \e w ciągu
ostatnich godzin coś się między nimi zmieniło, \e ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksCree, Ann Elizabeth Lord Rotham's Wager (Mills & Boon)Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesLowell Elizabeth Sen zaklęty w krysztale(1)Elizabeth Ann Scarborough Last RefugeDynastia z Bostonu 04 Bevarly Elizabeth Skryty wielbicielTim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 6 AssassinsSUN Solaris Network Security (1997) [SA388]Moscone Felice PrzypowieśÂ›ci z kośÂ„ca wiekuCarol Lynne [Cattle Valley 06] Out of the Shadow (pdf)Guiraud Paul Rzym. śąycie prywatne i publiczne Rzymian
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com