pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko załatwić tych przypadkowych władców wszechświata.
Mahoney udał, że nie słyszy nuty sarkazmu.
- Dokładnie. Bez pośpiechu, bez długich podchodów i bez zamieszania. Dlatego pomyślałem
właśnie o tobie, Sten. Jesteś naszą jedyną nadzieję. Robiłeś już takie rzeczy. Czysto wchodzisz,
czysto wychodzisz, a za tobą, voila, pięć trupów.
Sten i Alex wpatrywali się bez słowa w migoczące na ściennym ekranie gwiazdy.
Wcześniej wyrzucili Mahoneya za drzwi oznajmiając, że muszą porozmawiać. Nie rozmawiali
jednak wiele. Odstawili alkohol i zamówili kawę. Sten uporządkował myśli. Czy jest jakiś sposób,
aby dopaść radę? Modliszkowa arogancja podpowiadała, że jest, oczywiście. Może faktycznie.
Ale czy naprawdę będzie to  czysta robota ? Sten wciąż pamiętał słowa sierżanta z kursu
rekruckiego: dobry żołnierz to ten,  który pomaga tym z drugiej strony zginąć za ojczyznę . Rada
próbowała go zabić. Zapewne ograbiła go też ze wszystkiego, co miał. I co? Kredyty rzecz nabyta,
przychodzą, odchodzą. A co do walki... Skończywszy z czynną służbą, Sten nieraz stawiał
narkopiwo swym niegdysiejszym wrogom. W końcu był zawodowcem. Czy rada była z gruntu zła?
Gdyby tak, to usprawiedliwiałoby ich zabicie. Ale co to właściwie jest - zło?... Nie tędy droga.
Z innej strony.
Czy rada jest niekompetentna? Z pewnością. Szczególnie, gdy uwierzyć słowom Mahoneya. Ale
co z tego? Niekompetencja to już nie przestępstwo. Zdarza się i na Wulkanie, i w imperialnej
armii. Imperium się rozpada. Po raz trzeci. I co? Sten, weteran setek walk na ponad tysiącu planet,
nie potrafił jakoś ogarnąć myślą czegoś tak amorficznego, jak imperium. I jeszcze jedno. Dla Stena,
podobnie jak dla jego ojca i ojca jego ojca, Wieczny Imperator był wszystkim. Pomyśleć o
imperium znaczyło przywołać przed oczy portret imperatora. Złożył przysięgę. Nawet dwukrotnie.
%7łe będzie bronić Wiecznego Imperatora i imperium za cenę własnego życia... %7łe będzie słuchać
rozkazów i szanować tradycje Gwardii imperialnej zgodnie z życzeniem władcy. Gwardią
dowodził wówczas ten zimnokrwisty skurczybyk Mahoney. Eony lat temu, jeszcze na Wulkanie.
Ale przysięga przestała obowiązywać w chwili demobilizacji.
W tym sęk.
Gdyby rada próbowała zabić imperatora i chybiła, czy wówczas uznałby za swój obowiązek ścigać
ich do upadłego i zabić w razie potrzeby? Oczywiście. Czy był przekonany, że to rada zabiła
imperatora? Tak, absolutnie. Przypomniał sobie stare przysłowie Tahnijczyków:  Służba jest
cięższa od ołowiu, śmierć lżejsza od piórka . Ale nie pomogło. Przysięga wiąże na całe życie.
Służba nigdy się nie kończy. Sten poczuł się nieco zagubiony. Spojrzał na Kilgoura i odchrząknął.
Takich rzeczy nie mówi się głośno.
Kilgour unikał spojrzenia Stena.
- Zawsze możemy wygrzebać sobie jakąś jamę, zawalić wejście kamieniem i czekać, aż się
wszystko zawali - powiedział nagle.
- Wolałbym nie spędzić reszty życia oglądając się nieustannie przez ramię.
- Przesadzasz. Może się udać, żaden problem. Ale jeśli spróbujemy, moja mamusia zaraz rozgada
to wszystkim na najbliższym jarmarku. Zatem imperium się sypie. I co ty na to?
Sten uśmiechnął się krzywo. Tak już lepiej. Mniejsza o logiczne uzasadnienia.
- Ważne, byśmy mieli czyste sumienie - odpowiedział Alex i sięgnął po butelkę. - Swoją drogą -
sporo filmów widziałem, a takiej chały jeszcze nigdy. Oto siedzi sobie takich dwóch, jeden grubas
w podróży, drugi przegrany żigolak i planują, jak tu uratować wszechświat. A gdzie miecze i
zbroja lśniąca, gdzie błysk sztandarów? Co to się porobiło...
Dopił.
- Dobra. Jak dopadniemy tych skurwieli?
W ten sposób Sten i Kilgour nawiązali ostatecznie współpracę z byłym marszałkiem floty. Choć
prywatnie mieli go wciąż za ciężko stukniętego.
Rozdział 7
Mężczyzna wpatrywał się w ekran. Ręce trzymał złożone nieruchomo na kolanach.
- Nie przystąpiłeś do testu - odezwał się oskarżycielsko głos.
- Co się stanie, jeśli nie posłucham?
- Nie otrzymasz informacji. Zacznij test.
- Nie.
- Czemu właściwie?
- Już go przeszedłem. Trzy... Nie, cztery pory snu temu.
- Zgadza się. Test zakończony.
Ekran pociemniał.
- Odczyty zostały poddane analizie. Wyniki mieszczą się w granicach normy - powiedział głos.
Dziwne. Po raz pierwszy zdawał się mówić do kogoś innego niż mężczyzna. - Jesteś gotów do
następnego etapu.
- Mam kilka pytań.
- Możesz pytać. Ale nie gwarantuję, że uzyskasz odpowiedz.
- Jestem na statku. Czy na pokładzie jest ktoś jeszcze?
- Nie.
- Czy jesteś syntetycznym głosem?
- To oczywiste.
- Powiedziałeś, że... wyniki mieszczą się w granicach normy. A gdyby się nie mieściły?
- Uzyskanie tej odpowiedzi nie leży w twoim najlepiej rozumianym interesie.
- Spróbuję inaczej. Ile swobody zostawił ci twój programista?
- Uzyskanie tej odpowiedzi nie leży w twoim najlepiej rozumianym interesie.
- Dziękuję. W zasadzie mi odpowiedziałeś. Jeszcze jedno. Kto cię zaprogramował?
Na chwilę zapadła cisza.
- Sam się niebawem przekonasz w oczywisty sposób - odparł w końcu głos. - Koniec pytań.
Otworzyło się przejście - dotąd zamknięte.
- Korytarz kończy się w kabinie statku. Wejdziesz na pokład i przygotujesz się do startu. Możesz
wydać dwa rozkazy; o ile wiesz, jak powinny one brzmieć. Gdybyś nie wiedział, służę pomocą. Po
pierwsze: czy ponownie uruchomić maszyny?
- Jakie maszyny?
- Podpowiedz brzmi: tak, ale w stosownych okolicznościach.
- Podpowiedz przyjęta. Chyba tak.
- Drugie: czy rozpocząć przeładunek? Podpowiedz: nie, aż do chwili osiągnięcia stosownych
postępów.
- Też przyjmuję. Ale przeładunek czego? I jak się będę z tobą kontaktował?
- Sam znajdziesz odpowiedzi na oba pytania. Teraz przejdz na statek.
Mężczyzna ruszył korytarzem. Rzeczywiście prowadził on do niewielkiego statku.
Wszedł.
Pojazd z założenia był jednoosobowy.
Usiadł na fotelu. Właz zamknął się. Lekkie szarpnięcie oznaczało uruchomienie napędu
międzygwiezdnego.
- To ostatni komunikat - odezwał się nagle głos. - Statek ma cztery niezależne systemy
nawigacyjne. Każdy został ustawiony na inny cel. Po osiągnięciu pierwszego automatycznie
przestroi się na następny, a wykorzystany system ulegnie autodestrukcji. Zachowaj spokój. Nie
próbuj zmieniać programów. W odpowiedniej chwili sam zrozumiesz, dokąd i po co lecisz.
%7łegnam. Powodzenia.
Mężczyzna drgnął. Włosy zjeżyły mu się na karku.
Powodzenia? Od kiedy to maszyny życzą powodzenia?
Rozdział 8
Hondżo tworzyli kulturę niewielką, ale w pełni oddaną handlowi. Jej początki sięgały wczesnych
lat imperium. Zamieszkiwali system odległy o paręnaście lat świetlnych od Durera, miejsca jednej
ze słynnych bitew podczas wojny z Tahnijczykami. Pierwotną ojczyzną Hondżo była pewna mało
przytulna i pozbawiona istotnych surowców gromada gwiezdna. Niewiele sobie jednak z tego
robili. Ich odlegli przodkowie byli wyspiarskimi kupcami. Potrafili sprzedać dosłownie wszystko.
Sami budowali swoje statki wedle własnych projektów, chociaż korzystali z usług stoczni, niegdyś
należących do Sullamory. Okręty miały konstrukcje lekkie i nieco kanciaste. Były raczej powolne,
choć nad wyraz wytrzymałe i zdolne do wejścia w atmosferę każdej planety, na której istniała
szansa na jakikolwiek handel. Hondżo należeli też do największych chomików galaktyki. Ponieważ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksAgatha Christie Zagadka Błękitnego Expresu _Tajemnica Błękitnego Expressu_0748621520.Edinburgh.University.Press.Christian.Philosophy.A Z.Jul.2006Christina Stoke Good Enough to Lick (Callis) [Allure] (pdf)Christine Michaels [Menage Everlasting] Kat RChristie Agatha Poirot prowadzi sledztwoMała syrenka Hans Christian AndersenChristie Agata Karty na stółChristie Agatha PodroĹź w nieznaneChristie Agatha Pora przyplywuAgatha Christie Trzynaście zagadek
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com