pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Sekrety mają wartość tylko wtedy, gdy są pilnie strzeżone... Zgoda?
Poskromienie śpiewem jednego z najbardziej niebezpiecznych drapieżników Gwendalaviru nie było
pospolitą umiejętnością. Ellanie zależało, żeby zachować ją w tajemnicy.
- Już zapomniałam! - obiecała Camille.
Wrócili do obozu. Ich niezbyt długa nieobecność nie wywołała zdziwienia. Edwin podniósł kołnierz
płaszcza i kiedy usiedli wokół ogniska, jedynie Camille zauważyła, że mężczyzna patrzy na Ellanę
zamyślonym wzrokiem.
Lodowaty wiatr skrócił wieczorne zebranie. Kiedy zrobiło się ciemno, wszyscy chętnie schronili się w
namiotach i Maniel, wyznaczony do pełnienia pierwszej warty, patrzył z zazdrością, jak jego
przyjaciele znikają w środku.
Camille, dygocząc z zimna, owinęła się kołdrą, po czym spojrzała badawczo na leżącą obok Ellanę.
- Powiedz - zaczęła. - Tam w lesie...
Młoda kobieta położyła palec na ustach.
- Cicho, sza... - mruknęła pod nosem. - Nie zapominaj, że już zapomniałaś!
Camille uśmiechnęła się. Stopniowo rozgrzewała się i czuła się dobrze.
- Dziękuję - szepnęła.
Nie zasnęła od razu. Kołysana regularnym oddechem Ellany, pozwoliła myślom odpłynąć w kierunku
wybranym przez wspomnienia i pragnienia.
Najpierw narzucił jej się obraz brata, który pozostał w Paryżu. %7łałowała, że nie miała czasu lepiej go
poznać. Co teraz robił? Czy zdał egzamin, na którym tak mu zależało, a który jej wydawał się taki mało
ważny?
Jej rozważania skupiły się z kolei na rodzinie adopcyjnej. Camille zadrżała na myśl o latach, których o
mało w niej nie spędziła, odrzucając wszelką ewentualność powrotu.
Następnie pomyślała o rodzicach. %7łyli i byli gdzieś uwięzieni. Kiedy już uwolni Skrzepłych, nie
spocznie, póki ich nie odnajdzie. Nic nie stanie jej na przeszkodzie...
Zasnęła z tą pokrzepiającą myślą w sercu.
*Zatrzask Ts'iercow? Wyobrazcie sobie drogę, która biegnie z waszego domu i dzieli się wkrótce na
mnóstwo innych dróg, które mogą was zaprowadzić niemal wszędzie. Daje to wam dobry obraz
Zwojów. Umieśćcie teraz nieprzekraczalną granicę kilka metrów od waszego progu i otrzymacie
zatrzask.
Mieliście w zwyczaju odbywać dalekie podróże? Odtąd ograniczą się do podwórza waszego domu! Elis
Mil' Truif, mistrz rysunku Akademii w Al-Jeit
Pomimo braku drogi, posuwali się łatwo do przodu. W Wóz bez trudu jechał po niskiej trawie,
widoczność była wprost idealna, a konie w doskonałej formie. Wśród towarzyszy podróży
zapanowała równowaga, cechująca zżyte grupy, w których każdy zna swoje miejsce. Camille i Salim
odkrywali pokrzepiającą radość przebywania w otoczeniu przyjaciół. Edwin zorganizował bliską
ochronę.
- Zwiadowca nie zabezpieczy nas przed atakiem dzikiego zwierzęcia, a nie widzę, co grabieżcy robiliby
na takim pustkowiu... - wyjaśnił. - Określenie pustkowie jest bez wątpienia przesadne - dorzucił,
wskazując palcem lasy liściaste, które barwiły się na złoto i czerwono. - Na tych wzgórzach mieszkają
Alavirianie. Ziemia jest urodzajna, można znalezć tu wystarczająco drewna, żeby ogrzać się zimą, a
zręczny myśliwy zawsze zdobędzie coś do jedzenia, o ile to on nie posłuży za posiłek. Należy
natomiast cenić sobie samotność...
Trzeciego wieczoru po zejściu na ląd Edwin odkrył ślady koni i zaprowadził swych współtowarzyszy do
wąwozu, w którym stały niskie, solidnie ufortyfikowane budynki gospodarcze. Zostali tam gorąco
przywitani przez gospodynię, jej rodzinę oraz pracowników rolnych. Podróżni rzadko tędy przejeżdżali
i wydarzenie szybko nabrało charakteru święta. Ich gospodarze wykazali się dyskrecją znamionującą
ludzi, którzy wybrali samotność, powstrzymując się od zadawania pytań. Edwin dał po prostu do
zrozumienia, że starają się dotrzeć do Cytadeli, unikając strefy walk.
- Nie wybraliście najkrótszej drogi - była to jedyna uwaga, na którą pozwoliła sobie Milia Jundo,
drobna kobieta o promiennej osobowości, prowadząca swoje gospodarstwo żelazną ręką.
Posiłek był obfity. Towarzyszyły mu wybuchy śmiechu, którym sprzyjał i które podtrzymywał płynący
obficie alkohol. Chiam Vite uraczył grono współbiesiadników znakomitymi opowieściami, z humorem
wytykając zarozumiałe zachowanie niektórych Alavirian. Edwin był odprężony. Solidne mury chroniły
ich od niebezpieczeństw świata zewnętrznego i ten wieczór stanowił cenną chwilę wytchnienia, z
której należało skorzystać.
Noc przespali twardo na grubym posłaniu ze słomy, sporządzonym w kącie stajni. Rano Milia Jundo
nalegała, żeby zaopatrzyć ich w prowiant. Odmówiła przyjęcia zapłaty.
- Zapasów starczy nam na całą zimę, a nawet na dłużej - zapewniła, odprowadzając ich do
bramy. - Zatrzymajcie pieniądze, nie są mi potrzebne. I przede wszystkim uważajcie na siebie.
Wprawdzie od miesięcy nie widzielis'my podpalaczy, a ghule nie opuszczają nigdy Płaskowyżu
Astariul, ale w regionie występują niedzwiedzie zmienne, możecie także spotkać tygrysa...
Podziękowali jej i Edwin dał sygnał do drogi.
Pomimo przestróg Milii Jundo, w ciągu następnych dni nie zauważyli żadnych drapieżników. Zobaczyli
jednakże liczne ślady - niektóre znanych zwierząt, inne bardziej osobliwe. Na widok tych ostatnich
Edwin się skrzywił, ale ich nie skomentował.
Jedynym ich wrogiem było coraz bardziej przejmujące zimno i Camille cieszyła się, że dopiero
zaczynała się jesień. Przeprawa przez ten region zimą musiała być koszmarem.
Piątego dnia rano mistrz Duom zdumiał wszystkich, odrzucając porywczym gestem czytaną właśnie
księgę.
 To niepojęte! - stwierdził. - Jeżeli ćwierć z połowy rzeczy napisanych w tej książce jest mniej
więcej ścisła, istota strzegąca Skrzepłych jest wielka jak góra, a jednocześnie lekka jak ptak. Jest z
wody, żyje z ognia, mieszka w powietrzu i rozmawia z ziemią. Nie jestem w stanie znalezć w tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksBeaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdakaBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aAnthony, Piers Tarot 02 Vision of TarotLaurie Marks Elemental Logic 02 Earth LogicGordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 02] DragonQuest (pdf)Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)Lexxie Couper [Fire Mate 02] How to Love Your Dragon [EC Twilight] (pdf)MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the HighlanderChris Ewan Charlie Howard 02 Dobrego zlodzieja przewodnik po Paryzu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com