[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdanie, to bÄ™dziesz mieć mnie na karku. - Tego wÅ‚aÅ›nie siÄ™ bojÄ™. - Doskonale ciÄ™ rozumiem. Masz wszelkie powody do niepokoju. MogÄ™ ciÄ™ zapewnić, że choćby wszyscy inni przed tobÄ… drżeli, ja, jako twój pracownik, potrafiÄ™ ci dać w kość. Owen uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekko, doceniajÄ…c tÄ™ szczerość. - Tak, nie wÄ…tpiÄ™, że potrafisz. Dlaczego ożeniÅ‚eÅ› siÄ™ z Kim? - Powód byÅ‚ dość oczywisty. ZakochaÅ‚em siÄ™ w niej od pierwszego wejrzenia. ChciaÅ‚em jÄ… zdobyć jak najszybciej, żeby jej nie stracić. Jak siÄ™ da kobiecie zbyt dużo czasu do myÅ›lenia, to zacznie wynajdywać mnóstwo przeszkód, które potem trudno pokonać. Rozumiesz, co mam na myÅ›li? - Chyba tak. - Owen pomyÅ›laÅ‚ o wszystkim, co sam ostatnio przeszedÅ‚. - No wÅ‚aÅ›nie. ZorientowaÅ‚em siÄ™ w waszej rodzinnej sytuacji i postanowiÅ‚em dziaÅ‚ać szybko. WiedziaÅ‚em, że ty bÄ™dziesz najwiÄ™kszÄ… przeszkodÄ…. NamówiÅ‚em Kim do Å›lubu, zanim zaczęła siÄ™ martwić o twojÄ… aprobatÄ™. - A skÄ…d wiedziaÅ‚eÅ›, że jej nie dam? - JesteÅ› jej starszym bratem, tak czy nie? Starsi bracia rzadko akceptujÄ… mężczyzn, których poÅ›lubiajÄ… ich siostry. Wiem to z wÅ‚asnego doÅ›wiadczenia. Sam mam mÅ‚odszÄ… siostrÄ™. A na dodatek, Kim dwa lata temu straciÅ‚a ojca. Co znaczyÅ‚o, że ty przejÄ…Å‚eÅ› i jego rolÄ™, wiÄ™c sytuacja byÅ‚a dla mnie jeszcze trudniejsza. - I dlatego postanowiÅ‚eÅ› jÄ… uproÅ›cić i szybko doprowadzić Kim do oÅ‚tarza? Glen spojrzaÅ‚ mu prosto w oczy. - Można to tak nazwać. Teraz, oczywiÅ›cie, muszÄ™ ponieść tego konsekwencje. Ale przynajmniej mam już żonÄ™ i mogÄ™ poczekać, aż przejrzysz. - Niech to wszyscy diabli - powiedziaÅ‚ Owen. - Zgadzam siÄ™. MyÅ›lÄ™, że my obaj mamy ze sobÄ… o wiele wiÄ™cej wspólnego, niż ci siÄ™ wydaje, Sutherland. PowiedziaÅ‚bym, że dziaÅ‚amy bardzo podobnie. - Chodzi ci o to, że szybko osiÄ…gamy cel, a potem ponosimy konsekwencje? - Owen skoÅ„czyÅ‚ jeść i skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na stole. - A czy nie jest tak? - spytaÅ‚ Glen spokojnie. MówiÄ™ o konsekwencjach. O ile wiem, nie przyjeżdżasz tu raczej, jeżeli nie musisz. Fakt, że przywiozÅ‚eÅ› do Jade Lake swojÄ… żonÄ™, wiedzÄ…c, jak zostanie przyjÄ™ta, może znaczyć tylko tyle, że wpakowaÅ‚eÅ› siÄ™ w niezÅ‚Ä… kabaÅ‚Ä™. Czy nie chodzi przypadkiem o tÄ™ spółkÄ™? Mam racjÄ™? Owen nie odpowiedziaÅ‚. - Zawrzyjmy ukÅ‚ad. ZÅ‚ożysz mi propozycjÄ™, i to dobrÄ…. Ja jÄ… odrzucÄ™ i zabiorÄ™ stÄ…d Kim. BÄ™dziesz miaÅ‚ jeden problem z gÅ‚owy. - A jeÅ›li nie zechce z tobÄ… wyjechać? - spytaÅ‚ Owen Å‚agodnie. - Kim marzy, żebyÅ› pracowaÅ‚ w naszej firmie. I jej matka też. - To ryzyko, które muszÄ™ podjąć. Ale liczÄ™ na to, że ona mnie kocha i wierzy w mojÄ… miÅ‚ość. SÄ…dzÄ™, że zgodzi siÄ™ oddać naszÄ… przyszÅ‚ość w moje rÄ™ce. Owen zaklÄ…Å‚ cicho i wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ w krzeÅ›le, wpychajÄ…c rÄ™ce do kieszeni. Langley miaÅ‚ charakter. MiaÅ‚ o wiele wiÄ™cej charakteru, niż siÄ™ można byÅ‚o spodziewać. Ocena Angie okazaÅ‚a siÄ™ mimo wszystko sÅ‚uszna. ZaczÄ…Å‚ podejrzewać, że choć Angie nie znaÅ‚a siÄ™ na interesach, to w sprawach stosunków rodzinnych byÅ‚a wiÄ™kszym ekspertem od niego. Wciąż jeszcze nad tym rozmyÅ›laÅ‚, a Glen popijaÅ‚ kawÄ™, kiedy do jadalni weszÅ‚a Kim. PodeszÅ‚a prosto do męża i pocaÅ‚owaÅ‚a go lekko, przysuwajÄ…c sobie krzesÅ‚o do stoÅ‚u. - DzieÅ„ dobry, Owen - powiedziaÅ‚a chÅ‚odno. - Cześć, Kim. - NiezÅ‚e widowisko zrobiÅ‚eÅ› z siebie wczoraj wieczorem. Owen uznaÅ‚, że nie warto psuć sobie humoru od samego rana. - Wiesz, jak to jest. Angie i jej rodzina reagujÄ… na wszystko bardzo spontanicznie i żywioÅ‚owo. My, z drugiej strony, jesteÅ›my bardzo drażliwi i potrafimy siÄ™ wÅ›ciec, kiedy ktoÅ› urazi naszÄ… dumÄ™, prawda? Kim spojrzaÅ‚a na niego niepewnie. - Co chcesz przez to powiedzieć? - Nieważne. - PodjÄ…Å‚ decyzjÄ™. - MiaÅ‚em wÅ‚aÅ›nie zamiar zaoferować twojemu mężowi stanowisko naczelnego inżyniera spółki «Sutherland i Townsend». Może przystÄ…pić od razu do pracy w zarzÄ…dzie głównym nad pierwszym projektem naszego wspólnego hotelu nad poÅ‚udniowym Pacyfikiem, W poczÄ…tkowej fazie budowy bÄ™dzie to wymagaÅ‚o jego obecnoÅ›ci na miejscu robót, ale możesz mu towarzyszyć. Widelec Kim opadÅ‚ z brzÄ™kiem na talerz. - Owen, mówisz poważnie? - SpojrzaÅ‚a na niego ze zdumieniem. - Nie żartujesz? Owen przytrzymaÅ‚ wzrokiem spojrzenie Langleya. - Wiesz, że zawsze mówiÄ™ poważnie. JeÅ›li Glen tylko zechce, ta praca na niego czeka. CoÅ› mi mówi, że Å›wietnie siÄ™ sprawdzi w spółce «Sutherland i Townsend». - Owen, to po prostu cudownie! Nie pożaÅ‚ujesz swojej decyzji. - Kim skoczyÅ‚a na równe nogi, obiegÅ‚a stół i zarzuciÅ‚a ramiona wokół szyi brata. - DziÄ™kujÄ™ ci, Owen. Bardzo ci dziÄ™kujÄ™. Owen kÄ…tem oka dojrzaÅ‚ Å‚zy w jej oczach. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ z trudem. - W porzÄ…dku, maÅ‚a. Przynajmniej tyle mogÄ™ zrobić dla nowego czÅ‚onka rodziny, prawda? - Prawda - rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ Kim. PuÅ›ciÅ‚a go i wróciÅ‚a tanecznym krokiem do męża. - Sam powiedz, czy to nie wspaniale? - Wspaniale - przyznaÅ‚ Glen. - Jest tylko jedno maÅ‚e ale. - Jakie? - Å›ciÄ…gnęła brwi Kim. - Takie, że dostaÅ‚em lepszÄ… ofertÄ™ z Seattle. I prawdÄ™ mówiÄ…c, wolÄ™ pracować nad ukÅ‚adem sterowniczym samolotów niż nad ukÅ‚adem hydraulicznym i klimatyzacjÄ… hoteli. Jestem bardzo wdziÄ™czny twojemu bratu, ale muszÄ™ odrzucić jego propozycjÄ™. - Ależ Glen... Owen zdecydowaÅ‚, że należy wkroczyć do akcji. - Moja propozycja jest wciąż aktualna, Langley - powiedziaÅ‚ spokojnie. - Nie skÅ‚adaÅ‚bym jej w innym wypadku. Jak powiedziaÅ‚em, zawsze mówiÄ™ poważnie. - Wiem - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ Glen. - Doceniam to. Ale myÅ›lÄ™, że lepiej bÄ™dzie, jeÅ›li pojedziemy z Kim do Seattle. Owen wstaÅ‚. - Rozumiem. PrzemyÅ›lcie to sobie. Zgadzam siÄ™ na wszystko, co postanowicie. Do zobaczenia pózniej. Co za piÄ™kny dzieÅ„, pomyÅ›laÅ‚ Owen wychodzÄ…c z domu w poranne sÅ‚oÅ„ce. Jeszcze nigdy jezioro nie byÅ‚o tak szmaragdowe. A góry tak malownicze. SpojrzaÅ‚ w okno sypialni i zobaczyÅ‚ Angie wychylonÄ… na Å›wiat w jedwabnej koszuli, z burzÄ… pÅ‚omiennych wÅ‚osów na ramionach. PrzesÅ‚aÅ‚a mu rÄ™kÄ… pocaÅ‚unek. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i pomachaÅ‚ do niej, nawet z tej odlegÅ‚oÅ›ci widzÄ…c jej rumieniec. Gwiżdżąc wesoÅ‚o ruszyÅ‚ w stronÄ™ przystani, zobaczyć, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksCree, Ann Elizabeth Lord Rotham's Wager (Mills & Boon)Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesAnn Rule End of the DreamElizabeth Ann Scarborough Last RefugeAnn Rule Small SacraficesMajor_Ann_ _ZlocistowlosyGray Claudia Wieczna noc 02 Mowa gwiazdNoc myśliwego Greene JenniferJefferson James A. Noc polarnaKrentz Jayne Ann Eclipse Bay 03 Koniec lata
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|