[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najsmutniejszym wzrokiem, jaki w życiu widziałam. - Panno More, proszę powtórzyć to, co powiedziała mi pani wcześniej - zażądała panna Bethany. - Cieszę się, że udało nam się porozumieć, panno Bethany. - Charity się uśmiechnęła. - To mi przypomniało, że miałyśmy też dobre chwile... zanim lepiej się poznałyśmy. Jak należało oczekiwać, panna Bethany nie miała ochoty wspominać dobrych chwil. - Proszę powtórzyć swoje zarzuty. - Ci dwoje polowali na mnie przez cały rok. - Charity uśmiechnęła się do nas, jakby zobaczyła starych przyjaciół. - Ale nie sami. Mieli ze sobą przyjaciela. Człowieka imieniem Lucas... tak się nazywał, prawda? Jestem niemal pewna, że należy do Czarnego Krzyża. Myśleliśmy, że tak dobrze pilnowaliśmy swojej tajemnicy; a nigdy nie zadaliśmy sobie pytania, czy Charity nas nie wyda i wszystkiego nie zniszczy. Panna Bethany się wyprostowała. - A zatem to prawda. Domyśliłam się, że do tej chwili miała nadzieję, że Charity kłamie i będzie miała pretekst, żeby wypędzić ją ze szkoły. Kiedy Charity wypowiedziała imię Lucasa - a może kiedy dostrzegła winę na naszych twarzach - ta nadzieja przepadła. Balthazar skinął głową. - To prawda. - Kontakty z członkiem Czarnego Krzyża to naprawdę poważna sprawa. - Panna Bethany skrzyżowała ręce na piersi, stając przede mną i Balthazarem. - W zeszłym roku, panno Olivier, związała się pani z panem Rossem nieświadomie i wybaczyłam to. W tym roku nie mogę być tak pobłażliwa. A pan, panie More! Ze wszystkich ludzi po panu najmniej bym się tego spodziewała. - Chciałem odnalezć swoją siostrę - powiedział głucho Balthazar. Plecy miał przygarbione, jakby cierpiał. - Myślałem, że pani to zrozumie. Albo ona. - Aowcy Czarnego Krzyża... są straszni. - Charity, siedząc na krześle, machała nogami jak rozbawione dziecko. - Okrutni. Bezwzględni. - Oboje kłamaliście i nadużyliście gościnności tej szkoły. Złamaliście wszystkie reguły, jakie tu obowiązują. Ponadto popełniliście kilka błędów tak głupich, że nigdy nie uważałam za konieczne ustalania reguł na ich temat. Nie mogę tego cierpliwie znosić. - Zwietnie. Proszę mnie wyrzucić. - Wstałam z ławki. Co najgorszego mogła mi zrobić? Wyrzucić mnie z Akademii? Nie potrzebowałam szkoły, która mnie uczy, jak być wampirem, skoro nie zamierzałam nim zostać. - Jeśli pani chce, żebym coś podpisała, co można będzie pózniej pokazać moim rodzicom, podpiszę. Jeśli nie pozwoli mi pani spakować swoich rzeczy, trudno. Nie zależy mi na tym. - Bezwzględni - powtórzyła Charity. - Chociaż oczywiście łowcy są przekonani, że postępują słusznie. Dokładnie tak samo jak pani, panno Bethany. Panna Bethany odwróciła się gwałtownie, jeszcze bardziej rozwścieczona. Mnie nie lubiła, ale Charity wprost nienawidziła. - Jak śmiesz porównywać mnie z tym robactwem? - Wszyscy polują. - Charity wstała, wyższa od wszystkich, poza bratem, i już nie wyglądała jak dziecko. - Ja poluję na ludzi. Czarny Krzyż poluje na wampiry. Pani poluje na duchy. Duchy polują na Biance. Bianca polowała na mnie. Tb doskonały łańcuch, a pani jest jego częścią. Skąd Charity wie o polowaniu na duchy? Mnie to zajęło kilka miesięcy. Czy ktoś jej powiedział? Co może jeszcze wiedzieć? Charity podeszła do panny Bethany. Mogła spojrzeć na nią z góry. - Myślę, że wszyscy powinni pójść na polowanie. Mój brat i jego dziewczyna wykorzystali Czarny Krzyż, by upolować mnie, więc ja powinnam odpłacić im tym samym. - Wydaje ci się, że mnie wykorzystujesz? - warknęła panna Bethany. - Nie. Wykorzystuję Czarny Krzyż. Balthazar wstał. Jakby nagle odzyskał swoją siłę i determinację. - Charity, o czym ty mówisz? Powiedz mi. Jego głos odbił się echem w pokoju, przyprawiając mnie o dreszcz. Na Charity wywarło to jeszcze większe wrażenie, bo odwróciła się do niego, znowu dziecinna i posłuszna. Głos jej się załamywał, gdy mówiła: - Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego? - Straciłem rozum z głodu. Torturowali nas całymi dniami... Byłaś tam, pamiętasz? - Nie musiałeś robić tego, co chcieli. Nie musiałeś mnie zabijać. Poczułam się, jakby moje ciało zamieniło się w sopel lodu. To Balthazar zrobił z Charity wampira? To nie mogło być prawdą. Nie mogło. A jednak... - Ukarzesz mnie pózniej - powiedział Balthazar; jego spojrzenie było mroczne. - Teraz opowiedz o Czarnym Krzyżu. - Nienawidzę tego miejsca. Wiesz, że zawsze go nienawidziłam i nienawidzę jej - mówiła Charity, patrząc z wściekłością na pannę Bethany, która wyglądała, jakby zamierzała rzucić się na któreś z nas... albo na wszystkich. - Nienawidzę tego, że ona uważa się za największy autorytet w temacie, co znaczy być wampirem, kiedy tak naprawdę nie ma o tym pojęcia. Nie zabija ludzi. Nie rozumie, że właśnie na tym to polega. Balthazar pokręcił głową. - Nie mów tak. Charity ani na chwilę nie przestała wpatrywać się złowrogo w pannę Bethany. - Zniszczyłaby nas wszystkich, gdyby tylko mogła. Udaje, że chroni wampiry, ale zniszczy nasz gatunek, jeśli uda się jej dopiąć swego. - Ty przeklęta dziewczyno. - Panna Bethany była teraz tak wściekła na Charity, że zupełnie zapomniała o Balthazarze i o mnie. Zastanawiałam się, czy gdybym pobiegła do drzwi, ktokolwiek by to zauważył. - Niczego się nie nauczyłaś. - Nauczyłam się więcej, niż wszyscy sądzicie. - Charity zerknęła na zegarek. - Północ. - Czarny Krzyż - powtórzył Balthazar. - Co miałaś na myśli, mówiąc o wykorzystaniu Czarnego Krzyża? - Zawsze zostawiali Akademię w spokoju, bo myśleli, że wszystkie wampiry tutaj zachowują się przyzwoicie - powiedziała Charity. Miała rację; Lucas też mi to powiedział. - Ale ostatnio zaczęli mieć wątpliwości. Widzicie, w ciągu ostatnich dwóch lat znalezli tak wiele martwych ciał w okolicznych lasach, że są pewni, że dzieje się coś strasznego. Coś, co muszą powstrzymać. Usłyszałam dobiegające z dołu dzwięki... jakby krzyki. Na twarzy Charity pojawił się szeroki uśmiech czystej rozkoszy. Nigdy wcześniej nie widziałam jej tak szczęśliwej. - Nadeszła pora. - Charity, lepiej wszystko powiedz. Ktoś jeszcze krzyczał na dole; teraz głosy były bliższe, głośniejsze... ktoś straszliwie wrzasnął. Wszyscy z przerażeniem odwróciliśmy się do drzwi. - Musiałam dać się złapać - mówiła Charity. - Ale w końcu ten człowiek z blizną mi uwierzył. Eduardo. Ojczym Lucasa. Najbardziej twardogłowy ze wszystkich łowców Czarnego Krzyża. - W co ci uwierzył? - spytałam. Charity triumfalnie uniosła głowę. - %7łe dziś w nocy wampiry z Akademii wymordują ludzi. Dlatego Czarny Krzyż przyszedł, żeby was wymordować. ROZDZIAA 22 Panna Bethany z rozmachem otworzyła drzwi. Krzyki natychmiast stały się o wiele głośniejsze; dostałam gęsiej skórki. - Balthazarze, chodz ze mną. - Charity wyciągnęła do niego rękę. - Możemy stąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksBeaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i ĹmierÄ ĹajdakaBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aAnthony, Piers Tarot 02 Vision of TarotLaurie Marks Elemental Logic 02 Earth LogicGordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 02] DragonQuest (pdf)Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)Lexxie Couper [Fire Mate 02] How to Love Your Dragon [EC Twilight] (pdf)MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the HighlanderChris Ewan Charlie Howard 02 Dobrego zlodzieja przewodnik po Paryzu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|