[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gę psychiczną konieczną do ułożenia sobie zdro- wych relacji międzyludzkich w przyszłości. Mimowolnie coraz bardziej przywiązywała się do dzieci, pragnęła im pomóc, a jako pedagog wiedziała, jakiej pomocy potrzebują. Niestety nie mogła przebić się przez pancerz ochronny, jakim się otoczyli, zwłaszcza Helen. 62 SKRYWANA NAMITNOZ Zorientowała się, że mnóstwo czasu spędzają w lesie nad rzeką, lecz nie chciała naruszać ich prywatności, wyczuwała bowiem, że narzu- canie się im ze swoim towarzystwem przynie- sie więcej złego niż dobrego. Od czasu do cza- su, jak gdyby mimochodem próbowała zasuge- rować im jakieś hobby, podpowiedzieć jakieś ciekawe zajęcia w nadziei, że trafi na coś, co skłoni ich do zaakceptowania jej udziału w ich życiu. Pewnego ranka już myślała, że jej się udało, gdy przy śniadaniu wspomniała, iż miałaby ocho- tę pojezdzić konno. Nalała sobie kawę i smarując grzankę masłem, zwróciła się do ciotki: Czy w Ottershot wciąż są stajnie, gdzie można wynająć konia? Wydaje mi się, że tak. Pani Scott, żona pastora, na pewno będzie wiedziała. Zawsze jest o wszystkim najlepiej poinformowana. Zadzwoń do niej. Dobry pomysł. Chyba tak zrobię stwier- dziła Rebeka. Boże, jak ja dawno nie jezdziłam westchnęła. Właśnie takich przyjemności najbardziej mi brakuje w Londynie. Zauważyła, że Helen z zainteresowaniem, ale i z lekką niechęcią przysłuchuje się tej rozmowie. Od niechcenia zagadnęła więc dzieci: Jezdzicie konno? Penny Jordan 63 Helen tak. Peter wyrwał się z odpowiedzią, lecz natychmiast umilkł. Rebeka domyśliła się, że siostra na pewno boleśnie kopnęła go pod stołem. Nieprawda oświadczyła dziewczynka opryskliwie. Nienawidzę konnej jazdy. Energicznym ruchem odsunęła talerz, zerwała się z krzesła i wymaszerowała z pokoju. Od- prowadzając ją wzrokiem, Rebeka pomyślała, że równie dobrze mogłaby powiedzieć: nienawidzę ciebie. Przecież to miała na myśli. oż... westchnęła ciotka Maud, gdy Peter ruszył za siostrą. Co za dzieci! Nie przypomi- nam sobie, żeby któreś z was było tak trudne jak oni. Rebeka pocieszającym gestem położyła jej dłoń na ramieniu. Podejrzewam, że wszyscy byliśmy tak samo niesforni rzekła. Ale my mieliśmy szczęście, szczególnie Robert i ja. Lubiliśmy szkołę, a poza tym wiedzieliśmy, że rodzice kochają nas i tęsk- nią za nami. To prawda. Rory i Lillian bardzo ich zanie- dbują stwierdziła Maud z troską w głosie. Może jestem staroświecka, ale nie potrafię zrozumieć tych nowoczesnych małżeństw. Obo- je, Rory i Lillian, otwarcie, nawet przy dzieciach, przyznają, że między nimi się nie układa, a potem 64 SKRYWANA NAMITNOZ ona jedzie za nim do Hongkongu, podczas gdy według mnie w tych okolicznościach powinna zostać z dziećmi. Rebeka zawsze w głębi duszy uważała, że Lillian bardzo kocha męża i podej- rzewała, że to lęk, iż go straci, spowodował, że wyjechała z nim, zamiast zostać w Anglii. Dzieci są jak zwierzęta ciągnęła ciotka. Zawsze instynktownie wyczują, kiedy nie są kochane. Gdy Rebeka zaprotestowała i stwierdziła, że jest przekonana, iż Rory i Lillian kochają blizniaki, ciocia Maud westchnęła: Na swój sposób może i tak. Ale chociaż wolałabym tego nikomu nie mówić, nawet tobie, moja droga, uważam, że zachowują się bardzo egoistycznie, nie tylko w stosunku do blizniaków, ale i wobec Frazera. Stał się dla nich prawdziwym ojcem. I to poniekąd wbrew własnej woli, bo będąc takim człowiekiem, jakim jest, bardzo się pilnował, żeby nie zająć w ich życiu miejsca Rory ego. Niemniej prawda jest taka, że słuchają tylko jego, zwłaszcza Helen. Pewnego dnia się ożeni i będzie miał własne dzieci wtrąciła Rebeka. Wówczas mała po- czuje się podwójnie odrzucona dodała. Maud spojrzała na nią. Obawiam się, że tak właśnie będzie. Dlatego tak bardzo zależy mi na tym, żeby oboje nawiąza- li więz uczuciową również z innymi ludzmi. Po to cię tu wezwałam, moja droga dodała. Ty nie Penny Jordan 65 jesteś kimś obcym, wynajętym przez rodziców do opieki. Jesteś członkiem rodziny. Ale oni nie chcą mnie zaakceptować po- skarżyła się Rebeka. Ciotka westchnęła i poklepała ją po ręku. Poczekajmy, poczekajmy. Niespodziewanie jeszcze tego samego wieczo- ru wydarzyło się coś, co zapowiadało, przynaj- mniej w ocenie Rebeki, przełom w jej stosunkach z dziećmi. Rozmawiając z ciotką, zaczęła wspominać da- wne czasy i wakacje w Aysgarth. Miała nadzieję, że w ten sposób wzbudzi zainteresowanie bliz- niąt, które w milczeniu oglądały telewizję. Szczególnie lubiłam dolinę i rzekę zwraca- ła się do ciotki, lecz kątem oka obserwowała Petera i Helen. Pamiętam, moja droga odparła ciotka po- nurym tonem. Ileż to razy wracałaś przemoczo- na do suchej nitki! Rebeka wybuchnęła śmiechem. Wydarzenia, które ciotka miała na myśli, odżyły w jej pa- mięci. Zgadza się przytaknęła. Pamiętam, jak raz Rory i Robert postanowili ukarać mnie za to, że zepsułam im jakąś zabawę, i wrzucili mnie do rzeki. Na płytką wodę. Na szczęście zobaczył to Frazer i mnie wyciągnął. 66 SKRYWANA NAMITNOZ My z Peterem też lubimy dolinę i rzekę. Rebeka odwróciła się zdumiona i popatrzyła na Helen. Dziewczynka usiadła bokiem do tele- wizora tak, że ich spojrzenia się spotkały. Helen po raz pierwszy odezwała się bezpośred- nio do niej! Zazwyczaj trzeba ją było ciągnąć za język. Naprawdę? zainteresowała się Rebeka. O tak! zawołał Peter. Frazer nauczył nas łapać ryby na wędkę, ale zabronił łowić bez niego. Rebeka postanowiła kuć żelazo, póki gorące. To może poszłabym z wami? zapropo- nowała. Zauważyła, że Peter rzucił szybkie spojrzenie siostrze, chcąc sprawdzić, jak zareaguje. Ku jej zdumieniu, a także radości, Helen odrzekła po chwili zastanowienia: Zgoda. W takim razie pójdziemy jutro po południu obiecała im Rebeka. Wezmiemy kanapki i urządzimy piknik. Pózniej, kiedy zostały sam na sam z ciotką, Rebeka, wciąż pod wrażeniem tego pierwszego sukcesu, wyznała: Wiesz, ciociu, już zaczynałam wątpić, czy mnie kiedykolwiek zaakceptują. Zaproponowała wyprawę nad rzekę dopiero po Penny Jordan 67 południu, ponieważ przedtem musiała pojechać po zakupy. Chcąc odciążyć panią Norton i ciocię Maud, ponieważ obydwie miały już swoje lata, wzięła na siebie ten obowiązek. Kupiła wszystko, co było na liście, potem zjadła lunch w miasteczku i zjawiła się w Ays- garth mniej więcej na pół godziny przed umówio- nym czasem. Wyładowała sprawunki z samo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksAmanda Quick Wielka namiÄtnoĹÄCelmer Michelle Skrywane poĹźÄ
danieJordan_Penny_ _zimowe_godyanarchistcookbook2000Major_Ann_ _Zlocistowlosy2004 12. Potrójne zarćÂczyny 2. Wigilijne spotkanie Browning DixiePiekara Jacek PśÂomieśÂ i krzyśźLE Modesitt Recluce 08 The White Order (v1.5)Edigey Jerzy Wagon pocztowy Gm 385520748621520.Edinburgh.University.Press.Christian.Philosophy.A Z.Jul.2006
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|