[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogorzałych mężczyzn pracowało ciężko na pokładzie posługując się małymi czerpakami osadzonymi na drągach; nabierali nimi piach z dna i wysypywali go do łódki. Był moment nerwowego napięcia, gdy podpływali do nich, Bush i Brown z zarzuconymi ozdobnymi wędkami, a Hornblower pilnujący się, aby wiosłować od niechcenia, tyle tylko żeby utrzymać łódz pośrodku nurtu. Mijając piaskarzy pomyślał, czy nie kazać Bushowi i Brownowi, żeby od razu uciszyli obu, gdyby tamci zachowali się w sposób podejrzany, lecz powstrzymał się. Mógł być pewien, że sami zadziałają szybko i bez rozkazu, a duma nie pozwalała mu zdradzić się ze swymi obawami. Lecz te obawy były zupełnie bezpodstawne. Piaskarze obrzucili ich spojrzeniami, w których nie było zainteresowania, w ich uśmiechach i uprzejmym Bonjour, messieurs można było wyczuć serdeczność. Bonjour odpowiedzieli Hornblower i Brown Bush miał na tyle rozsądku, by nie wyrzec ani słowa, gdyż mógłby z miejsca ich zdradzić, i całą uwagę skoncentrował na swojej wędce. Widocznie łodzie z amatorami wędkarstwa były na Loarze rzeczą zbyt codzienną, aby budziły zdziwienie; niewinny charakter tego sposobu spędzania czasu chronił ich przed podejrzeniami, co zresztą przewidział i Hornblower, i hrabia. Komuż przyszłoby do głowy, że załogę małej łódeczki w samym sercu Francji mogą stanowić zbiegli jeńcy wojenni. Nad rzeką najczęściej widywali kobiety piorące bieliznę, czasem w pojedynkę, czasem w grupkach, a ich paplanina wyraznie dobiegała do nich po wodzie. Anglicy słyszeli klap, klap, klap drewnianych kijanek po mokrej bieliznie rozpostartej na deskach i obserwowali, jak klęczące kobiety zginały się i prostowały płucząc pranie w wodzie rzecznej; rzucały od niechcenia za nimi spojrzeniem, gdy przesuwali się z prądem, nigdy nie przeprowadzając ich wzrokiem dłużej, a czasem w ogóle nie patrząc na nich. W niespokojny czas wojenny można było w najróżniejszy sposób tłumaczyć widok obcych im ludzi w łódce, toteż się tym w ogóle nie przejmowały. Dzięki przyłączeniu się wód Allier i ustaniu roztopów wiosennych ani razu nie spotkali już huczących bystrzyn jak te, w których się poprzednio o mało nie potopili. Piaszczyste ławy usiane głazami znaczyły miejsca, gdzie zimą toczyły się bystrzyny i nietrudno było przepływać tamtędy albo raczej je omijać. W gruncie rzeczy wszystko szło jak z płatka. Nawet pogoda była łaskawa, cudny, jasny dzień, ciepły, tonący w słońcu, które oświetlało panoramę złota, błękitu i zieleni. Brown pławił się w szczęściu bezwstydnie, ale twardy Bush czuł się nieswojo, ilekroć otaczający ich spokój sprowadził na niego drzemkę; zgodnie z jego surową filozofią ród ludzki a przynajmniej marynarski został stworzony do smutku, trudów i niebezpieczeństw, i każde odstępstwo od takich warunków należało traktować podejrzliwie i nie radować się nim za bardzo, żeby pózniej nie płacić za to zbyt wysokiej ceny. Ta rozkoszna podróż rzeką, gdy ranek przechodził w południe, a południe w długie, senne popołudnie, z doskonałym lunchem w postaci pasztetu na zimno (pożegnalny prezent grubej Jeanne) i butelki wina, była zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa. Wszystkie mijane miasteczka, czy raczej wioski, leżały wysoko na odległych brzegach, poza linią wylewu rzeki; Hornblower, który poznał już na pamięć skróconą marszrutę i tabele odległości przygotowane przez hrabiego, wiedział, że pierwszym miastem mającym most jest Briare i że dotrzeć tam mogli tylko póznym wieczorem. Zamierzał odczekać do zapadnięcia zmroku i potem przemknąć w ciemnościach obok miasteczka, lecz w miarę upływu dnia coraz bardziej skłaniał się do tego, żeby nie czekać. Nie umiał wyjaśnić sobie kierujących nim motywów. Wiedział, że nie leży w jego charakterze narażać się na najmniejsze nawet niebezpieczeństwo, gdy nie pobudza go ani obowiązek, ani pragnienie odznaczenia się. Jedyną korzyścią mogło być zaoszczędzenie godziny czy dwóch. Wprawdzie miał w sobie głęboko wpojoną nelsonowską zasadę nie tracenia ani godziny , ale nie tym się powodował. Częściowo w grę wchodziła jego wrodzona przekora. Wszystko poszło tak wspaniale. Już sama ucieczka eskorcie zakrawała na cud, a tym bardziej zbieg okoliczności, który ich doprowadził do Chateau de Gracay, jedynego miejsca w całej Francji, gdzie mogli znalezć bezpieczne schronienie. Obecna wyprawa w dół rzeki miała wszelkie szansę powodzenia. Instynktowną reakcją na tak niezwykłe pasmo sukcesów było pakowanie się w opały tylekroć znajdował się w nich w swoim życiu, że bez tego czuł się nieswojo. Niewykluczone jednak, że jakiś diabeł go do tego podkusił. Był rozdrażniony i markotny. Zostawił za sobą Marie i z każdym jardem, o który się od niej oddalał, coraz mocniej tego żałował. Gnębiło go wspomnienie haniebnej roli, jaką odegrał wobec niej, i pamięć razem spędzonych godzin; opadła go tkliwa tęsknota za nią. A przed nim leżała Anglia, gdzie uważano go za zmarłego, gdzie Maria do tego czasu być może pogodziła się ze stratą i gdyby się zjawił, byłaby szczęśliwa nie do wytrzymania, gdzie Barbara zapomniała już pewnie o nim i gdzie oczekiwał go sąd wojenny, mający zbadać jego postępowanie. Przyszła mu do głowy ponura myśl, że byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby naprawdę nie żył; wzdragał się przed perspektywą powrotu do Anglii jak przed daniem nurka do zimnej wody czy przed grożącym mu niebezpieczeństwem. To był główny motyw jego zachowania. Zawsze zmuszał się do stawiania czoła niebezpieczeństwu, do wychodzenia mu dzielnie naprzeciw. Połykał każdą pigułkę podawaną mu przez życie, wiedząc, że wahanie wywoła
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksForester C.S. 5 Hornblower i jego okrÄt 'Atropos'Anderson, Poul Podniebna krucjataJulio Verne_Ante La BanderaAlan Dean Foster Icerigger 1Mcgraw.Hill.Rath.And.Strongs.Six.Sigma.Team.Pocket.GuZeszyty Naukowe 2011 1Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 6 AssassinsCari Quinn Insatiable (pdf)Christie Agatha Podrośź w nieznaneDiana Palmer Long tall Texans 26 Romans poza kontrola (Man in Control)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|