pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ale nigdy nie uda się panu wmówić we mnie 
dodał postępując o krok  że nie jest pan skońc-
zonym dżentelmenem. Poznaję dżentelmena od
pierwszego wejrzenia. Więc dlatego tak śmiało
oddaję się w miłościwe ręce pana. Ciężka to
248/257
sprawa, oczywiście! Ciężko to przyznać się do po-
rażki. Ciężko przyjść i błagać pana o zmiłowanie...
 Gdyby rzeczy ułożyły się inaczej, wy byście tu
byli panami, co?  spytał Attwater.  Rozumiem
pańskie uczucia, panie Whish!
 Pan mię sądzi  powiedział Huish.  Panie
Attwater! Bóg jeden wie, jak niesłusznie! Twój Bóg
widzi mnie  oto zdanie, które ojciec mój włas-
noręcznie wpisał do Biblii.
 Przykro mi, ale jeszcze raz muszę prosić pana
o wyrozumiałość  powiedział Attwater.  Ale
jeżeli mię oczy nie mylą, posunął się pan nieco od
wymierzonej linii demarkacyjnej. Prosiłbym więc,
żeby pan cofnął się o jeden... dwa... trzy kroki i
tam pozostał...
Na to oczywiste wmieszanie się w jego plany dia-
beł wyjrzał z twarzy Huisha i Attwater natychmiast
go dojrzał. Zaczął coś podejrzewać. Zmarszczył
czoło. Patrzył na małego człowieka. Po cóż chce się
zbliżyć? Jeszcze chwila, a schwycił za broń.
 Zrób mi pan łaskę i otwórz dłoń!  zawołał.
 Otwórz szeroko dłoń! Pokaż mi swoją dłoń z
rozczapierzonymi palcami, ty psie!  krzyczał.
249/257
Wściekłość i pewność, że się nie omylił, owładnęły
nim.
Prawie jednocześnie nieposkromiony Huish
postanowił rzucić swoją flaszkę i Attwater
pociągnął za cyngiel. Zaledwie jedna sekunda
dzieliła moment tych dwóch decyzyj, ale przewaga
okazała się po stronie człowieka ze strzelbą. Zan-
im flaszka wypadła z rąk eks-subiekta  kula
przeszyła ją i jego. Przez jeden krótki moment
nieszczęśliwy znalazł się jakby w morzu
dymiącego kwasu, wijąc się w mękach i wydając
oszalałe jęki. Jeszcze chwila, a druga litościwa kula
położyła go trupem.
Wszystko to stało się w oka mgnieniu. Zanim Her-
rick się odwrócił, zanim z piersi Davisa wyrwał
się krzyk przerażenia, eks-subiekt leżał na piasku
nieruchomy.
Attwater podbiegł do nieboszczyka. Pochylił się
nad nim, przyjrzał mu się uważnie. Dotknął pal-
cem kwasu i twarz jego pobladła i zmartwiała z
odrazy.
Davis nie poruszył się. Stał, zdumiony, oparłszy się
plecami o figurę, nieco pochylony ku przodowi.
250/257
Attwater odwrócił się spokojnie i wymierzył do
niego lufę strzelby.
 Davis!  zawołał przejmującym głosem.  Daję
ci sześćdziesiąt sekund na pojednanie się z Bo-
giem!
Davis patrzył nie rozumiejąc. Nie myślał o obronie,
nie sięgnął po pistolet. Wyprostował się na
spotkanie śmierci. Nozdrza mu się rozszerzyły.
 Sądzę, że nie należy nudzić Starego 
powiedział.  Sądzę, że uczciwiej po prostu trzy-
mać język za zębami!
Attwater strzelił. Ofiara drgnęła spazmatycznie i
tuż nad głową Davisa dziura splamiła białą twarz
drewnianej figury. Straszliwa przerwa. Po czym 
drugi strzał, świst kuli i nowa dziura w drzewie.
Kapitan poczuł, jak pęd powietrza musnął mu
policzek. Trzeci strzał  i kula zadrasnęła mu
ucho. A znad wymierzonej lufy Attwater uśmiechał
się jak czerwonoskóry Indianin.
Davis przejrzał okrutną grę, której był celem.
Trzykrotnie pił śmierć i będzie musiał pić ją jeszcze
siedem razy, zanim go wyprawią na tamten świat.
Podniósł ramiona.
251/257
 Dość!  powiedział.  Przyjmuję twoje
sześćdziesiąt sekund.
 Zgoda!  rzekł Attwater.
Kapitan zacisnął powieki mocno, jak dziecko. Pod-
niósł ramiona gestem tragicznym, w którym było
jednak coś zabawnego.
 Boże!  przez miłość Chrystusa zechciej za-
opiekować się mymi dziećmi!  powiedział. A
potem po pauzie:  Przez miłość Chrystusa, Boże!
Otworzył oczy i patrzył na wymierzoną ku sobie
lufę. Usta mu drżały.
 Nie męcz mię długo!  błagał.
 To cała twoja modlitwa?  spytał Attwater dzi-
wnym głosem.
 Tak sądzę...
 Tak?  powiedział Attwater, opierając strzelbą
o piasek.  Już? Pojednałeś się z Bogiem? Bo ze
mną już zgoda. Idz i nie grzesz więcej, grzeszny
ojcze! I pamiętaj: co uczynisz bliznim  Bóg odda
z nawiązką twoim niewinnym dziatkom.
252/257
Nieszczęsny Davis zrobił kilka kroków na zgiętych
kolanach, po czym upadł na piasek i zemdlał.
Gdy odzyskał przytomność, głowa jego spoczy-
wała na ręku Attwatera, tuż obok stał jeden z
Murzynów w hełmie nurka i z kubkiem wody, którą
niedawny kat zwilżał Davisowi twarz. Wspomnie-
nie upiornych przeżyć wróciło w jednej chwili.
Znowu ujrzał o parę kroków zwłoki Huisha. Drżący-
mi rękoma uchwycił się człowieka, którego chciał
zamordować. I głosem podobnym do głosu dziec-
ka, gdy je nękają złe sny, zawołał:
 Czyż nie ma miłości? Cóż mam uczynić, aby os-
iągnąć zbawienie?!
 O!  pomyślał Attwater.  To szczera skrucha...
ROZDZIAA 12
KONIEC
Pewnego upalnego, rozsłonecznionego południa,
jakie dwa tygodnie po wyżej opisanych zdarzeni-
ach, a w miesiąc od chwili rozpoczęcia naszego
opowiadania, na piasku, okalającym lagunę, moż-
na było dojrzeć postać człowieka . zatopionego w
modlitwie. Szereg drzew palmowych oddzielał go
od zabudowań, a z miejsca, na którym klęczał,
jedynym widzialnym dziełem rąk ludzkich był
szkuner  Farallone , który zmienił nieco swe
położenie i stał zakotwiczony na środku laguny.
Szum morza obijał się echem w każdym zakątku
wyspy; bliżej brzegu rosnące palmy trzeszczały
i drżały na wichrze, rosnące dalej  dzwięczały
stłumionym szmerem, przypominającym gwar mi-
asta. Człowiek, mniej zatopiony w modlitwie, mu-
siałby usłyszeć dzwięki dochodzące od strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksHollywood Hills Holly and Alexa_Book 3 Aimee Friedman12th Generation Book of ShadowsBook_of_Five_Ringspcasm bookForester C.S. Z podniesionć… banderć…Elizabeth Ann Scarborough Last RefugeRafferty Carin Na Âślubnym kobiercuJames P. Hogan Hammer of Darknessśąadan Serhi Big MacC i NET cshnet
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com