[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby zostać napiętnowanym przez całe miasteczko. - Ale ja nic złego nie zrobiłam. - Właśnie - powiedział z diabelskim uśmiechem. - Jesteś draniem. - Już to kiedyś słyszałem. - I nie przeszkadza ci to? - Jenny, już dawno temu nauczyłem się, że nie mam wpływu na to, co ludzie o mnie mówią. - Nawet nie próbowałeś się zmienić. - Może jestem zadowolony z tego, jaki jestem. Mam się zmieniać tylko dlatego, że parę wścibskich osób tak uważa? - Skompromitowałeś mnie, a zachowujesz się, jakby to był powód do dumy. Nie obchodzi cię to, co mi zrobiłeś. - Jeżeli mam być szczery, to nie. Ja od lat żyję z fatalną reputacją. Teraz, gdy straciłaś swoją, mniej nas dzieli. Przepaść między twoją czystością a moim grzechem zniknęła, dziewczyno. Teraz je steśmy po tej samej stronie. Kto wie, może nauczysz się cieszyć z wolności, którą zyskasz po stracie tak cennej dla ciebie reputacji. Przede wszystkim będziesz teraz mogła dzielić ze mną łóżko, bez obawy o to, co inni powiedzą. Oni i tak myślą zle o tobie. - Zaplanowałeś to! - Do diabła, Jenny, ty nigdy nie byłaś tą dziewczyną, za którą cię uważali, prawda? Taka poważna, po rządna, taka wierna mojemu braciszkowi? - jej policzki płonęły pod jego wzrokiem. - Dlaczego, dla odmiany, nie spróbujesz być sobą? Może się przekonasz, że tak przyjemniej żyć, niż w ciągłym strachu, co inni o tobie powiedzą. - Nienawidzę cię, Blade. Z premedytacją zmar nowałeś mi życie. - Ależ ja nie starałem się go zmarnować. - Ale tak się stało. - Czy jesteś pewna? Powtórz mi to dziś w nocy, po tym jak... - Skończyłam z tobą na zawsze - przerwała mu ostro, zbyt wściekła, aby czekać na ciąg dalszy. - Nie życzę sobie, byś mnie tknął ani dzisiejszej nocy, ani żadnej innej. Blade uśmiechnął się tylko, kiedy wybiegła wzbu rzona, a w jego oczach czaiła się obietnica tego, co miało nastąpić. Tego wieczoru Mikę wpadł niespodziewanie na ranczo. Słońce zachodziło już za górami, malując niebo złotą poświatą, kiedy Jenny otworzyła mu drzwi. Maria zabrała Cathy do stajni, aby pokazać jej, jak Blade ujeżdża Maca. - Mikę, jaka miła niespodzianka - powiedziała Jenny wychodząc na ganek. - Czy zostaniesz chwilę? Może się czegoś napijesz? Możemy usiąść tu i poroz mawiać. Dawno tego nie robiliśmy. Gdzieś w podświadomości powstała tchórzliwa myśl, żeby użyć Mike'a jako tarczy, za którą będzie można się schować, kiedy Blade wróci do domu. - To nie jest właściwie wizyta towarzyska. Jenny już wcześniej to podejrzewała. - Jenny, chcę z tobą porozmawiać o plotkach, które krążą na temat ciebie i Blade'a. - Nie mam ochoty z nikim rozmawiać na ten temat - powiedziała Jenny sztywno. - Nie zrobiłam nic złego i nie mam ochoty się bronić. - Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że zrobiłaś coś złego. Ale to skandal, że Taylor szarga twoje imię ciągle łażąc za tobą i gapiąc się na ciebie, jakbyś była jedną z jego zachcianek. On dobrze wie, co o nim mówią i gdyby był dżentelmenem, trzymałby się z dala od ciebie. Wystarczy, że wrócił i zabrał to, co powinno należeć do ciebie i Cathy. Nie mówiąc już o tym, że wypuszcza kryminalistów na wolność. - Skandalem jest to, że ludzie obgadują innych nawet wtedy, gdy nie mają ku temu powodu - powie działa Jenny ostro. - Doszedłem do wniosku, że jest tylko jedno rozwiązanie problemu, które uciszy ludzi raz na zawsze - powiedział Mike. - Mianowicie? - zapytała Jenny, zdziwiona jego łagodnym głosem i ciepłymi błyskami w oczach. - Pora, żebyś wyszła za mąż. - Myślę dokładnie tak samo, Kilpatrick - z ciem ności za ich plecami dobiegł głos Blade'a, który właśnie podjechał na Macu. - Wyjdz za mnie, Jenny. Chętnie zrobię z ciebie uczciwą kobietę. - Nie chodziło mi o ciebie, ty głupcze! Miałem na myśli siebie - krzyknął Mike zrywając się z ławki. Ten nagły ruch spowodował, że Mac zaczął wierzgać. - Spokojnie, spokojnie staruszku. - Blade przemówił łagodnie do konia, po czym spojrzał na Mike'a i powiedział - Kilpatrick, będę wdzięczny, jeżeli usiądziesz i przestaniesz straszyć mego konia. A jeżeli chodzi o Jenny - plotki krążą o niej i o mnie, a nie o tobie. Zresztą, co by ludzie powiedzieli, gdybyś ożenił się z jedną z moich kobiet? Mike usiadł ciężko na ławce z twarzą poszarzałą ze złości. Jenny była równie wściekła. Jak mógł tak kpić z niej i tak ją obrażać? Chyba najbardziej nie nawidziła go za to, że żart o ślubie dziwnie ją podniecił. - Blade Taylor, nie wyszłabym za ciebie, gdybyś był ostatnim mężczyzną na tej ziemi. Nigdy! - Oczywiście, że nie. %7ładna szanująca się kobieta w tym mieście nie chciałaby ciebie, Taylor - dodał Mikę z zadowoloną miną. - Ta mnie chce - Blade spojrzał na Jenny i zaśmiał się. - Powiedz mu, dziewczyno. Powiedz mu, że chcesz mnie, a nie jego. %7łe zawsze mnie chciałaś, choćby bez ślubu. Powiedz mu, że jesteś moją kobietą. - Kłamiesz, Blade - krzyknęła. - Robię różne rzeczy, nie zawsze dobre, ale wiesz, że nie kłamię. Powiedz mu, dziewczyno, co jest między nami, co się działo dziesięć lat temu, zanim wyszłaś za Deana. - O czym on mówi, Jenny? - zapytał Mikę zupełnie zdezorientowany. - Przecież między wami nie mogło nic być. Zawsze kochałaś Deana. Jenny zasłoniła usta, jakby chciała powstrzymać krzyk rozpaczy. Wystarczyło, że zaprzeczy wszyst kiemu, a Mikę jej uwierzy. Jej, a nie Blade'owi. - Mikę... - zaczęła, ale nie mogła skończyć. - Powiedz mi, że Taylor kłamie - zażądał Mikę, przeszywając ją wzrokiem. Coś się w niej załamało. Nie dbała już o to, co ludzie o niej sądzą. Nie mogła skłamać Mike'owi. Miała już dosyć grania roli idealnej kobiety, za którą wszyscy ją uważali. - Mikę, ja... ja nie mogę, bo... bo to prawda - wyznała w końcu. - Co? - Słyszałeś, Kilpatrick. A teraz, jeżeli nie masz nic przeciwko temu, chciałbym porozmawiać z moją... narzeczoną. Mikę spojrzał na Blade'a, jakby chciał go zamor dować i ruszył szybko do swojego cadillaca. Jenny, po chwili wahania, pobiegła za nim. Chciała mu wszystko wytłumaczyć, ale na podjezdzie został już tylko czerwono podświetlony tylnymi światłami odjeżdżającego wozu kurz. - Mikę... - zawołała, ale nie usłyszał. A gdyby nawet słyszał, nie zatrzymałby się. Odwróciła się, by pobiec do domu. Chciała ukryć przed światem swą zranioną dumę, swój ból. Niestety na drodze do azylu, na czarnym koniu, siedział Blade. Nigdy jeszcze nie wyglądał tak przystojnie jak w tej chwili, w świetle zachodzącego słońca. Włosy, jak złoty deszcz, opadły mu na czoło. Częściowo rozpięta koszula odsłaniała opaloną klatkę piersiową, a dżinsy opinały umięśnione uda. Spojrzała mu w oczy i ujrzała pożądanie. W jego postawie było coś bezwzględnego, coś, co ją przeraziło. Wyprostowała się jednak i ruszyła naprzód. - Zejdz mi z drogi, Blade Taylor. - %7łebyś mogła wejść do domu porozczulać się nad sobą? Nigdy w życiu - zaśmiał się. Jenny stanęła, niepewna, co dalej robić. Była świadoma, że mimo póznej pory Cathy i Maria jeszcze nie wróciły do domu. - Gdzie jest Cathy? - zapytała ostro, czując, że jest w jakiś nieokreślony sposób zagrożona. - W hotelu wyświetlają film dla dzieci. Wysłałem ją tam z Marią, byśmy zostali sami - powiedział niskim i zachrypniętym głosem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksKrentz Jayne Ann Eclipse Bay 03 Koniec lataCree, Ann Elizabeth Lord Rotham's Wager (Mills & Boon)Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesKrentz_Jayne_Ann_Noc_poslubnaKrentz Jayne Ann Noc poślubnaAnn Rule End of the DreamElizabeth Ann Scarborough Last RefugeKrentz Jayne Ann PełniaAnn Rule Small SacraficesHistoria Rosji skrypt (1)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|