pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Alicia mogła być płytką kobietą, ale z całą pewnością do głupich nie należała.
Sprytna i wyrachowana, zawsze dobrze wiedziała, jak uderzyć w najczulszy punkt
swojej córki. Nigdy nie działo się inaczej.
Póznym popołudniem Cally ubrała się starannie. Wybrała konserwatywny
czarny top z dekoltem, który eksponował wszystko, co powinien, a ukrywał to, co
powinno pozostać zakryte. Zestawiła go z szerokimi, czarnymi spodniami i szpil-
kami. Uzupełnieniem stroju był ciężki, złoty łańcuch. Zapinając zameczek, skrzy-
wiła się, bo przyszło jej do głowy, że wysila się na próżno. Alicia i tak wytknie jej
każde najmniejsze niedociągnięcie. W kuchni znalazła Blake'a, który spojrzał na
nią z ogniem w oczach. Poczuła zalewającą ją falę ciepła. Może jednak wyglądała
ładnie.
- Mogę tak iść? - Wskazał na swój garnitur, który nosił w tak nienaganny spo-
sób.
Niezdolna przemówić, kiwnęła głową. Nawet gdyby włożył worek, i tak wy-
glądałby jak ubrany przez najlepszego projektanta.
Alicia mieszkała w apartamentowcu w najbardziej snobistycznej części mia-
sta. Serce Cally zamarło, kiedy dostrzegła czyhających paparazzich. Normalka,
matka zawsze musiała wykorzystać każdą okazję do zdobycia rozgłosu. Nawet ci-
chy ślub córki do tego się nadawał. Nastrój Cally pogorszył się jeszcze bardziej,
kiedy zauważyła limuzynę i wysiadających z niej celebrytów z kręgu matki.
S
R
Blake zatrzymał samochód kilkanaście metrów od wejścia, z dala od fotore-
porterów.
- Jak widzę, zanosi się na niezupełnie kameralny wieczór.
- Przepraszam. - Cally wzruszyła ramionami. - Matka lubi robić szum przy
każdej okazji.
- Nie denerwuj się. To będzie betka.
Objął ją ramieniem i długo i mocno całował.
- Zniszczyłeś mój makijaż!
- Kochanie, nie potrzebujesz szminki. Twoje usta są najbardziej apetyczne,
kiedy ich nie umalujesz.
Przed drzwiami wejściowymi oślepiły ich flesze. Cally w myśli przeklęła Ali-
cię. Może sobie chcieć brylować na okładkach brukowców, jej sprawa, ale nie musi
w to wciągać córki! Muzykę było słychać nawet przez zamknięte drzwi. Nie, to nie
będzie miła, kameralna kolacja, tylko jeden z tych osławionych wieczorków matki.
Kiedy przedzierali się przez tłum, na powitanie pośpieszyła im Alicia. W
opiętej sukni wyglądała zjawiskowo, jak złota bogini. Tkanina przylegała do ciała,
którego nie powstydziłaby się dwudziestolatka, a co dopiero kobieta będąca dobrze
po czterdziestce. Rozjaśnione, mieniące się włosy spływały luzno na plecy. Jedynie
z bliska można było dostrzec drobniutkie zmarszczki i ostry wyraz błękitnych oczu.
Objęła Cally z widoczną rezerwą, nie przytulając jej do siebie.
- Kochanie! Teraz rozumiem, dlaczego trzymałaś go w ukryciu. - Spojrzała na
Blake'a. - Też nie chciałabym się nim dzielić.
Ramię Blake'a mocniej objęło Cally.
- Nie spodziewaliśmy się tylu ludzi.
Alicia spojrzała zimno.
- Nie zostałam zaproszona na ślub własnej córki. Urządziliście małą, prywat-
ną ceremonię, ale pomyślałam, że mogę wyprawić wam wesele!
Na przyjęciu nie było żadnych przyjaciół Cally, a to z tej prostej przyczyny,
S
R
że matka ich nie znała. Zaproszeni zostali dość przypadkowi ludzie z listy znajo-
mych Alicii, choć część z nich znalazła się tu dlatego, że mogli okazać się przydat-
ni. Zlub córki był tylko kolejną okazją do zdobycia jeszcze większego rozgłosu.
Cally rozejrzała się po salonie oświetlonym w wyszukany sposób, po zjawi-
skowych kelnerkach i przystojnych kelnerach, obsługujących równie urodziwych
gości o wyglądzie modeli i modelek. W obecności takich ludzi zawsze ogarniało ją
poczucie niższości, czuła się niska i nieatrakcyjna. Co z tego, że zbudowała dobrze
prosperującą firmę? Dlaczego nie odziedziczyła czegoś po matce - kilku dodatko-
wych centymetrów wzrostu i choć odrobinę dłuższych nóg?
- Blake McKay! To naprawdę ty!
Właścicielka zmysłowego głosu właśnie kładła ręce na ramionach jej męża i
na każdym policzku wyciskała pocałunek.
- Okazuje się, że Paola jest dawną znajomą Blake'a - wyjaśniła Alicia sce-
nicznym szeptem. - To zabawne, jaki świat jest mały! Kręcimy razem film. To naj-
lepsza brazylijska top modelka. Jest bardzo zabawna, a jaka piękna!
Piękna - to niewłaściwe słowo. Paola była wysoka i niewiarygodnie smukła, z
jeszcze bardziej niewiarygodnym biustem. Czarne włosy rozświetlone były złotymi
refleksami, o których Cally mogła jedynie pomarzyć, niezależnie od tego, jak dużo
zapłaciłaby fryzjerowi.
Brazylijska piękność wpatrywała się w Blake'a zaborczym, drapieżnym...
znaczącym spojrzeniem.
Cally odwróciła głowę do męża i na jego twarzy ujrzała niewątpliwe porusze-
nie. Na nią nigdy nie patrzył z takim wyrazem oczu.
- Paola...
Blake nie powiedział nic więcej. Cally poczuła, jak krzepiąca dłoń podtrzy-
mująca jej talię opada. Wyczuwała zesztywnienie i napięcie mięśni.
Tymczasem Alicia skierowała uwagę Paoli na Cally.
- Poznajcie się, to moja córka! - Z przebiegłą miną chwyciła zięcia za ramię i
S
R
odciągnęła go na bok, tłumacząc: - Blake, muszę cię komuś przedstawić.
Serce Cally uciekło do pięt. Widziała, jak Paola odprowadza wzrokiem Bla-
ke'a. Na twarzy miała wypisaną tajemną historię ich znajomości... Stara przyjaciół-
ka? Kimkolwiek byli dla siebie, Cally nie wierzyła, że łączyła ich jedynie przyjazń.
Nie wiedziała, co mówić. Nie chcąc być blisko tej kobiety ani chwili ponad potrze-
bę, zbierała się, by odejść, jednak Paola utkwiła w niej wzrok jak sztylety.
- A więc to ty jesteś żoną Blake'a? - spytała, nie siląc się na uprzejmy ton. -
No tak, jesteś brunetką, a on zawsze lubił ciemne. - Uśmiechnęła się nieszczerze. -
Rozumiem, dlaczego nie zaprosiłaś matki. Która panna młoda chciałaby zostać
przyćmiona w dniu ślubu? Zwłaszcza przez własną matkę! - Oczy Paoli stały się
lodowate. - Blake kiedyś mi się oświadczył, wiesz o tym? Oczywiście odmówiłam.
Wtedy nie miał jeszcze takiej pozycji.
Walcząc z oddechem, Cally nie była w stanie wymyślić riposty. Odpowiedz
zresztą nie była potrzebna, bo Paola jeszcze nie skończyła:
- Naturalnie ja nie miałabym problemu z zaproszeniem Alicii na swój ślub.
Cally zatrzymała przechodzącego z tacą kelnera. Ta kobieta chyba jest naćpa-
na. Jak może mówić takie rzeczy?
- To czysty sok owocowy, tak? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksAnders, Władysław Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939 1946Anderson, Evangeline In The Halls Of The Pleasure Palace (LiquAnderson, Kevin J & Beason, Doug IgnitionAnderson, Poul Los Corredores del TiempoMała syrenka Hans Christian AndersenAnderson_Caroline_ _Weekend_w_SzkocjiAnderson, Poul Operation ChaosAnderson_Caroline_Przygoda_nad_jezioremAnderson, Poul Podniebna krucjata12th Generation Book of Shadows
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalradomski.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com