[ Pobierz całość w formacie PDF ]
statystyczną szansę, według ostatnich danych. Co to jest sześć dolarów? Tyle co nic. Bibleman wręczył mu sześciodolarową monetę. Wygrał pan oświadczył robot. Został pan przyjęty na akademię, choć prawdopodobieństwo wynosiło dwa tryliony do jednego. Pozwoli pan, że pierwszy złożę mu gratulacje. Gdybym miał rękę, uścisnąłbym panu dłoń. To zmieni pańskie życie. Dziś jest pana szczęśliwy dzień. To było ukartowane zauważył z dreszczem niepokoju Bibleman. Ma pan rację odparł robot i zajrzał Biblemanowi prosto w oczy. Przyjęcie nagrody jest obowiązkowe. Chodzi o akademię wojskową mieszczącą się w Buttfuck w Egipcie. To jednak żaden problem, dostanie pan transport. Proszę iść do domu i zacząć się pakować. Czy nie mógłbym najpierw zjeść mojego hamburgera i frytek& Sugeruję, aby niezwłocznie przystąpił pan do pakowania. Za plecami Biblemana stanęło dwoje ludzi. Czując zamęt w głowie, instynktownie usunął im się z drogi, na szczęście nie upuścił tacy z jedzeniem. Kanapkę z pieczonym stekiem proszę powiedział mężczyzna. Z krążkami cebuli i piwem korzennym, to wszystko. Zechce pan wziąć udział w naszym konkursie? zapytał robot. Fenomenalne nagrody. Błysnął wykazem nagród na tablicy informacyjnej. *** Bob Bibleman otworzył drzwi swojego jednopokojowego apartamentu. Telefon był włączony i czekał na niego. Jesteś wreszcie powiedział. Nie zrobię tego odrzekł Bibleman. Ależ tak zapewnił go telefon. Wiesz, kto mówi? Przeczytaj swoje oświadczenie i regulamin przyznawania pierwszej nagrody. Otrzymałeś rangę kota. Jestem major Casals, twój przełożony. Jeśli każę ci szczać na różowo, będziesz szczał na różowo. Ile czasu zajmie ci dojście do rakiety? Masz przyjaciół, z którymi chciałbyś się pożegnać? Dziewczynę? Matkę? Czy mogę w ogóle liczyć na powrót? zapytał ze złością Bibleman. O co w tym wszystkim chodzi? Co to za akademia? Kto jest na wydziale? Czy to akademia nauk humanistycznych, czy ścisłych? Czy jest sponsorowana przez rząd? Czy oferuje& Uspokój się powiedział spokojnie major Casals. Bibleman usiadł. Stwierdził, że trzęsą mu się ręce. Urodziłem się w niewłaściwym stuleciu, pomyślał. Sto lat temu coś takiego nie mogło się zdarzyć, za sto lat natomiast zostanie uznane za nielegalne. Potrzebuję prawnika, ot co. Prowadził spokojne życie. Przez lata osiągnął skromną pozycję komiwojażera. Wcale nie najgorzej, jak na dwudziestodwulatka. Jednopokojowy apartament prawie należał do niego to znaczy Bob wynajmował go z prawem pierwokupu. Było to ciche życie, podobne do egzystencji innych ludzi; Bibleman nie żądał wiele i na ogół nie uskarżał się na swój los. Chociaż nie rozumiał machiny podatkowej, która uszczuplała jego skromne dochody, akceptował ją; akceptował też swoją umiarkowaną nędzę, podobnie jak fakt, że dziewczyna odmówiła pójścia z nim do łóżka. W pewnym sensie określało go to, stanowiło jego cechę wyróżniającą. Poddawał się temu, czego nie lubił, i traktował swoją postawę jako zaletę. Większość ludzi wyższych od niego rangą uważała go za dobrego człowieka. Co się tyczyło osób rangą niższych, była to grupa o zerowej liczbie członków. Jego szef w Siódmym Niebie mówił mu, co ma robić, to samo dotyczyło jego klientów. Rząd rozkazywał wszystkim, tak przynajmniej się wydawało. Bob Bibleman osobiście raczej nie miał do czynienia z rządem. Nie była to ani zaleta, ani wada, co najwyżej łut szczęścia. Kiedyś przydarzyła mu się seria dziwnych snów. Dotyczyły one dawania jałmużny. W liceum czytał powieści Karola Dickensa i obraz ciemiężonych na trwałe wrył mu się w pamięć: ci wszyscy ludzie byli pozbawieni jednopokojowego mieszkania, pracy i średniego wykształcenia. W umyśle Boba dryfowały niejasne nazwy miejsc takich jak Indie, gdzie umierających zgarniano z ulic specjalnymi maszynami. Masz dobre serce", powiedziała mu kiedyś maszyna edukacyjna. Zdumiało go to nie dlatego, że usłyszał to od maszyny, lecz dlatego, że słowa skierowane były właśnie do niego. Powiedziała mu to również pewna dziewczyna, ponownie budząc w nim niemałe zdziwienie. Potężne siły sprzysięgły się, by oznajmić mu, że nie jest zły! Było to tajemnicze i zachwycające. Lecz tamte czasy minęły. Bibleman przestał czytać powieści, a dziewczynę przeniesiono do Frankfurtu. Teraz zaś wrobiono go, by sprzątał kible na jakimś zadupiu pod komendą mechanicznych nadzorców. Zapewne werbowali ludzi z ulicy tysiącami. Bob nie szedł na żadną akademię, a jedyne, co wygrał, to pobyt w obozie przymusowej pracy. Drzwi wyjściowe prowadzą do wewnątrz, pomyślał. Innymi słowy, jeśli chcą cię dorwać, to jakby już to zrobili, pozostaje jedynie dopełnić formalności. Komputer produkował formularze pod dotknięciem klawisza: P jak piekło, N jak niewolnik, dorzucił w myślach. Oraz T jak ty. Byle nie zapomnieć szczoteczki do zębów, pomyślał Bob. Może się przydać. Major Casals przyjrzał mu się z ekranu wideofonu, jak gdyby szacując, czy Bibleman czmychnie. Daję dwa tryliony do jednego, że tak, zapewnił go w duchu Bibleman. Ten jeden okaże się zwycięski, tak jak w konkursie, zrobię to, co mi każą. Proszę odezwał się Bibleman. Chciałbym uzyskać szczerą odpowiedz na pytanie. Oczywiście odrzekł major Casals. Gdybym nie podszedł wtedy do tego robota& Trafilibyśmy do ciebie prędzej czy pózniej odpowiedział major Casals. Aha odparł Bibleman, kiwając głową. Dzięki. Już mi lepiej. Nie muszę wciskać sobie kitu. Gdybym nie miał ochoty na hamburgera i frytki. Gdybym tylko& zamilkł. Lepiej się spakuję. Analizowaliśmy cię od kilku miesięcy powiedział major Casals. Twoje zdolności wykraczają poza zakres wykonywanej przez ciebie pracy. Poza tym jesteś niedouczony. Potrzebujesz wykształcenia. Jesteś upoważniony do dalszego pobierania nauki. Mówi pan tak, jakby chodziło o prawdziwą akademię! zdumiał się Bibleman. Bo tak jest. To najlepsza akademia w Układzie. Nie reklamuje się jej, to byłoby nierozważne. Nikt jej nie wybiera, to ona wybiera studentów. Dane, które widziałeś, to nie żart. Trudno sobie wyobrazić podobne przyjęcie na najlepszą akademię w Układzie, co, panie Bibleman? Musisz się wiele nauczyć. Jak długo pozostanę w akademii? zapytał Bibleman. Dopóki się nie nauczysz odparł major Casals. *** Boba poddano gruntownym badaniom i testom psychologicznym, ostrzyżono mu włosy i dano mundur oraz miejsce do spania. Podejrzewał, że testy miały na celu wykrycie utajonego homoseksualizmu, potem doszedł do wniosku, że najprawdopodobniej tylko mu się zdawało, więc dał sobie spokój i uznał, że chodziło o sprytne ustalenie poziomu jego inteligencji i zdolności. Przypuszczalnie wypadł pomyślnie w obu kategoriach. Uznał również, że w mundurze
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
Indeks0719. Winters Rebecca Zakochane bliĹşniaczki ZostaĹ ĹźonÄ
ksiÄciaSaga o Ludziach Lodu 45 KsiÄ
ĹźÄ czarnych salSaga o Ludziach Lodu 36 Magiczny ksiÄĹźyc280 Lucas Jennie KsiÄ
ĹźÄ jak z bajki4 Robert A. Haasler Ĺťycie seksualne ksiÄĹźyHelena AmiradĹźibi SĹodkie Ĺźycie ksiÄĹźniczkiBandler R. Ginger J. Z Ĺźab w ksiÄĹźniczkiantologia StaĹo siÄ jutro 08Wielka księga fantasy tom 2 praca zbiorowaAmanda Quick Wielka namiÄtnoĹÄ
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|