[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po czym pożegnał się spiesznie. Kiedy przechoóił przez jadalnię, spostrzegłem, iż uderzył się w czoło. Kiedy byłem świadkiem tych oznak boleści, wstawałem i biegłem zamknąć się w swo- im pokoju. Cóż to jest? co to jest? powtarzałem. Następnie składałem ręce, aby błagać& kogo? nie wiem; może mego dobrego anioła, może mego złego losu. ozdział i Serce nawoływało mnie, aby jechać, a mimo to wciąż zwlekałem; tajemna i gorzka rozkosz przykuwała mnie co wieczór do miejsca. Kiedy Smith miał przyjść, nie miałem spokoju, al ed de musset Spowiedz óiecięcia wieku 99 póki nie usłyszałem dzwięku ówonka. Czym się óieje, iż jest w nas coś niepojętego, co się lubuje w nieszczęściu? Każdego dnia jakiś nagły błysk, spojrzenie, przyprawiały mnie o dreszcz; każdego dnia inne słowo, inne spojrzenie, mocą sprzecznego óiałania, pogrążały mnie z powro- tem w niepewności. Mocą jakiej niezrozumiałej tajemnicy byli oboje tacy smutni? Mocą jakiej znów tajemnicy trwałem nieruchomy jak posąg patrząc na nich, podczas gdy nieraz w podobnej okoliczności bywałem gwałtowny aż do szału? Nie miałem siły aby się ruszyć, ja, który, ilekroć kochałem, podlegałem owym óikim niemal napadom zazdrości, jakie widuje cię na Wschoóie. Spęóałem dnie na wyczekiwaniu, a nie umiałbym powieóieć na co. Siadałem wieczór na łóżku i mówiłem sobie; Spróbujmyż myśleć o tym . Topiłem głowę w rękach, po czym wykrzykiwałem: To niemożliwe! i nazajutrz rozpoczynałem na nowo. W obecności Smitha Brygida okazywała mi więcej serdeczności, niż kiedy byliśmy sami. Jednego wieczora zjawił się w chwili, gdyśmy dopiero co wymienili kilka słów dość twardych; kiedy usłyszała jego głos w przedpokoju, podeszła, aby mi usiąść na kolanach. On był zawsze spokojny i smutny; zdawało się, iż zadaje sobie nieustanny gwałt. Każdy gest był odmierzony; mówił mało i wolno; ale nagłe poruszenia, które mu się wymykały czasem, tym baróiej były uderzające przez sprzeczność z jego zwyczajnym zachowaniem. W okolicznościach, w jakich się znajdowałem, czyż mogę nazwać ciekawością nie- cierpliwość, która mnie pożerała? Cóż bym odpowieóiał, gdyby mi ktoś rzekł: Co ci o to? jesteś baróo ciekawy . Być może wszelako nie było to co innego. Przypominam sobie, iż pewnego dnia pod królewskim mostem wióiałem tonącego. Puściłem się wraz z kilkoma przyjaciółmi na pełną wodę; za nami płynęło czółno, na którym byli dwaj nauczyciele pływania. Było to w czasie upałów letnich; nasza gromadka spotkała się z drugą, tak iż razem było nas pod wielkim łukiem mostu więcej niż trzyóie- stu. Naraz któremuś z kąpiących zrobiło się słabo. Słyszę krzyk i odwracam się. Wióę dwie ręce poruszające się na powierzchni, po czym wszystko znika. Daliśmy natychmiast nurka; na próżno: ledwo w goóinę pózniej wydobyto trupa zapchanego pod ładunek drzewa. Wrażenie, jakiego doznałem nurkując w rzece, nie wyjóie mi nigdy z pamięci. Roz- glądałem się na wszystkie strony w ciemnych i głębokich warstwach wody, które spo- w3ały mnie z głuchym szmerem. Dopóki mogłem wstrzymać oddech, posuwałem się w głąb; następnie wracałem na powierzchnię, wymieniałem pytania z jakimś innym pły- wakiem, równie zaniepokojonym jak ja, po czym wracałem pod wodę. Wstrząsała mną na przemian groza i naóieja; myśl, iż może mnie pochwycić para konwulsyjnych ramion przejmowała mnie niewymowną radością i przerażeniem; dopiero zupełne wyczerpanie skłoniło mnie do powrotu na łódkę. O ile rozpusta nie stępi zupełnie człowieka, jednym z jej nieuchronnych następstw jest óiwna ciekawość. Opisałem wyżej ową ciekawość, jaką odczułem za pierwszą bytnością u Desgenais'go. Wytłumaczę się jaśniej. Prawda, Obraz świata, awda, ów szkielet pozorów, żąda, aby wszelki człowiek bez względu na to, kim jest, Kondycja luóka dotknął w swoim dniu i goóinie jej wiekuistych piszczeli na dnie jakiejś przem3ającej rany. To się nazywa a wia ; tą ceną opłaca się doświadczenie. Owóż zdarza się, iż w obliczu tej próby jedni cofają się w przerażeniu; druóy, słabi i wylęknieni, powstają chwiejni niby cienie. Niektóre istoty, najlepsze może, nie są zdolne tego przeżyć. Większość zapomina i tak wszystko płynie ku śmierci. Prawda, Upadek, Kondycja Ale są luóie nieszczęśliwi, to pewna! którzy nie cofają się ani się nie chwieją, luóka nie umierają ani nie zapominają; kiedy przychoói na nich kolej, aby dotknąć palcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksAlfred Jarry Ubu krol czyli PolacyHitchcock Alfred Dolina SmierciMoscone Felice PrzypowieĹci z koĹca wiekuKoniec dziecinstwaHram Antoni W szponach szantaśźuZeromski Stefan Uciekla mi przepioreczka.(m76)015. James Julia ToskaśÂska przygoda10.Tavare_Gwendoline_Zielonooka_czarodziejkaHathaways 03 Tempt Me At TwilightCartland Barbara MiłoÂść w hotelu Ritz
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|